Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Zostawili mu awizo, zmarł trzy lata wcześniej…

Zostawili mu awizo, zmarł trzy lata wcześniej…

OCZAMI_BLONDYNKIDziało się to dziś rano na poczcie. Dystyngowana kobieta w czarnym płaszczu z jadowitą wręcz wściekłością zażądała natychmiastowych wyjaśnień ze strony czerwonowłosej damy z okienka: 
- Mogłaby mi pani łaskawie wytłumaczyć, dlaczego mój świętej pamięci mąż otrzymał wczoraj awizo, skoro zmarł trzy lata temu?! Czy to są jakieś mało śmieszne żarty z Państwa strony?
- A nie wie pani, kto może być nadawcą…? – zapytała nieśmiało czerwonowłosa dama, zabierając się mozolnie za czytanie awiza.
- Eee… chyba nie… mój Boże! Pewnie… ciocia Wiesia z Ameryki! – wykrzyknęła uderzona własnym olśnieniem petentka.

 

Stałam wtedy w kolejce tuż za kobietą w czarnym płaszczu i z udawaną obojętnością obserwowałam reakcję pary nastolatków, którzy omal nie popłakali się ze śmiechu. Skąd biedna kobieta mogła wiedzieć, że jej zmarły przed laty mąż wciąż może otrzymywać listy, jeśli tylko nadawca w dalszym ciągu uważa go za żywego? A może według niej listonosz zaczął prowadzić politykę prorodzinną i cudownie wskrzeszał zmarłych, powiększając w ten sposób swoje terytorium pracy? Jedno jest pewne, Poczta Polska S.A. na pewno nie posiada ewidencji zgonów obywateli, choć może niektórym podobna kronika okazałaby się niezwykle potrzebna, chociażby po to, by systematycznie mogli sprawdzać, czy oby na pewno jeszcze żyją… .

Całe to zdarzenie uleciałoby z mojej pamięci, gdyby nie kolejny przypadek, który zdarzył się dosłownie chwilę później. Na tę samą pocztę wpadł zdyszany pięćdziesięcioparoletni facet pytając panicznie zebranych, gdzie może odebrać paczkę od… kuriera. Ponieważ syn wysłał mu przesyłkę, a listonosz poradził sprawdzić w oddziale. Kto mi wmówił, że praca na poczcie jest nudna…? - pomyślałam wychodząc z urzędu po dwudziestu pięciu minutach bezproduktywnego stania w kolejce.

Co jest z nami nie tak? Niby jesteśmy społeczeństwem rozgarniętym, niby nowoczesnym, a jednak wciąż czegoś nam brakuje. Czego? Ostatnio czytałam artykuł w magazynie „Forbes” o podziale na pokolenia: „X”, „Y” oraz „Z”. Zdumiewającego odkrycia dokonała podobno świetnie wykształcona autorka tekstu, która stwierdziła, że istnieje ogromna przepaść między pokoleniem urodzonym w latach 1960 - 1980, skrótowo nazywanym „X”, a pokoleniem z wyżu demograficznego, czyli „Y” (do którego podobno również ja należę). Myślę, że pewnie i ona była reprezentantem owego pokolenia, dlatego też podawała milion argumentów przemawiających za wyższością „igreków” nad „iksami”. A to, że lepiej się dostosowują do zmian, a to, że wdrażają w życie politykę work-life-balance (harmonii pomiędzy pracą a odpoczynkiem) a to, że znają języki obce. Zastanowił mnie jednak pewien cytat: „W Polsce wyróżniamy trzy generacje pracowników: w wieku 45-65 lat, którzy "pracują po to, żeby przetrwać"; generacja X - pracownicy w wieku 30-45 lat, którzy "żyją po to, żeby pracować" i generacja Y - wiek 20-30 lat, "pracują po to, żeby żyć". Generacja Z będzie kolejną… .” Jaką? Tego nie wie nikt, bo mają pewnie po 17 lat i jeszcze długo nie wejdą na na rynek pracy. Jednak socjolodzy już określają ich jako żyjących wyłącznie w wirtualnym świecie lub „na garnuszku” rodziców, egoistów, uzależnionych od nowoczesnych technologii, niecierpliwych i niedojrzałych emocjonalnie ludzi… . Konia z rzędem dla człowieka, który w wieku 17 lat był dojrzały emocjonalnie, sam na siebie zarabiał i do tego miał ukształtowaną pozycje społeczną z głęboko ugruntowanym światopoglądem oraz ustabilizowaną sytuacją życiową!

Właśnie, że pokolenie „Z” będzie według mnie bardziej kreatywne, co więcej, pozbawione melancholijnej tęsknoty za przeszłością. Dzięki Internetowi będzie mogło pracować w świecie, a żyć w Polsce. Co ważniejsze, przedstawiciele „Z” woleli będą, na przykład wynajmować mieszkania, zamiast kupować je na kredyt spłacany do końca życia. Ich zainteresowanie polityką będzie można oprzeć na zasadzie: skoro państwo nigdy nie pomaga, niech przynajmniej się nie wtrąca, a informacje płynące z telewizji w takim samym stopniu będą dla nich niezrozumiałe, jak teraz dla mnie. I prawdopodobnie nie będą musieli korzystać nigdy z usług poczty, bo książki dostarczą im do domu drony. Póki co, moje pokolenie „Y”, podobnie jak wcześniejsze „X”, stoi w kolejkach. Nic się nie zmieniło?

Dla wszystkich cierpliwie czekających.

Ewelina

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u