Szadek poszedł z dymem! Ale tylko na potrzeby rekonstruckji
"- Ludzie! Ludzie! Ludziska! Krzyżacy nadciągają! Palą! Grabią! Mordują! Broń się kto może!" - pewnie tak 680 lat temu wołał do szadkowian z chłopców, który nadbiegł na Rynek od strony Uniejowa. W rolę gońca siedem wieków później wcielił się 11-letni Janek Wiśmiewski.
Inscenizację spalenia Szadku z 1331 roku obejrzało blisko 800 osób. Przygotowali ją w rocznicę rekonstruktorzy z Bractwa
Rycerskiego "Złoty Krzyż" ze Zduńskiej Woli wraz z zaprzyjaźnionymi pasjonatami historii średniowiecznej z regionu.
- Warto wracać do historii. Do czasów świetności i rozwoju miasta, który został zakłócony niemal siedem wieków temu - mówi Elżbieta Jarczak, dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Szadku, współorganizatora przedstawienia. - Kilka miesięcy temu odezwał się do mnie Wiesław Bystry z Przyrownicy. Zwrócił uwagę, że podczas najazdu krzyżackiego na Wielkopolskę we wrześniu 1331 roku, rycerze zakonu złupili wówczas niemal doszczętnie Szadek. Spalili drewnianą farę, plebanię i dzwonnicę na szadkowskim Podgórzu. W sumie splądrowali wówczas kilkadziesiąt miejscowości, a spalili 16 kościołów - wylicza pani dyrektor.
Grupę rekonstrukcyjną ze Zduńskiej Woli wspierała dzielnie jedyna kobieta. Szadkowianka, Dorota Stefańska, jeszcze do niedawna nauczycielka historii, w mieście znana doskonale z pełnienia funkcji prezesa Towarzystwa Przyjaciół Szadku.
- Umiłowanie do historii Szadku od wielu lat spowodowało, że moja operatywność przemówiła do oragnizatorów inscenizacji. Uwzględnili w scenariuszu rolę wdowy po szadkowskim rzemieślniku. Po browarniku. Bo w tamtym czasie Szadek słynął z rozwiniętego browarnictwa, którego rozwój został znacznie nadszarpnięty po krzyżackim najeździe. W czasach średniowiecza kobiety nie były dopuszczane do zenanń podczas procesu. W tej kwestii wprowadziliśmy nieco fikcji, bowiem ja taką zagrałam taką rolę podczas drugiej rekonstrukcji "Sąd nad Krzyżakami" - opowiada pani Dorota.
To widowisko, zrekonstruowane w murach szadkowskiego kościoła, nawiązywało do procesu warszawskiego z 1339 roku.
Skąd pomysł, aby proces, jaki odbył się 8 lat po spaleniu Szadku w Warszawie, odtworzyć właśnie w Szadku? Dyrektorka biblioteki daje odpowiedź: - Na 126 świadków, jakich wówczas przesłuchano, aż 6 pochodziło z szadkowskiego grodu i świadczyło o zniszczeniach i poczynaniach Krzyżaków.
Michał Owczarek, aby wziąć udział w inscenizacji spalenia Szadku i sądem nad Krzyżakami, przyjechał aż z Piotrkowa Trybunalskiego. - Sam jestem historykiem. Na co dzień spokojnym człowiekiem, a tutaj wcielam się w rolę bestialskiego Krzyżaka, który łupi, pali, morduje. To pasja do czasów średniowiecza i zarazem odskocznia od codzienności. Choć trzeba przyznać,że pasja pochłaniająca spore finanse. Mój strój Krzyżaka kosztował niemal trzy tysiące złotych. Nie każdego stać na takie hobby.
Zadowolony z tego, że na terenie kościoła w Szadku odbywała się inscenizacja, nie krył proboszcz ks. dr Andrzej Ciapciński. Z wykształcenia historyk sztuki tym bardziej docenił wysiłek osób biorących udział w rekonstrukcji.
- Dobrze, że coś się dzieje w tej naszej małej mieścinie. Nie miałem obaw, że podczas inscenizacji coś się spali, bo kościół jest ubezpieczony. Jestem otwarty na takie propozycje nawiązujące do szadkowskiej historii, która naprawdę jest godna uwagi i przypominania - dodał proboszcz. Przypominiał, że kiedy w 1331 roku stary drewniany kościół spłonął przez niemal cztery lata mieszkańcy odbudowywali świątynię. Murowany kościół, który przez wieki był kilka razy rozbudowywany, stoi w centrum Szadku do dziś. A rok oddania - 1335 uwieczniony jest na jednym z jego z bocznych skrzydeł.
Burmistrz Szadku, Artur Ławniczak,który bacznie przyglądał się poczynaniom aktorów, także nie krył zadowolenia. - Cieszy mnie,że mieszkańcy Szadku i okolic tak licznie przybyli, aby obajerzeć kawałek historii tego starego grodu. Zapewniam, że na tej jednej inscenizacji na pewno się nie skończy.
Ewa Dobrowolska