Publiczne Przedszkole nr 3 przy ul. Szadkowskiej w Zduńskiej Woli nosi od niedawna nazwę "Wesoła Trójeczka". Wesołe jest na pewno życie uczęszczających doń przedszkolaków. Ale ta placówka od kilku lat prowadzi także akcje edukacyjne i społeczne wychodzące daleko poza jej siedzibę, wspomagające nie tylko jej wychowanków. Jedną z ostatnich jest uczulanie przedszkolaków na segregację śmieci.

Przy okazji wykorzystywanie przez nich, a zachęcanie ich rodziców by częścią z potencjalnych śmieci wspomagać innych. W "Wesołej Trójeczce" trwa od kilku miesięcy zbieranie plastikowych nakrętek. Od butelek do pojemników wszelkiego rodzaju. Byle by były z plastiku! Także od tych po napojach, szamponach, płynach do kąpieli, a nawet od past do zębów czy farb i kleju. Trzeba ich zebrać naprawę dużo, bo ceny w skupach wahają się od 50 groszy do złotówki, góra dwóch złotych za kilogram tych od butelek typu PET. A wózek dla 2-letniej Amelki Sobińskiej, która urodziła się rozszczepem kręgosłupa i samodzielnie nie może się poruszać, kosztować ma nawet 15 tys. zł!
- Nie jesteśmy obojętni na los dzieci chorych i niepełnosprawnych - mówi Beata Wójcik, dyrektorka PP3. - Zgłosiła się do nas mama chorej dziewczynki spod Sieradza, która potrzebuje takiego wózka, by w miarę normalnie funkcjonować. Mama nie prosiła o żadne pieniądze w gotówce, a jedynie o to, abyśmy włączyli się do akcji zbierania plastikowych nakrętek. Taka bezgotówkowa pomoc moim zdaniem jest dla dziewczynki i dla nas najlepsza. Dzieci z naszego przedszkola i ich rodzice przynoszą do nas nakrętki. W akcję włączyli się także mieszkańcy osiedla 1000-lecia, gdzie mamy swoją siedzibę. My te nakrętki zbieramy w specjalnie wydzielonym pojemniku. A potem są one sukcesywnie przekazywane mamie dziewczynki. Z ich sprzedaży właśnie ona zbiera datki na sfinansowanie zakupu wózka dla córki - wyjaśnia pani Beata.
Nakrętki można przynosić do PP nr 3 od poniedziałku do piątku w godzinach 9-16. W weekend, a także po zamknięciu placówki można je nawet wrzucić na teren przedszkola w workach z napisem "Dla Amelki". - Nasz dozorca wie o tym i przekazuje te paczuszki potem do naszej siedziby. Żadna nakrętka nie zginie. Trafi na szczytny cel dla małej chorej Amelki - dodaje pani dyrektor.

KaMi S