Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Pasjonat historii Stanisław Matusiak nie żyje...

Pasjonat historii Stanisław Matusiak nie żyje...

aZ głębokim żalem zawiadamiamy, że 14 września odszedł Pan Stanisław Matusiak - informuje na swoim blogu Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola. Pan Stanisław od lat odwiedzał muzeum i był inicjatorem wielu spotkań oraz działań społecznych.

 

Zaproponował m.in. stworzenie ławeczki, która miałaby upamiętnić osobę Stanisława Klingera, czy nazwę ronda przy ulicy Łaskiej (chciał, by nosiło nazwę 3. września 1939 r.). Pomagał przy tworzeniu hip-hopowej płyty o historii miasta Genius Loci. Był założycielem Klubu Przedwojennych Nastolatków, który swą siedzibę ma w Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola. Pan Matusiak zawsze chętnie pomagał w organizowaniu wystaw. Podarował Muzeum wiele archiwalnych fotografii i przedmiotów, które wpisane zostały do zasobów placówki. Interesował się też genealogią. Pan Stanisław uwielbiał pisać zabawne wiersze - rymowanie było jego pasją. Wiersz, który założyciel Klubu Przedwojennych Nastolatków napisał u schyłku życia, oddaje najpełniej jego charakter.

Smutki i radości objawów starości

Idę ulicą, ktoś mi się kłania.
Oddaję ukłon, znam tego drania!
Ta twarz, ten uśmiech i błysk w oku...
To miły facet, znam go od roku.
Jakże u diabła on się nazywa?
Dziura w pamięci... czasem tak bywa.
Wtedy myśl smutna w głowie się rodzi:
Nic nie poradzisz, starość nadchodzi.

Siedzę i czytam, nagle myśl żywa.
Jakieś pragnienie z fotela mnie zrywa.
Robię trzy kroki, staję przy szafie
i jak to cielę na nią się gapię...
Pojęcia nie mam, po co ja wstałem?
Czego tak bardzo nagle ja chciałem?
Oj, coraz bardziej mi to już szkodzi,
że ta starość nadchodzi.

Żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzy,
zaoszczędziłem trochę pieniędzy.
W dużej kopercie zamkniętej klejem,
dobrze ukryłem ją przed złodziejem!
I teraz już od paru miesięcy,
nie mogę znaleźć moich tysięcy.
Ech, nie pojmiecie wy tego młodzi,
jak miło żyć, gdy starość nadchodzi.

Pomimo moich najlepszych chęci,
zawsze nie mogę ufać pamięci.
Więc by jej pomóc, a przez nią sobie,
czasem na chustce węzełki robię.
A potem, jeden Bóg wiedzieć raczy,
co który węzeł ma dla mnie znaczyć?
Choć mi się nawet nieźle powodzi,
wciąż mam kłopoty, starość nadchodzi.

Dwa razy dziennie - raz po śniadaniu,
a potem obiad, po drugim daniu,
zażywam leki, tabletki białe:
cztery połówki i cztery całe.
Często się złoszczę (bom nie aniołem),
gdy w obiad nie wiem, czy rano wziąłem.
Tę gorycz klęski wątpliwe wiedza słodzi,
że oto starość nadchodzi.

Żuję kolację, w niej polędwica
me podniebienie smakiem zachwyca.
Pogodnie dumam o tej starości...
Czy ona musi mnie ciągle złościć?
Przecież jest piękna, mam sporo czasu.
Chcę iść nad Kępinę albo do lasu
to sobie idę, nikt mi nie broni.
Z łóżka zbyt wcześnie też nikt nie goni,
bowiem nie muszę pędzić do pracy,
jak wszyscy moi rodacy.

Co prawda wigor z wolna przekwita,
lecz po co wigor u emeryta?
Podwyżki pensji już nie wyproszę,
należną gażę poczta przynosi...
Spokojnie patrzę, jak świat się zmienia,
gdyż wiek mi daje mądrość spojrzenia...
Więc wiwat starość! Niechaj mi służy,
nawet gdy trochę chwilami nuży,
bowiem, jak sądzę, w tym rzecz jest całą,
by jak najdłużej ta starość trwała!

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u