Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Lekkość bytu - Zaklinanie przez przypadki

Lekkość bytu - Zaklinanie przez przypadki

Toczę się przez ten świat już wystarczającą długo, aby być przekonanym do tego, że nasze życie jest pasmem przypadków. Czasem udręk, czasem miłych chwil zwanych szczęściem, oczywiście wtedy, kiedy jest ich dużo. Nie przez przypadek (?) zatem uważam film zatytułowany ,,Przypadek'' za największe dzieło Krzysztofa Kieślowskiego.

 

- Wyszedłem z domu – opowiada mi kolega – i już po niespełna stu metrach spotkałem kumpla, który akurat miał tego dnia urodziny. No i on zaprosił mnie na piwo, potem ja jego i..., zagadaliśmy się trochę. - Przez prawie dobę ?! – pyta zdenerwowana żona kolegi po jego powrocie do domu następnego dnia wieczorem. - Kochana, nie widzieliśmy się prawie 20 lat, no i tak nam zeszło na wspomnieniach...
Niewiele umiałem podchodząc do jednego z egzaminów podczas studiów. Niewiele, ale wierzyłem, że jakoś to będzie, bo przecież zdawałem razem z kolegą, który był starostą roku i... też niewiele umiał. Zdaliśmy obaj na czwórki! Pewnie tylko dlatego, że pani doktor była w szampańskim humorze, gdyż kilka chwil przed naszym wejściem dziękowali jej koniakiem studenci zaoczni.
Napiłem się kiedyś piwa na plaży, z butelki. Nagle poczułem dziwne drapanie w gardle. W ostatniej chwili wykrztusiłem to coś. Okazała się nim być osa, która nie wiedzieć czemu, nie ugryzła. Może była pijana? A przecież mogłam skończyć życie jak nieszczęsna aktorka Ewa Sałacka, która zmarła w wyniku wstrząsu anafilaktycznego po ukąszeniu osy.
Bez celu włóczyłem się kiedyś z kolegą po Sieradzu. Było to jakieś 38 lat temu. Trafiliśmy na stadion, gdzie zauważyliśmy dwie spacerujące dziewczyny. Ładne. Próbowaliśmy nawiązać rozmowę, bez pozytywnych skutków. Koledze spodobała się zwłaszcza jedna z dziewcząt; fertyczna blondynka o wzroście ,,w sam raz'' i niebieskich oczach, jak niebo tego wiosennego dnia. Dziewczyny zniknęły, a mój kolega zawziął się, że musi blondynkę jeszcze spotkać chociaż raz. Pomagał losowi i spotkał tę dziewczynę. A potem czynił niewiarygodne starania, żeby spotykać ją częściej. Od 32 lat spotyka ją codziennie, bowiem od tego czasu ta miłość od pierwszego wejrzenia jest jego żoną!
Dobre rady starszych dotyczą często ,,pomaganiu losowi''. - Jeśli będziesz grzeczny, dostaniesz słodycze – mawiają matki do swych dzieci. I zwykle te słodycze dają, mimo że dzieci nie spełniają czasem podstawowych wymagań ,,bycia grzecznym''. Wtedy dziecko jeszcze nie wie, że stało się beneficjentem przypadku. Matka zapomniała, za co miała dać słodycze...
Kiedy wiemy, że może się nie udać, zaklinamy takie przypadki. Pomagamy losowi a to modlitwą, a to trzymaniem kciuków, czy innym szamaństwem. Po losowaniu grup na Euro'2012 wiedziałem, że tylko niewiarygodny fart może sprawić, że wyjdziemy z grupy. Choć przyznam, że po strzeleniu bramki przez Roberta Lewandowskiego w meczu z Grekami już widziałem naszych ,,orłów wychodzących z grupy''! Przez kilka minut... Potem wieszczyłem najgorsze, za co chcieli mnie niemal zlinczować znajomi, z którymi siedziałem tego wieczora przed telewizorem. Wszyscy byliśmy ,,na dopingu'', ale nie wszyscy zaklinali rzeczywistość, wierząc, że jakoś to będzie..., ten mecz wygramy, następne też i wyjdziemy z grupy.
Podoba mi się pani ,,ministra'' sportu. Ładna, choć na sporcie nie zna się specjalnie. Ale przecież w administrowaniu sportem nie o to chodzi. Zresztą, minister Sawicki podobno świetnie znał się na rolnictwie, no i co z tego wyszło? Czy minister polskiego rządu zna się na resortowej dziedzinie, czy się nie zna, na jedno wychodzi. Tabun urzędników, indolencja, biurokracja. Dobrze mają tylko ci najbliżej koryta. ,,Rozwijają się'' głównie dzięki naszym podatkom, których nawet nie potrafią sprawnie zebrać, patrz abonament za publiczne radio i telewizję. Otóż pani ,,ministra'' powiedziała na kilka dni przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie, że zdobycie dziesięciu medali, jak to było w Pekinie i w Atenach, a co uznano za klęskę, będzie raczej niemożliwe. Ktoś jej dobrze doradził, a może na tyle rozeznała się w resorcie, że wie już o mizerii polskiego sportu?
Paskudnie złożyło się naszym siatkarzom. Wygrali Ligę Światową, choć mało kto na to liczył, mało kto zaklinał. Po tym zwycięstwie stali się ,,murowanym faworytem'' do złotego medalu olimpijskiego. To tak poplątało im nogi, że tracili formę z meczu na mecz, aby z Australią przegrać jeszcze bardziej żenująco niż z Bułgarią. Kibice są tym tak wkurzeni, że już nie zaklinają meczu ćwierćfinałowego z Rosją. A przecież może się zdarzyć wszystko, możemy nawet wygrać. Ale pewnie ,,pięknie'' przegramy, co stało się specjalnością polskich sportowców, bo przecież to jakby nasza cecha narodowa. Mecz z Rosją trzeba jednak zaklinać, nie ma wyjścia, bo co nam zostało? Nawet jeśli po meczu będziemy przeklinać!

 

Zaklinamy, zaklinamy
Potem głupie miny mamy
Zwykle jest nam trochę żal
I z minami wbitych na pal
Dalej jesteśmy myślami  
Może nawet już zaklinamy...?

LEK.

Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u