Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Kto doprowadził do śmierci zduńskowolanina w Hiszpanii? Konkurencja? Kierowca TiR-a osierocił czworo dzieci!

Kto doprowadził do śmierci zduńskowolanina w Hiszpanii? Konkurencja? Kierowca TiR-a osierocił czworo dzieci!

pogrzebmierekdziewulakTo nie powinno się zdarzyć! W nocy z 13 na 14 sierpnia 54-letni Mirosław Dziewulak - jak podawaliśmy na siewie tv. na: http://siewie.tv/artykuly/aktualnosci/5694-zmar-w-hiszpanii-pobity-zduskowolanin-kierowca-tir-a - został napadnięty i dotkliwie pobity na parkingu w okolicach Tarragony we wschodniej Hiszpanii.

Był w trasie pracując dla firmy transportowo-spedycyjnej Mielczarek ze Zduńskiej Woli. Jego koledzy i znajomi nie kryją, że był doświadczonym kierowcą na trasach międzynarodowych. Był spokojnym człowiekiem, nieskorym od bójek! A zatem kto go napadł? Kto tak dotkliwie pobił, że trafił w bardzo ciężkim stanie na OIOM w hiszpańskim szpitalu? Tam, mimo złych rokowań - został poddany skomplikowanej operacji głowy. Hiszpańscy lekarze robili co mogli, aby go uratować. Po operacji wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Niestety, sześć dni po zdarzeniu pan Mirosław zmarł! Podczas pogrzebu, który odbył się dopiero 8 września w Zduńskiej Woli, żegnała go nie tylko najbliższa rodzina: żona, dzieci i wnuki, ale także liczni znajomi, sąsiedzi oraz koledzy z pracy. Tacy, jak On, którzy też wyjeżdżają TiR-ami na trasy międzynarodowe w te okolice nad Morze Śródziemne. Kiedy pogrzebowy kondukt wchodził w ulicę Cichą przed cmentarzem został przywitany rykiem klaksonów. W ten sposób inni kierowcy z firmy Mielczarek oddali hołd Koledze! Ludzie w licznym kondukcie pytali: - Komu na tym zależało? - Dlaczego akurat na Niego padło? - Czyja to wina? - Kto za to odpowie i kiedy? - Czy to prawda, że łebki z konkurencji go zaatakowali, aby Mielczarek wycofał się z kursów na Hiszpanię? - Co robi policja? - Gdzie jest polski wymiar sprawiedliwości? - Czy znajdą sprawców? Pytaniom nie było końca... Jakby wyprzedzając te pytania podczas mszy żałobnej w kościele pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego proboszcz ks. prałat Ryszard Kucharski pytał: - Czy to w Roku Miłosierdzia wyraz Miłosierdzia Boskiego czy też wyraz ludzkiej zawiści, złości? Módlmy się za zbyt wcześnie zmarłego Mirosława. Nawet nie wiemy czy w ostatnich chwilach miał przy sobie duchownego. Był przecież w sile wieku - mówił proboszcz. Kto jest winien tej niepotrzebnej śmierci? Tego prokuratura wciąż dla dobra śledztwa prowadzonego po polskiej stronie nie chce zdradzić. Choć w Zduńskiej Woli lotem błyskawicy rozniosła się plotka, jakoby zduńskowolanina pobiła ekipa z konkurencji. Wcześniej też wspominano, że być może został napadnięty przez uchodźców, którzy mieszkają w okolicach Tarragony. Teraz koledzy pana Mirosława i kierowcy z branży transportowej z regionu są niemal pewni: to co się stało, jest wynikiem działań ludzi z konkurencji w transporcie międzynarodowym. Jedni obstawiają na firmę z Sieradza, inni na przewoźnika z Poznania. Czy mają rację? Prokurator rejonowy ze Zduńskiej Woli Tomasz Sukiennik nie chce komentować tych wypowiedzi i domysłów. Nie kryje jednak, że przedstawiciel prokuratury był obecny w środę (7 września) po sprowadzeniu z Hiszpanii zwłok Mirosława Dziewulaka do Polski podczas sekcji zwłok w Zakładzie Medycyny Sądowej w Łodzi. - Ze względu na dobro prowadzonego przez prokuraturę śledztwa nie mogę nic więcej dodać poza tym, że przedstawiciel zduńskowolskiej prokuratury był obecny podczas sekcji, Z uwagi na dobro postępowania nie mogę się w tej sprawie wypowiadać. Prokurator zna już wyniki sekcji, ale dopóki nie otrzyma ich na piśmie, nie może się do nich ustosunkować. Chodzi o poznanie ostatecznej ekspertyzy - mówi prokurator Tomasz Sukiennik.

Ta - jak nam się udało ustalić ta - ma być znana w ciągu czterech tygodni od sekcji, czyli nie wcześniej niż na początku października. Dodajmy, że wdowa po panu Mirosławie była wspierana przez firmę, w której zatrudniony był jej zmarły mąż. Pracodawca w sierpniu, mając wiedzę o tragedii opłacił jej przylot do Hiszpanii. To on także powiadomił o zdarzeniu polską prokuraturę.
- Liczyły się godziny, aby w tak traumatycznej sytuacji pani Małgorzata mogła zobaczyć się z mężem. Niestety, tuż po jej wylocie pobity pan Mirek zmarł - zdradza osoba związana z rodziną. Rodzina zamierza w najbliższych dniach złożyć także do prokuratury doniesienie, iż zwłoki zostały do Polski przesłane w trumnie o kilkanaście centymetrów za małej jak na wzrost zmarłego kierowcy. Jak podaje jeden z członków rodziny - Upchnięto go tam, jakby na siłę, co tak naprawdę ma znamiona zbesczeszczenia zwłok. Żona ledwo go poznała, kiedy firma pogrzebowa otworzyła tę metalową trumnę. Z tego, co udało nam się ustalić rodzina jest z kontakcie ze znanym z programu "Sprawa dla Reportera" prawnikiem. On teraz będzie reprezentował jej interesy w tej sprawie ze strona hiszpańską i domagał się wyjaśnień, jak mogło do tego dojść.

Mika S

Fot. archiwum rodziny

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u