Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony ,,...i skończyło się rozłąką’’

,,...i skończyło się rozłąką’’

sieradzkie_peerelki2Pierwszy raz usłyszałem o nich w lipcu 1967 roku na koloniach łódzkiego PP ,,Dom Książki’’ we Włyniu, gdzie mieszkałem z rodzicami, a mój ojciec Jan Lisiecki był kierownikiem kolonii. O zespole ,,Śliwki’’ mówiły nastoletnie dzieci z Łodzi. To był spór pomiędzy tymi, którzy fascynowali się zespołem ,,Trubadurzy’’, a tymi, którzy dali by się pokrajać za ,,Śliwki’’. Żadne z nich nie mówiło, że był to zespół żydowskich muzyków. W moich wspomnieniach przewija się koniec tych opowieści: ,,...i wyjechali za granicę’’.

 

Nikt nie mówił dlaczego. Nie rozumieliśmy Marca 1968 roku, rewolty dzieci kwiatów, tragedii wojny w Wietnamie i tego, że w wielu polskich miastach studenci wyszli na ulice. Wyszli, bo zdawało im się, że mają prawo do wolności i ,,demokracji socjalistycznej’’. Mieliśmy przecież 13-14 lat, fascynowały nas pierwsze miłosne uniesienia, kopanie piłki, ale też ,,kolorowe zespoły’’ oraz inne zjawiska polskiego big beatu: ,,Skaldowie’’, Piotr Szczepanik, ,,Polanie’’ , ,,Heliosi’’ i Sonia Sulim. Te i inne zespoły z oporami, chociaż według gomułkowskiego hasła ,,polska młodzież śpiewa polskie piosenki’’, przebijały się z trudem do państwowo-partyjnych mediów, czyli do radia i telewizji. Natomiast ,,Śliwki’’ miały natychmiast pod górkę. Młodzi ludzie tworzący ten zespół otwarcie przyznawali się do swojej narodowości i do tego, że wywodzą się z ośrodka Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w dawnym teatrze żydowskim przy ul. Więckowskiego w Łodzi.
Oglądając tam wczoraj (6.11.2021 r.) premierę prasową spektaklu ,,1968//biegnij mała, biegnij’’ w reżyserii Remigiusza Brzyka bardzo dotarło to do mojej świadomości, chociaż wcześniej o tym wiedziałem. I wtedy przekonałem się jak szybko zapominamy to, co nie dotyczy nas bezpośrednio. Zresztą... na dobry wieczór rozśmieszyłem niemal do łez panią bileterkę i Kubę Galczaka, dzięki któremu otrzymałem zaproszenie ne ten spektakl. Czym? Wspomnieniem: ostatni raz byłem w Teatrze Nowym w Łodzi na koncercie Ewy Demarczyk, w roku 1985.
Przedstawienie ,,1968//biegnij mała, biegnij’’ do wybitnych, niestety, nie można zaliczyć. Ktoś, kto nie zna dobrze tego okresu historii Polski będzie miał kłopoty z głębszym zrozumieniem dramatu. Dłużyzny są, antraktu nie ma, więc piosenki zespołu ,,Śliwki’’ są ważne nie tylko dlatego, że pomagają zrozumieć tamten czas. Jak pisał o zespole w 50-lecie Marca 1968 syn jednego z jego założycieli, Marcin Pryt (,,W erze bomb i gwiazd’’, dwutygodnik.com):
,,Nie ma sensu w tym miejscu analizowanie historycznych wydarzeń, które były tłem dla młodzieńczych zabaw. Młodzi ludzie, co naturalne, chcieli się spotykać. Ku tej potrzebie wychodziły ośrodki TSKŻ, działające po wojnie w miastach Śląska, Ziem Odzyskanych, a także Krakowie,Warszawie i Łodzi. Wspólne wyjazdy na kolonie, obozy, tworzenie amatorskich przedstawień teatralnych, wreszcie orkiestr i zespołów „mocnego uderzenia” scalało pierwsze powojenne pokolenie polskich Żydów. „Wkrótce zacząłem mieć swój odrębny żydowski świat, bo od dwunastego roku życia codziennie leciałem na Więckowskiego do klubu TSKŻ-u. Codziennie!’’
O zespole ,,Śliwki’’ wielokrotnie opowiadał mi Marian Lichtman, ,,Trubadur’’, a wtedy także znajomy, kolega muzyków i animatorów konkurencyjnej grupy muzycznej. Na początku lat 60. pojechał na kolonie letnie organizowane przez pomagająca Żydom organizację Joint. W Pleninie koło Gdańska przebywał razem z Adamem Hautpanem, bliskim kolegą z Łodzi. Tam uczestniczyli w konkursie śpiewaczym. Wygrali. Nagrodą była gitara ,,Framus’’. Dopiero we wrześniu trafiła do Łodzi, do ośrodka Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów przy ul. Więckowskiego w Łodzi. Marian zgłosił się po nią, ale.. spotkał się z odmową. I z propozycją: będziesz z nami grał, dostaniesz gitarę. Aby odzyskać instrument, był dwa razy na próbie zespołu ,,Śliwki’’. Po kilka latach cały światek mocnego uderzenia zazdrościł mu gitary znakomitej firmy! ,,W historii Śliwek fascynuje mnie szybko osiągnięta dojrzałość twórcza (rozbudowane aranżacje, próba pisania własnych dowcipnych i zadziornych tekstów, również aktualnych protest songów, nie tylko używanie klasyków starszej poezji, pasja i konsolidacja całego tamtego środowiska). Muzycy grupy zaczęli występować na lokalnych scenach i poza miastem już w wieku 16 lat… A gdy kończyli 22 lata, było już po wszystkim.’’ - pisał o zespole Marcin Pryt. Z Łodzią i z Polską pożegnali się znakomitym wykonaniem XLIII sonetu Wiliama Szkspira."Gdy oczy zamknę" (muz. Ryszard Henryk Rozenberg, tłumaczenie Juliusza Żuławskiego)

Gdy oczy zamknę, widzę ciebie wcześniej,
Bo w dzień na wszystko patrzę bez czułości;
Gdy śpię, me oczy widzą ciebie we śnie
I w ciemnym blasku są blaskiem ciemności.
Dzień, to noc ślepa, która cię zaćmiła,
Noc to dzień jasny, gdy sen ciebie zsyła
Więc jakże cień twój, co rozjaśnia cienie,
Mógłby swym cieniem w dzień jasny i biały
Zajaśnieć jeszcze jaśniejszym promieniem,
Jeśli w snach oczom daje blask swój cały!
Dzień, to noc ślepa, która cię zaćmiła,
Noc to dzień jasny, gdy sen ciebie zsyła
I jakże mówię wzrok mam zaspokoić
Widzeniem twojej postaci na jawie,
Jeśli w noc głucha twój cień we śnie stoi
Tak piękny oczom, że aż obcy prawie!
Dzień, to noc ślepa, która cię zaćmiła,
Noc to dzień jasny, gdy sen ciebie zsyła

Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING

LEK.

Ps. Dzięki archiwaliom zaprzyjaźnionych z zespołem osób siedmiu lat w Muzeum Historii Żydów Polskich można zapoznać się z multimedialną prezentacją dotyczącą wątków związanych z zespołem ,,Śliwki’’.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u