Łuk na drodze w Szadkowicach po raz kolejny zebrał śmiertelne żniwo
Wtorkowy ranek (3 września) to dzień kolejnej tragedii na drodze w sieradzkiem. Tym razem do śmiertelnego wypadku doszło pod Szadkowicami w powiecie zduńskowolskim.
- O świcie usłyszałem ryk syren. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem pędzącą na sygnale karetkę pogotowia i policyjny radiowóz. Pomyślałem wówczas, że gdzieś w okolicy doszło do wypadku - opowiada Jan Tobiasz, sołtys Suchoczasów. Mieszka na skraju wsi, kilkadziesiąt metrów od granicy z Szadkowicami, gdzie doszło do tragedii. Wypadek w Szadkowicach wydarzył się we wtorek rano. Z policyjnych ustaleń wynika, że kierowca forda escorta stracił panowanie nad pojazdem, na łuku drogi. Dachował, a następnie uderzył w stojące przy drodze drzewo. 34-letni mieszkaniec Szadku odniósł poważne obrażenia. Zmarł w trakcie transportu do szpitala. Nawierzchnia na drodze powiatowej Zduńska Wola-Szadek była mokra i śliska. Niemal całą noc w regionie padał ulewny deszcz.
- Kierowca prawdopodobnie nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze - mówi Jacek Kozłowski, rzecznik prasowy zduńskowolskiej policji. Szczegółowe okoliczności wypadku w Szadkowicach sprawdzają policjanci. Łuk drogi w Szadkowicach to jedno z najczęstszych miejsc, gdzie dochodzi do wypadków drogowych. W ostatnich latach kilku kierowców, którzy na tym odcinku jechali z nadmierną prędkością, straciło życie.
ED