Maciek krzyczał swoimi wierszami
"Lecę na czarnych skrzydłach Anioła
Ból stłamszonych słów
Pochylam przed piekłem czoła
Stos odciętych głów
Wlepia we mnie ślepia
Chcę uciec wzbić się w powietrze
Wiej, unieś mnie wietrze!
Choć dreszcze ognia mnie palą
Oczy wciąż są czyste
Wszystkich barw nie znają...."
To fragment jednego z wierszy Macieja Fendora z wydanego tuż przed jego śmiercią tomiku. Zmarł w wieku zaledwie 24 lat w lipcu tego roku. Chorował od wielu lat na zanik mięśni. W ostatnim czasie miał sprawny już tylko jeden palec. Choroba nie dotknęła jednak umysłu wrażliwego mężczyzny, który jeszcze tym tylko jednym palcem mógł obsługiwać komputer i za jego pomocą spisywał swoją poezję. Kiedy nie mógł już nawet tego robić, dysktował wiersze mamie Małgorzacie. Tak powstał wzruszający i dający do myślenia czytelnikom tomik "Krzyk serca".
Wiersze Fendora zostały wydane drukiem dzięki wsparciu dwóch zduńskowolskich przedsiębiorców. Sam autor miał jeszcze okazję zobaczyć książkę. Był to jeden z ostatnich momentów radości w jego życiu pełnym bólu i cierpienia ponad siły. W jednym z wierszy tomiku ,,Krzyk serca'' napisał: - Boję się, że zniknę nie zapamiętany. Mylił się. Na wieczór poezji Macieja do Ośrodka Pamięci św. M.M.Kolbego przyszło w sobotnie popołudnie blisko 200 osób. Najbliższa rodzina: mama Małgorzata, tato Zbigniew i młodszy brat Bartosz. Bartek też jest chory. Zmaga się z chorobą postępującego zaniku mięśni typu Duchenne. Byli też koledzy, przyjaciele, znajomi. Recytowali jego wiersze. Na potrzeby wieczoru nakręcono również film o rodzinie Fendorów.
- Maciej bał się, że zniknie zapomniany. To liczne przybycie świadczy o tym, że tak nie jest. Myślę, że ani on, ani my nie zdajemy sobie sprawy, w sercach ilu ludzi zostanie pamięć o Maćku dzięki jego dojrzałym wierszom. To był jego wielki dar - podsumował wieczór ksiądz prałat Dariusz Kaliński.
Maciek w „Sprawie dla reportera”
Ewa Dobrowolska
korespondent siewie.tv ze Zduńskiej Woli