Siedzę sobie wygodnie w fotelu i staram się skupić całą swoją uwagę na tym, co wyświetla ekran telewizora. Bowiem jak na prawdziwą fankę piłki nożnej przystało, śledzę zmagania drużyn na Mistrzostwach Świata w Brazylii. Dziś wypadło na mecz Brazylii z Meksykiem. I wszystko byłoby cudownie gdyby nie fakt, że muszę napisać jakiś felieton.

Więc siedzę i wysilam moje szare komórki, jednym okiem spoglądając, to na Freda, Neymara czy Moreno. (…) i gol!... nie jednak nie, Ochoa znów przechytrzył Brazylijczyków. O czym to ja chciałam... a już wiem... I wiecie co, doszłam do wniosku, że w związku z Mundialem powinno wprowadzić się ogólnoświatową sjestę, żeby każdy w spokoju mógł oglądać zmagania sportowców i nie musiał iść do pracy zblazowany po trzech godzinach snu. Bo jak tu skupić się na swoich obowiązkach, gdy Holandia dewastuje Mistrzów Świata i Europy, Portugalia na kolanach przed Niemcami, a całe mistrzostwa rozgrywane są w kraju, gdzie piłka nożna stała się religią. (...)… ach i znów Meksykanie nad poprzeczką. (…)

A do tego dochodzą kontrowersyjne decyzje sędziów, które trzeba przeanalizować ze znajomymi, a wiemy doskonale, że to nie są dyskusje na jedno posiedzenie przy „lemoniadzie”. Swoją drogą zawód arbitra to profesja wymagająca nerwów ze stali. Nie dość, że biega się pomiędzy 22-ma mężczyznami nabuzowanymi testosteronem, którzy jak się wkurzą, to nie zawahają się zostawić odcisków swoich korków na sędziowskich czterech literach, to jeszcze na trybunach siedzi ponad 50-o tysięczny tłum kibiców, który tylko czeka, na błąd arbitra. Zasygnalizuje faul dla Meksyku - Brazylia wściekła, odgwiżdże faul dla Brazylii - Meksyk wkurzony. Tak źle i tak niedobrze. Pomimo że na tych mistrzostwach po raz pierwszy wprowadzono system goal-line, to nie ustrzeże on sędziego od pomyłek (tak jak przyznanie rzutu karnego dla Brazylii w meczu z Chorwacją, czy nieuznane bramki dla Meksyku w meczu z Kamerunem). Dlatego uważam, że zawód futbolowego arbitra jest chyba nawet trudniejszy niż profesja kontrolera biletów w łódzkim MPK.

(…) Neymar, Neymar i ... znów faul piłkarzy z Meksyku.
Biorąc pod uwagę, że piłkarski karnawał trwa bez mała miesiąc, to nie wiem jak to się skończy dla fanów, którzy mają zamiar oglądać każdy mecz mistrzostw świata, a zwłaszcza relacje rozpoczynające się po północy. Finał dopiero 13 lipca na stadionie Maracana w Rio de Janeiro, a już dziś każdego ranka zauważyć można istny wysyp zombie snujących się jak cienie w kierunku swego miejsca zatrudnienia. Nie wiem jak Wy, ale ja już czuję wzmożony apetyt na krwisty befsztyk podczas nocnych relacji z Brazylii

. (…) i gwizdek sędziego, koniec meczu. Remis. Teraz Rosja – Korea Południowa.
W tym tempie za ponad trzy tygodnie prawdopodobnie zostanę pełnoprawną członkinią społeczności mundialowych zombie.

Made in Batcave