W sprawie zaprzysiężenia Łukaszenki na prezydenta Białorusi
Inauguracja kolejnej prezydentury Łukaszenki, która odbyła się 23 września stała się bezprecedensowym wydarzeniem na skalę polityki światowej. Nigdy wcześniej żaden prezydent nie ukrywał swojej inauguracji. Jeśli chodzi o Białoruś i Łukaszenkę, to w 1994 roku jego inauguracja odbyła się w dziesiątym dniu po wyborach, w roku 2001 w jedenastym, zaś w roku 2006 – w 20. dniu, w roku 2010 – w 33. dniu, a w roku 2015 – w 26. dniu. Tym razem Łukaszenka postanowił „pobić rekord” i zorganizować zaprzysiężenie w czterdziestym piątym dniu po sfałszowanych wyborach.
Tegoroczna inauguracja nie została oficjalnie uznana przez Słowację, Litwę, Niemcy, Łotwę, Czechy, Polskę, Danię i Estonię. Federacja Rosyjska jest w pełni przekonana co do wątpliwej prawomocności Łukaszenki, aby później go obalić i powołać bardziej lojalnego wobec Moskwy kandydata.
Uroczystość stała się ważnym, symbolicznym aktem przekazania Rosji kolejnych części składowych suwerenności państwa Białorusi. Po „ponownym wybraniu” Łukaszenki Białoruś straciła de facto swoją część podmiotowości międzynarodowej – z inicjatywy Moskwy został zablokowany zachodni kierunek polityki. Po przeprowadzeniu zaprzysiężenia status Mińska, jako podmiotu zdolnego do zawarcia umów, uległ drastycznemu obniżeniu. Mimo to, że termin inauguracji przez dłuższy czas pozostawał w tajemnicy Łukaszence nie udało się zmniejszyć „temperatury” nastrojów protestujących na Białorusi, które już od roku są podgrzewane przez Kreml. Zgodnie z intencjami Kremla inauguracja powinna stać się potężną zachętą do nowej fali protestów – wielu zmęczonych walką protestujących ponownie wyjdzie na ulice. Prawdziwi organizatorzy takiej na półpodziemnej procedury utrzymania władzy dodadzą protestującym przekonania, że ich działania popiera przeważająca większość ludności. Oznacza to, że Kreml z jednej strony popiera Łukaszenkę w ciężkiej chwili, z drugiej zaś strony liczy na liczne protesty na Białorusi, które twardą ręką zostaną stłumione przez „siłowików”, w tym rosyjskich.
Od początku protestów na Białorusi, Moskwa forsuje rozmowy z Mińskiem dotyczące nie tylko kontynuacji rozlokowania rosyjskich wojsk na terytorium Białorusi, ale również dyslokacji nowych obiektów wojskowych w zamian za polityczne i ekonomiczne poparcie reżimu Łukaszenki.
Kazimierz Andrzejewski z Mińska