Ocieplenie, które po długiej zimie spadło na nas jak grom z jasnego nieba, powoduje ponoć, zdaniem znawców tematu, spowolnienie reakcji na wszelkie zachodzące wokół zjawiska. Naukowo nazywa się to przesileniem zimowym. Czy właśnie niemal letnia aura spowolniła reakcję przedszkolanki w jednym z sieradzkich przedszkoli, która nie zauważyła, jak jeden z jej podopiecznych, pięciolatek sam wyszedł z placówki? Na gwarną i niebezpieczną dla niego ulicę Jana Pawła II? Dzięki spostrzegawczości policjanta z sieradzkiej drogówki, wystraszony 5-latek szybko trafił w objęcia ojca.

W czwartek, 25 kwietnia, około godziny 15.20 patrol sieradzkiej drogówki przejeżdżał przez jeden z parkingów na osiedlu mieszkaniowym „Centrum” przy ulicy Jana Pawła II w Sieradzu. Uwagę policjantów zwrócił idący chodnikiem mały chłopczyk. Malec płakał. Wyglądał jakby się zgubił i nie wiedział, gdzie ma iść. Widząc tę sytuację funkcjonariusz zatrzymał radiowóz i podszedł do malca pytając się gdzie są jego rodzice. Okazało się, że zapłakany dzieciak powiedział, że szuka taty. Dopiero po chwili gdy się uspokoił podał swoje imię i adres zamieszkania. Dodał też, że wyszedł sam z przedszkola, przeszedł przez jezdnię i zgubił się na osiedlu. Policjant zabrał malca do radiowozu i podjechał pod przedszkole, z którego wcześniej wyszedł chłopczyk. Tam już od kilkunastu minut czekał na dziecko zdenerwowany ojciec. Chwilę potem chłopczyk cały i zdrowy, choć nadal trochę wystraszony trafił w objęcia ojca. Ten zaś powiedział policjantowi, że gdy przyszedł po syna, to przedszkolanka nie była w stanie powiedzieć mu gdzie jest jego dziecko. Dodała, że nie wie jak wyszło z przedszkola. Przedszkolance na której ciążył obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo może grozić do 5 lat pozbawienia wolności.

ED