Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony NIEMENOWI DEPCZĄC PO PIĘTACH

NIEMENOWI DEPCZĄC PO PIĘTACH

sieradzkie_peerelki2Niemal co roku w sierpniu wspominam Festiwale Muzyków Rockowych w Jarocinie. A to dlatego, że zwykle obywały się one na początku tego miesiąca (przypomnę, że w latach 1980-1994), no i ja miałem przyjemność być na tych imprezach aż sześć razy. Dodam, że byłem wtedy jeszcze stosunkowo młody, co teraz jeszcze bardziej sprzyja wspomnieniom.

Ze zrozumiałych względów najbardziej utkwił mi w pamięci mój pierwszy pobyt na tym festiwalu, co miało miejsce na początku sierpnia roku 1984. Szarość PRL-u była wówczas przykra, więc kolorowy Jarocin z ponad dwudziestotysięcznym tłumem młodych ludzi wydawał mi się oazą wolności, jakby innym światem, zwłaszcza muzycznym. Zdaniem fachowców była to najlepsza edycja tego festiwalu! Ale dla mnie zaczął się od prozaicznych trudności bytowych.

Ze względu na swoją wrodzoną niefrasobliwość pojechałem tam bez wcześniejszego zamówienia akredytacji i noclegów. Akredytację dało się załatwić, kwatery już nie. Początkowo naiwnie myślałem, że przygarnie mnie do swojego namiotu Bożena Bilska, wówczas reporterka praktykująca w tygodniku ,,Nad Wartą’’, która przyjechała tam z koleżanką. Okazało się jednak, że mają one malutki namiot. Bożena już wtedy była moją dobrą koleżanką, co zmaterializowało się tym, że załatwiła mi nocleg w namiocie jakichś świeżo poznanych kolegów, bodaj z Giżycka. Miejsca w tym namiocie było dużo, ale chłopcy jechali chyba z dobę do Jarocina, ze dwa dni się nie myli, więc spanie w ich towarzystwie było raczej przykre. Nic więc dziwnego, że następnego dnia ogarnęła mnie determinacja znalezienia cywilizowanego noclegu.

Była ona tak wielka, że trafiłem do Komitetu Miejsko-Gminnego PZPR w Jarocinie. Przyjął mnie jeden z sekretarzy, Marian Michalak. Grzecznie zagaiłem, że przecież reprezentuję partyjny dziennik - ,,Głos Robotniczy’’, więc zasadniczo powinien mi pomóc. Tow. Michalak był w szoku. Okazało się bowiem, że byłem pierwszym dziennikarzem w historii jarocińskich festiwali, który przyszedł do komitetu po pomoc. Sekretarz załatwił mi kwaterę, a ja odwiedzałem go potem regularnie, także podczas kolejnych pobytów na FMR. Przyczyna była prosta: miał on chyba najlepsze informacje dotyczące festiwalu. Na konferencjach prasowych zadawałem czasem bardzo podchwytliwe pytania i często sam sobie na nie odpowiadałem, bo wcześniej informacji udzielił mi sekretarz Michalak. Tak było na przykład w dniu, kiedy jarociński festiwal odwiedził konsul ZSRR w Poznaniu. Nikt o tym nie wiedział, więc moje pytanie, zadane na konferencji prasowej wywołało konsternację. Oczywiście, organizatorzy festiwalu zaprzeczyli, a ja stałem przy swoim: konsul był i tyle. Tę wizytę skojarzyłem w rok później, ponieważ (w ramach pierestrojki) na jarociński festiwal przyjechały aż dwa zespoły z Leningradu (dziś Petersburg).

W pamięć wrył mi się także Jarocin’87. A to dlatego, że wystąpił na nim Czesław Niemen (właśnie niedawno minęła 10 rocznica jego śmierci). Nie ukrywam, że na ten festiwal pojechałem tylko dlatego, żeby zrobić z Nim wywiad. I też zaczęło się dla mnie fatalnie, bo w dzień przyjazdu Niemena… przespałem konferencję prasową z Jego udziałem. Wieczorem spotkałem pana Czesława na stadionie, gdzie odbywały się festiwalowe koncerty. Uprzejmie poprosiłem o wywiad i otrzymałem odpowiedź: - Ja już wszystko powiedziałem na konferencji prasowej. Ponowiłem prośbę błagalnie, na co pan Czesław odpowiedział, że może później…

Od tego momentu chodziłem za Nim jak cień. Docenił to i na kolejną prośbę odpowiedział, że może udzieli mi wywiadu po koncercie. Znakomity koncert Artysty zakończył się około pierwszej w nocy. Już w chwilę po zejściu ze sceny byłem przy Nim. I tak do godziny 3.45, kiedy Pan Czesław powiedział: - Ale pan jest uparty. I zaprosił mnie do swojego busa.

Udało mi się zrobić bardzo ciekawy wywiad z Największą Gwiazdą polskiej muzyki rozrywkowej po II wojnie światowej! Po napisaniu tekstu wysłałem go panu Czesławowi. Dokonał kilku poprawek, przysłał swoje zdjęcia. Po wydrukowaniu wywiadu, wysłałem Mu gazetę z tekstem. W kilka miesięcy później pan Czesław przyjechał na koncert do Sieradza. Umówiliśmy się w restauracji ,,Przystań’’, gdzie jadł obiad. Rozmawialiśmy jak starzy znajomi. Widziało to kilku moich kolegów. Od tamtego czasu chodziłem w glorii człowieka, który ,,naprawdę zna Cześka Niemena’’.

LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u