Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Dąb pamięci Jana Kacera, ofiary ludobójstwa w Katyniu posadzony będzie 10 kwietnia

Dąb pamięci Jana Kacera, ofiary ludobójstwa w Katyniu posadzony będzie 10 kwietnia

10kwietniaLPKacerJanW środę 10 kwietnia w Liceum Plastycznym im. Katarzyny Kobro w Zduńskiej Woli będzie miała miejsce wyjątkowa uroczystość. Kwiecień to miesiąc nierozerwalnie związany z pamięcią o Ofiarach Zbrodni Katyńskiej. Społeczność tej szkoły zasadzi tego dnia dąb poświęcony Janowi Kacerowi, człowiekowi, który swe życie związał ze Zduńską Wolą.

 

Może nie od początku ze Zduńską Wolą, co ze swoją ukochaną, która właśnie z tego miasta pochodziła. Jego żoną była Pelagia zwana przez setki dzieci i uczniów "ciocia Pelą" Kacer, a z domu Dobrowolska. Do Zduńskiej Woli tego pedagoga z wykształcenia przywiodła z okolic Radomia miłość. Tu założył rodzinę i snuł przed wybuchem II wojny światowej marzenia o dobrej przyszłości, która brutalnie i nagle została mu odebrana. Jest jednym z wielu, których starano się po 1940 roku i w latach socjalizmu wymazać z kart historii. Dlatego tak bardzo zależy młodym uczniom "Plastyka", aby pamięć o nim wciąż trwała. Aby wydobyć jego nazwisko z archiwów i przedstawić jego postać społeczności szkolnej i lokalnej. Zwłaszcza, że w Zduńskiej Woli wciąż żyją i mieszkają synowie, córka, wnuki, prawnuki i praprawnuki brata pani Peli, Władysława. I na uroczystość posadzenie dębu też się wybierają. Działania Liceum Plastycznego odbywają się z programu ,, Katyń… ocalić od zapomnienia”, prowadzonego przez Stowarzyszenie Parafiada im. św. Józefa Kalasancjusza, którego partnerami są Muzeum Katyńskie oraz Oddział Martyrologiczny Muzeum Wojska Polskiego. Celem akcji jest posadzenie w całej Polsce 21.857 Dębów Pamięci, z których każdy symbolizować będzie jedno nazwisko. Program objęty został honorowym patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy. W poprzednich latach posadzono ich już 4.877! Ten poświęcony Janowi Kacerowi będzie kolejnym w tej długiej liście dotąd nie upamiętnionych ofiar Katynia.
Podporucznik rezerwy Jan KACER, syn Pawła i Anny z Gierczyńskich, urodził się 6 lutego w 1907 roku w Podgaiku pod Radomiem. Był absolwentem seminarium nauczycielskiego w Łodzi, nauczycielem w Szkole Powszechnej w Grzybie, potem w Wojkowie, w Leliwie, w Jesionnej, a od 1937 w Patokach, w powiecie łaskim (https://pl.wikipedia.org/wiki/Patoki_(powiat_%C5%82aski) ). Tam też poznał swoją żonę Pelę. W 1929 roku służył w 28. pułku piechoty, w 1935 roku był dowódcą plutonu strzeleckiego w 66. pułku piechoty. W 1939 roku zmobilizowany został do batalionu szkolnego 31. pułku piechoty. Jego żona Pela, także była nauczycielką. Mieli syna Andrzeja zwanego Wojtkiem, który niedawno zmarł. Żona Pelagia zmarła w marcu 2000 roku.
Jan Kacer zmarł w wieku 33 lat. Został zamordowany w Katyniu, kiedy był w sowieckiej niewoli. Rzadko mógł korespondować z żoną. Choć jak mógł opisywał - jak wyznawała jeszcze przed 20 laty jego żona - zimno, głód i straszne warunki, w jakich byli przetrzymywani. Jednak list Pelagii Kacer do męża z maja 1940 roku (na zdjęciu poniżej) wrócił do adresatki. Z obozów na terenie Rosji Sowieckiej nie przyszedł po barbarzyńskim ludobójstwie już żaden list ani do, ani od polskich oficerów. Na rozkaz Stalina zostali zamordowani. Przez pół wieku rodziny nie wiedziały, gdzie pochowano ich ciała. Nie wolno było mówić, że tej zbrodni dokonali Rosjanie. Ci, którym udało się wrócić z zesłania na Syberię lub Kazachstanu, wciąż jednak pielęgnowali pamięć o zamordowanych mężach, ojcach, synach i braciach.
Żona Jana Kacera została wprowadzona do grona Niepospolitych Zduńskowlan. Przez wiele lat uczyła w Szkole Podstawowej nr 4 w Zduńskiej Woli. Kształciła też przyszłych nauczycieli w dawnym "Elektroniku". Przez kilkadziesiąt lat, niemal do ostatnich chwil życia, pracowała dla Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. To jej zasługą było m.in. w latach 80. XX wieku zorganizowanie placu zabaw przy ul. Piaskowej w Zduńskiej Woli. Do końca swych dni mówiąc o swoim zamordowanym mężu nie wspominała o oprawcach z nienawiścią. Miała jednak wielki żal, że do męża nie dochodziły jej listy, a te które wracały jako niedoręczone, doprowadzały ją już w czasie wojny niemal do furii. Ale miała wsparcie w swej - jak to nazywała męce pocztowej - w rodzinie. W bracie Władku i mamie Jadzi. A potem, w kolejnych latach po wojnie, w synu i całej rodzinie Dobrowolskich. Kiedy powstało Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola, pani Pela starała się przez wiele lat przybliżać tragedię z 1940 roku. Ówczesny dyrektor tej placówki, Jerzy Chrzanowski podkreśla, że była jakby częścią muzeum. Ona jako jedna z pierwszych w Zduńskiej Woli namawiała już w latach 80. XX wieku, aby postawić tablicę, czy pomnik ofiarom Katynia. Ten zbudowano dopiero po jej śmierci.

E Do

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u