Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Moje przezwiska, ksywy, kryptonimy i pseudonimy

Moje przezwiska, ksywy, kryptonimy i pseudonimy

sieradzkie_peerelki2Kisiulek – tak mówiła na mnie pani Janina Ziółkowska, nasza sąsiadka z Dzierząznej, gdzie w latach 1955 – 1964 mieszkałem z siostrą i rodzicami w jednym z dwu budynków Szkoły Podstawowej we Włyniu. Krzypiu – nazywała mnie kuzynka mojego dziadka, Maria Bączyk, zwana Starą Mańką, która była jedną z moich opiekunek w pierwszych latach mojego życia w Świerczowie, gdzie urodziłem się w wielkim drewnianym domu mojego dziadka, Marcina Bączyka.

Wiadomo dlaczego już dzieciństwie przezywano mnie: Lisek, Lis, Lisia Kita, Lisek Chytrusek itp. Z wiekiem przestawałem traktować te przezwiska jako inwektywy. I z ulgą jednak przyjąłem kolejne - Biedronka. Tak nazwało mnie koleżeństwo na koloniach łódzkiego PP ,,Dom Książki'' we Włyniu. A wzięło się stąd, że bodaj w lipcu 1966 roku, co i raz nuciłem chwytliwy przebój Kasi Sobczyk z Sopotu'1964 ,,Biedroneczki są w kropeczki'' (słowa Agnieszka Feill, Artur Tur, muzyka Adam Markiewicz). No i zostało, na lata...

W LO im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu, które jakimś cudem ukończyłem w terminie, ale z kłopotami, nazywano mnie przede wszystkim Lisem lub Lichem (,,Lichu, Lichu..., syczał mi do ucha Boguś Górski, chcąc abym mu podpowiadał na lekcji historii lub geografii). Od czasu do czasu mówiono też na mnie Karramba – od hiszpańskiego przekleństwa i Szpiega z Krainy Deszczowców, negatywnego bohatera bajki dla dzieci o przygodach profesora Baltazara Gąbki.

Mało tego, przezwiska używane były do tego stopnia, że koledzy rzadko zwracali się do mnie po imieniu. Jednak rekompensowały mi to koleżanki, które najczęściej mówiły do mnie Krzysiu! Poczytywałem to sobie za honor; oj, jaki jestem sympatyczny dla dziewcząt. I byłem. Stąd kolejne przezwisko – Myszka. Nabyłem je za sprawą koleżanek podczas studiów na Uniwersytecie Łódzkim, gdzie wspaniale spędzałem czas w latach 1974-1978, ucząc się od czasu do czasu na kierunku studiów, który nazywał się pedagogika szkolna. I tu zmartwię wszelkiej maści żartownisiów; przezwisko nie wzięło się stąd, że lubiłem... bawić się myszkami, ale dlatego, że podczas karcianej gry w ,,trzy, pięć, osiem'', zwanej nie tylko w akademikach na Lumumbowie ,,upierdalaczem'', często odzywałem się do moich koleżanek, kiedy przyszła dobra karta: Teraz was myszki ogolę...! Różnie z tym goleniem było, ale sympatyczna ksywa przyjęła się na długo, u niektórych koleżanek funkcjonuje do tej pory. W wojsku, no cóż, z moim charakterem i umiłowaniem wolności, nie było mi łatwo... W Centrum Szkolenia Oficerów Politycznych w Łodzi, gdzie – czym zmartwię śledczych ipeenopodobnych – trafiłem niemal zupełnie przez przypadek, jako bezpartyjny i bez jakiejkolwiek legitymacji słusznej w tym czasie organizacji młodzieżowej – poczułem się bardzo źle już momencie obcięcia długich włosów, które wtedy jeszcze miałem. O dziwo, moje ulubione powiedzenie, z którego byłem bardzo znany ,,na kompanii'', posłużyło kolegom podchorążym do nazywania mnie Piękna Sprawa. Od często używanego przeze mnie powiedzonka, które brzmiało na przekór wszystkiemu... Bo i tam zdarzały się piękne chwile, o czym napiszę innym razem. Zupełnie poważny kryptonim przyjąłem po kilku miesiącach pracy dziennikarskiej w tygodniku ,,Nad Wartą''. Miałem ten kryptonim (LEK, od Lisiecki & Krzysztof) nawet w moich papierach w Łódzkim Wydawnictwie Prasowym RSW ,,Prasa-Książka-Ruch''. Jak powstał? Kto nie czytał, może to zrobić, bo felieton ,,Kryptonim, czyli dlaczego dziennikarz się chowa?'' jest dostępny w siewie.tv, w zakładce felietony.

W latach późniejszej młodości i wieku dojrzalszego nowych przezwisk było mniej. Z kilku przelotnych (Krzysiulek, czy Łysy – obu wręcz nie znosiłem), najbardziej zapamiętałem jedno – Sympatyczny. Był bowiem czas w latach 90. ubiegłego wieku, że wyraźnie nadużywałem tego określenia, co wykorzystał mój... sympatyczny kolega, Jacek Pilarczyk z Sieradza. Ale najczulej wspominam to, jakim nazywała mnie czasami żona – Piesek, Mój Pieseczek.. Czule, najczulej!

Uwagi i połajania przyjmuję: CLOAKING

LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u