Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Lekkość bytu? Owczy pęd, kołtuński pęd...

Lekkość bytu? Owczy pęd, kołtuński pęd...

W niedzielę, w poniedziałek, a nawet jeszcze we wtorek i w środę (6,7,8 i 9 listopada), Sieradz był jednym z najbardziej znanych polskich miast w internecie. Zupełnie przypadkową promocję, niestety, niezbyt pozytywną, miał dzięki 60-sekundowemu filmikowi, który zamieściliśmy na portalu siewie.tv w sobotę 5 bm. około godziny 17, czyli sześć godzin po oficjalnym otwarciu Galerii Handlowej DEKADA. Trzeciej galerii handlowej w tym mieście, ale już historycznej, już sprawiającej, że Sieradz dołączył tym samym do miast może niedużych, ale o wielkomiejskim zadęciu. Dlaczego?

Dawno temu, kiedy w 1975 roku Sieradz został miastem wojewódzkim, a miał wtedy nie wiele więcej niż 25 tysięcy mieszkańców, w zawistnych sąsiednich Pierdziszewach, czyli w Zduńskiej Woli, Wieluniu i Łasku, a zwłaszcza w mieście tkaczy, czyli tzw. webrów, funkcjonowała taka oto zagadka-anegdota. - Wiesz - mówi zduńskowolanin do sieradzanina – w Sieradzu mają budować metro. - Metro? - odpowiada sieradzanin – Po co metro w naszym małym mieście? - Przyda się, przyda – odpowiada zduńskowolanin. - Najbardziej po to, aby te kury, gęsi, kaczki, świnie i krowy dołem puścić... Żeby nie psuły ,,wielkomiejskiego'' charakteru! Po 36 latach prawdziwie już wielkomiejski charakter czyni... parking na dachu galerii DEKADA. Parking na, bagatela, 350 miejsc. A więc największy w Sieradzu!

Jakoś tak mniej więcej w tym czasie, czyli w połowie lat 70. ubiegłego wieku, otwarto pierwszy ,,wielkopowierzchniowy'' (piszę w cudzysłowie, bo jaki on teraz wielki w porównaniu nawet z najmniejszą Galerią Handlową RONDO?) sklep. Był to supersam PSS ,,Sieradzanka'' przy ówczesnej ulicy Armii Czerwonej, dziś Jana Pawła II, gdzie teraz znajduje się sklep firmy SEDAL. Nie było mnie wtedy w Sieradzu (studia), ale z opowiadań naocznych świadków wiem, że podczas otwarcia były ofiary w ludziach; kilka osób zostało poturbowanych i dopiero kompania ZOMO (przydałaby się na wielu piłkarskich stadionach) przywróciła jaki taki porządek. Były tam wtedy nieprzebrane tłumy, ale co to za ,,tłumy'', jakieś dwa tysiące ludzi. I można ich było jakoś zrozumieć, bo już wtedy zakup paczki herbaty ,,Yunan'', czy armeńskiego koniaku ,,Biały Bocian'' można było zaliczyć do nie lada sukcesów handlowych. Najgorsze miało dopiero przyjść na początku lat 80. ubiegłego wieku, kiedy to na półkach wspomnianego supersamu i innych sklepów spożywczych królował ocet, zaś klienci krążyli wokół niczym hieny, żądni chociażby informacji; czy coś rzucą i kiedy?

Zupełnie inny charakter miało otwarcie Domu Handlowego ,,Warta'' przy Placu Wojewódzkim, który wtedy był... fragmentem zwyczajnej ulicy XX-lecia PRL. Uczestniczyłem w tym wydarzeniu w roku 1985 roku jako dziennikarz ,,Głosu Robotniczego'' , a przy moim boku był dzielny fotoreporter, współpracujący bardziej ze mną niż z tym dziennikiem, ś.p. Zbyszek Misiak. Ponieważ Zbyszek miał żyłkę handlową, a kierownikiem nowej placówki (wtedy WPHW w Sieradzu) był jego wujek, ś.p. Jan Stasiak, znaleźliśmy się tam grubo przed oficjalnym otwarciem. No i byliśmy rozczarowani. Nic tam nie było wyjątkowego! Chciałem sobie kupić kurtkę, ale nie było rozmiaru... Zbyszek coś tam kupił, ale już nie pamiętam co. I chyba bardziej dlatego, żeby podkreślić wśród znajomych status chwilowego prominenta... Z tego, co pamiętam, ówczesny prezydent Sieradza, Michał Kłos, kupił sobie kurtkę, zwyczajną, nic szczególnego. Pamiętam, że kiedy tak przechadzaliśmy się po przestrzeniach DH ,,Warta'', gęsty tłum kłębił się za szybami, zaś władze, pomne wydarzeń sprzed kilku lat, ściągnęły na miejsce przynajmniej dwa plutony ZOMO (niezorientowanym wyjaśnię, że były to Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, zwane także złośliwie ,,bijącym sercem partii'').

Większej zadymy wtedy nie było, ponieważ ZOMO regulowało ruchem przy drzwiach wejściowych, a ludzie na sam widok ,,zomowców'' potulnieli jak baranki. Do głowy to może im przyszło, żeby szarżować, ale rozsądek powstrzymywał nogi, więc ,,kultura'' pierwszej fali uderzeniowej klientów była spora, choć zdecydowanie wymuszona. Z tego całego zamieszania pamiętam tylko to, że zaimponował nam wówczas Henio Szturma, też fotoreporter, tyle, że bardziej amator. Henio nie miał zaproszenia na uroczystość otwarcia. Widzieliśmy go ze Zbyszkiem, jak przechadzał się za szybą wśród tłumu oczekujących z miną przyszłego odkrywcy dynamitu. I wymyślił, bowiem po kilkunastu minutach spotkaliśmy Henia przechadzającego się po DH ,,Warta''. - Jak wszedłeś? - zapytaliśmy. Wówczas Henio z dumą wyjął z kieszeni starannie zafoliowaną legitymację stażysty w tygodniku ,,Razem'' (był takowy w latach 70. i 80. ubiegłego wieku, sławny z tego, że jako pierwszy w PRL-u zamieszczał co tydzień fotki zupełnie gołych panienek). - Heniu – wykrzyknąłem przyjrzawszy się bliżej legitymacji. - Przecież ten dokument stracił ważność trzy lata temu? - No i co z tego – odpowiedział flegmatycznie Henio. - Dla mnie nie stracił. A teraz ważne jest to, jak szybko się go pokazuje...

Żadna z legitymacji prasowych nie pomogła mi za to podczas otwarcia Galerii Handlowej DEKADA. Znęcony promocjami chciałem nabyć telewizor, ale ochroniarze powiedzieli zdecydowanie, że sprzedaż dopiero po oficjalnym otwarciu. Już odchodziłem od wypasionego stoiska firmy Media Ekspert, kiedy rozszalały tłum (obliczono, że w weekend otwarcia 5-6 bm. DEKADĘ odwiedziło około 35 tysięcy ludzi, nikt nie obliczył, ilu z nich chciało wejść do galerii tuż po otwarciu, na mój nos, przynajmniej kilka tysięcy...) wepchnął mnie z powrotem na barierki przy wejściu do stoiska. Stałem więc w ścisłej czołówce przyszłych klientów, była godzina 11.02, ogłoszono, że oficjalne otwarcie potrwa do 11.30 i wtedy zaczną się zakupy. To było jedno z cięższych 30 minut w moim życiu. Niesamowity ścisk, gorąco tak, że pot lał mi się nogawkami, no i agresywne komentarze współstaczy, niestety, słuszne, pod adresem otwierających, wśród których byli m.in. prezydent Sieradza (ten przynajmniej mówił krótko) i starosta sieradzki, który ględził, jak zwykle, w tym wypadku stanowczo za długo. Nie będę cytował, co mówili sprasowani ludzie. W każdym razie, agresja jest w narodzie i wystarczy promocja w wysokości 300 złotych za lodówkę, a ludzie mogą się rzeczywiście stratować nawzajem. I to z okrzykiem ,,debile'' (najłagodniejszy wśród wykrzykiwanych obelg) pod adresem władzy, która lubi każdą celebrę. Nawet na oczach umęczonych ludzi...


LEK.

Uwagi i połajanki przyjmuję: CLOAKING

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u