Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Lekkość bytu?

Lekkość bytu?

MOJE PIĘĆDZIESIĄTE SZÓSTE LATO

Co dzień życie pokazuje mi, jakie jest piękne, a jednocześnie niekoniecznie łatwe i tylko częściowo przyjemne. Przechodząc obok znajomych mi krzaków nieopodal mojego domu, widziałem rozćwierkaną grupę wróbli baraszkujących w gałązkach żywopłotu. Oglądałem je z radością, bo przecież każdym ćwierknięciem zapewniały, że to jeszcze lato! Niestety, po przejściu kilkudziesięciu metrów trafiłem do innego świata. Najpierw usłyszałem niezdrowy warkot autobusu, a w chwilę później poczułem ów wehikuł z emblematem PKS, pamiętający nieboszczkę komunę. Ropa zamieniona w groźny obłok dymu przypomniała mi, czym może być cywilizacja. Cóż, pomyślałem, to też życie!

Mój znajomy zwykł mawiać: żyjesz, póki cokolwiek jest w stanie cię zainteresować. Mnie interesuje wiele spraw, nad wieloma się zastanawiam. Na przykład nad tym, jak to jest, że w każdy weekend policja zatrzymuje w Polsce po 500-800 nietrzeźwych kierowców, czyli w tygodniu dobrze ponad tysiąc. Jest tak od lat, czyli od czasu zaostrzenia przepisów, które mówią, że według ustawy ,,Prawo o ruchu drogowym'' jest się ,,na dopingu'' już po przekroczeniu 0,2 promila alkoholu we krwi. Bzdura to przecież, bo taki wynik, można uzyskać po zjedzeniu kilograma wyleżałych papierówek i po popiciu ich wodą, ale cóż... Myślę sobie jednak, że jeśli ta ustawa obowiązuje dobrze ponad dwadzieścia lat, a w wersji zaostrzonej – od 1997 r., to przecież bez prawa jazdy powinno być teraz z osiem milionów kierowców, czyli mniej więcej połowa ich populacji. No tak, ale niektórym oddano prawo jazdy po roku, niektórym po trzech latach, więc znowu zdali egzamin i weszli do obiegu; picie, złapanie, zabranie, oddanie... W lipcu 2011 r. 37 992 osoby zdobyły w Polsce prawo jazdy. W tym samym czasie policja zatrzymała 3520 kierowców prowadzących pojazdy na dopingu!

Pewien mój znajomy, który już po stracie prawa jazdy za nietrzeźwość, kupił sobie prawie nowe audi i... nim jeździł, bo zwykł mawiać, że ,,mnie nie złapią''. A przecież już raz złapali! Drugi raz nie zdążyli, bowiem ów niefrasobliwy człowiek, zawodowy kierowca zresztą, zabił w wypadku drogowym drugiego człowieka, ojca dwójki dzieci. Sam też zginął w tym wypadku. Groza! Tym większa, że statystyki mówią, iż tygodniowo ginie w Polsce w wypadkach drogowych średnio czternaście osób. Znam takich, którzy z tej przyczyny nie korzystają z środków komunikacji drogowej. A wiedzą przecież, że mogą zginąć po upadku ze schodów lub zadławieniu kawałkiem jabłka. Wcale nie trzeba wsiadać do samolotu. Oznacza to, że oprócz zdrowia, w życiu trzeba mieć szczęście.

Myślę o tym patrząc na mojego psa, a właściwie sukę, wielorasową jamniczkę, która trafiła do nas prawie dwa lata temu poprzez przybłąkanie. Wcześniej, przez kilka miesięcy wędrowała głodna w poszukiwaniu utraconych właścicieli, którzy porzucili ją albo zgubili. A teraz? Teraz pławi się w psim luksusie, mając zawsze pełną miskę, wygodne leże, ciepło i delikatną ludzką rękę do głaskania. Myślę o tym, kiedy przypominam sobie moją drugą poprawkę egzaminu z ekonomii politycznej kapitalizmu i socjalizmu u dr. Jerzego Kropiwnickiego, który był wówczas postrachem studentów Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego, a 35 lat później – odwołanym prezydentem miasta Łodzi. Miałem szczęście..., koledze, który zdawał przede mną, udało się (tak się umówiliśmy)zagiąć odpowiedni róg kartki z pytaniem, która przecież wróciła do koszyka z innymi kartkami... No właśnie, żeby być szczęśliwym, trzeba najpierw być nieszczęśliwym.

Szczęściu trzeba sprzyjać, powiedział wilk najmując się do pilnowania stada owiec. Wiemy o tym, wiemy, ale zazwyczaj interpretujemy po swojemu, kiedy przychodzi nam wybrnąć z trudnej sytuacji. Ot, choćby takiej: Tuż przed wejściem do domu narzeczonej stwierdzamy, że mamy tylko jeden bukiet kwiatów, a w domu czeka także przyszła teściowa. Niepewni reakcji, zawracamy, aby kupić drugi bukiet. W tak zwanym międzyczasie myślimy i kiedy jesteśmy już w kwiaciarni, rezygnujemy z drugiego bukietu, bo przecież teściowej i tak nie uda się uczłowieczyć. Bywa też, że rezygnujemy także z narzeczonej, w przekonaniu, że życie jest jednym wielkim poszukiwaniem szczęścia, które i tak nam umyka...

Wspominać zaczynam            Myśl moja szczęśliwie              Wybrnąwszy z opresji

Wspominam te latka              Omija te wątki                          Cieszymy się durnie

Te kostki domina                   Nazwane złośliwie                    A przecież opresja

Składane przypadkiem            Ot, złego początki...                  Powróci powtórnie...


LEK.

Połajania i polemiki odbieram: CLOAKING

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u