Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Łza się kręci w oku...

Łza się kręci w oku...

LEKKOSCBYTUŁza się kręci w oku, bo oko to widziało i widzi, że świat zmienia się niemal z dnia na dzień. Wczoraj ostatni raz robiłem zakupy w kiosku z pieczywem na bazarku w Sieradzu, tuż pod blokiem, w którym mieszkam od dwudziestu ośmiu lat. Bazarek będzie przebudowany; znikną stoły i czerwone budki - kioski typu ,,Maciek''. Będą nowe pawilony, ogrzewane, z bieżącą wodą, będzie nowocześnie. I już nie tak, jak było.

Trudno mi sobie przypomnieć, czy bazarek w okolicach ulic Jana Pawła II i Piastowskiej powstał pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, czy trochę później, tuż po transformacji. Pamiętam, że mój nieżyjący już kolega, Zbyszek Misiak handlował tam jakiś czas artykułami technicznymi, czyli głównie tym, co przywiózł z giełdy w Łodzi lub prosto z Berlina Zachodniego. Kilka razy pilnowałem mu stoiska, więc mogę powiedzieć, że też handlowałem na bazarku. Czego tam wtedy nie było? Od świeżego mięsa sprzedawanego wprost z samochodów, niekoniecznie chłodni, po japońskie cacka elektroniczne, zwłaszcza magnetowidy i kasety, bo właśnie następowała rewolucja wideo. Jednak od samego początku dominowała żywność, przede wszystkim warzywa i owoce z sieradzkich pól, sadów i ogrodów. Już choćby dlatego bazarek przyciągał, zwłaszcza mieszkańców sąsiadujących z nim bloków, bo przecież oni niemal wszyscy ze wsi, więc potrafili docenić świeży towar prosto od rolnika, często kogoś z rodziny lub znajomego gospodarza.

Na bazarku robiło się zakupy niemal codziennie. Przez wiele lat kupowało się także inne artykuły spożywcze; chleb, cukier, sól, kaszę, ryż, herbatę, kawę, czy przyprawy. Nabywane zazwyczaj w tak zwanym podwójnym kiosku i w ,,Żuku'', czyli w autentycznym samochodzie dostawczym o tej nazwie, który po jakimś czasie zmienił się w starego ,,Mercedesa'', a potem zniknął ,,zjedzony'' przez ,,Biedronkę''. Właśnie ten drapieżny cenowo supermarket sprawił, że zniknął ,,Żuk'', zniknął kiosk spożywczy, a ceny na bazarkowych stoiskach zmieniały się zazwyczaj pod wpływem tych z ,,Biedronki''. Handlujący tam ludzie wielokrotnie protestowali przeciw za wysokim opłatom za wynajmowanie stoisk, psioczyli, ale nadal sprzedawali. Klienci mieli swoich ulubionych handlowców. Ja też. Jabłka kupowałem niemal zawsze od pana Cepowskiego, rolnika z Woli Flaszczynej w gminie Zadzim. Nie tylko dlatego, że to rodzinne strony mojego ojca. Po prostu ten człowiek nigdy mnie nie oszukał. Jak mówił, że jabłko jest twarde i smaczne, to takie rzeczywiście było. Jajka, rogale i słodkie pieczywo nabywałem zazwyczaj w kiosku od pani Ani, z którą pogawędki były zawsze miłe i na różne tematy. Jednak moim najbardziej ulubionym stoiskiem był ,,Maciek'' piekarza z Konopnicy, Mariana Sujki, gdzie można było kupić najlepszy na bazarku chleb, bułki i kilka rodzajów ciasta. Chleb pieczony w sposób tradycyjny, trochę żytni, tak przypominający mi ten za wsi od babci i dziadka, czy od pani Śledzińskiej z Wrzosów. Ozdobą tego stoiska jest pani Maria. Zawsze uśmiechnięta, zawsze miła i chętna do pogaduszek z klientami. I zawsze życząca ,,miłego dnia'' na koniec rozmowy.

Właśnie u niej robiłem ostatnie zakupy na bazarku po staremu. Pogadaliśmy pytając się nawzajem, jak będzie? Pewnie inaczej, ale już nie tak jak jeszcze wczoraj... Łza zakręciła się w oku, poczułem, że dotyka mnie przemijanie.

Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING

LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u