Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Sieradzanka ze świata - Bez smartfona omija mnie życie?

Sieradzanka ze świata - Bez smartfona omija mnie życie?

sieradzankaUstawiam właśnie budzik na poranną godzinę. Oglądam przy okazji swój telefon. Najtańszy model, Internet nigdy się z nim nie spotkał, baa, nawet aparatu nie posiada! Czy coś mnie omija?

 

Pewnego dnia, do miejsca, w którym pracuję, weszła para. Zamówili potrawy, siedli przy stoliku. I co? Okazuje się, że nie byli sami . On miał bowiem przy sobie „panią smartfonową „ i nie wahał się jej używać . Ona zaś „pana tableta „ i również nie rozstawała się z nim ani na chwilę. Czekali tak w milczeniu, pomyślałam, że to przejściowe. Jedynym odgłosem był cichutki ślizg palców po nieskazitelnych, dużych ekranach ich „partnerów”. Przyszło mi na myśl podając posiłek, że będą chcieli go zjeść jak ludzie, sztućcami bądź chociaż jednym no i na szczęście się nie pomyliłam. Nawet w trakcie rozmawiali chwilę, dopóki jedno z nich nie wpadło na pomysł, że tableta wcale nie trzeba trzymać, może przecież leżeć, a jeść można jedną ręką. Ona spapugowała i tak wyglądała ich kolacja. Smutny widok

Czy wpadliśmy w sidła? Szlag mnie trafia, kiedy rozmawiam z kimś i widzę, że bardziej od rozmowy zajęty jest ,,smaraniem'' w ekran telefonu. Już pominę brak szacunku, ale co do cholery można robić cały dzień z telefonem w nosie? Może tego nie rozumiem, bo do połączenia z Internetem używam tylko komputera? Doszło do tego, że dorosłym (w sumie to pełnoletnim, a to nie zawsze idzie w parze) ludziom na uczelni wykładowca jako jeden z punktów regulaminu zajęć wymienia zakaz używania telefonów. Na przystankach, w tramwajach, autobusach, w szkołach, w pubach, nawet w dyskotece, wszędzie te małe potwory ogarniające młode umysły.

Ale jak to prawie ze wszystkim bywa, zapewne są dwie strony medalu. Pierwsze dni w redakcji Gazety Wyborczej we Wrocławiu, biegnę na spotkanie. Szukam miejsca, wiem jaki adres, mniej więcej wiem gdzie jest budynek. Mam cztery minuty do spotkania i nagle okazuje się, że jednak mniej przeważa nad więcej. Zapytałam przechodnia, czy zna to miejsce. – Czekaj czekaj, nie wiem, ale zaraz się dowiem - odpowiedział i wyciągnął telefon. Wklepał szybko adres i voila! W tej sytuacji super nowoczesny ,,sprzęcior'' był by bardzo przydatny, ale szybko stwierdziłam, że wystarczy, że mają go przechodnie. Jest też wiele aplikacji (czy appek, taki smartfonowy slang) , które ułatwiają życie. Nawigacja? Proszę bardzo. Płatność telefonem - ależ proszę jeszcze bardziej. Wspaniałe zdjęcia - bezcenne! Ale wciąż nie jestem do końca pewna, czy chcę wpaść w ten wir? A wydaje mi się, że porywa bardzo łatwo.

Gdzie są słowa? Komunikacja werbalna? Wiem, wiem, powtarzam się, ale cieszę się niezmiernie, że moje dzieciństwo upływało na trzepaku, bądź na boisku, kopiąc w piłkę z chłopakami. Zamiast sms-a darłam się ,,na czwarte piętro'' w celu wyciągnięcia z domu przyjaciółki, bo domofon był zepsuty. Rolki, rower, czy codziennie pogaduchy na naszych ulubionych schodkach przy słynnej podstawówce ,,dziesiątce''. Aby kogoś spotkać, musiałam pójść i zapukać. Rozmawialiśmy, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Kiedyś wymarzonym prezentem na pierwszą komunię był rower, dziś to laptop czy tablet. Rozumiem, trzeba iść z duchem czasu, przecież świat idzie do przodu i nie mamy wyjścia. Ale w tym wszystkim chyba warto zachować umiar, niech nie zginą słowa, słowa mówione, wypowiadane, nie tylko pisane opuszkiem palca po ekranie.

DT

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u