Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Młode Siewie „Kim jest artysta?”

„Kim jest artysta?”

PIORNIK1W czasie nauki szkolnej wielokrotnie spotkaliśmy się ze zjawiskiem nazywania jakiegoś twórcy artystą. Jednak nigdy właściwie nie definiuje się, co słowo „artysta” dokładnie oznacza. Mówi się o roli artysty w społeczeństwie, jednak właściwie nie wiadomo, kiedy człowiek się nim staje. Oczywiście wiadomo, że artysta to człowiek wybitny, osiągający wirtuozerię w danej dziedzinie/dziedzinach, tworzący dzieła sztuki. No właśnie... A czym są dzieła sztuki?

 

To akt kreacjonizmu, przejaw twórczy o charakterze nieszablonowym. A więc czy każdy przejaw myśli nowatorskiej można uznać za dzieło sztuki? Stanowczo nie. Dlaczego? Ponieważ nie każdy może bezkarnie przynieść do muzeum pisuar, ustawić do góry nogami i nadać dźwięczny tytuł „Fontanna” lub domalować wąsy Monie Lisie i wystawić, jako dzieło sztuki pt. „L.H.O.O.Q”. Zwykły człowiek dokonujący takich rzeczy natychmiast trafiłby na komisariat za bezczeszczenia świątyni sztuki, plagiat bądź zwyczajnie posądzono by go o chorobę psychiczną. A więc do wcześniejszej definicji należy dołożyć: akt ten musi być dokonany przez człowieka obdarzonego talentem. Ale czy każdy osobnik obdarzony talentem jest nazywany artystą? I czy każdy artysta ten talent posiada? Doskonałym przykładem braku talentu (w dziedzinie wokalnej) jest Mandaryna. Gwiazda w czasie swych przysłowiowych „pięciu minut sławy” była przez „kolorowe pisemka” wielokrotnie nazywana „artystką”. Jednak katastrofalne wykonanie przeboju „Every night” w Sopocie przekreślił jej szansę na dalszą karierę, niezależnie od tego, czy za katastrofą występu rzeczywiście stał brak talentu, czy może celowo podłożona przez środowisko showbiznesu kłoda, na której młoda dziewczyna miała się potknąć. Znamy też przykłady w drugą stronę, kiedy to bezsprzeczny talent nie zyskał tytułu artysty. Takich przykładów możemy szukać w pobliżu nas... Każdy z nas zna osobę, która pomimo niezaprzeczalnych umiejętności nie zyskała „złotego biletu” do kariery i sławy. Szukajmy dalej. Co takiego wyjątkowego jest, zatem w artyście? Jedno jest pewne to ludzie na swój sposób wyjątkowi, cieszący się większymi przywilejami w sferze tworzenia. Artysta np. może postawić kropkę, o tutaj • i wciąż będzie to mieściło się w granicach przyzwoitości. Może także postawić wielokropek w ten sposób \ Ale mi to zupełnie nie przystoi. Artysta może również zastosować ten zabieg⁞ i nie będzie się to wiązać z żadnymi konsekwencjami • Jak więc na tej podstawie zbudować definicję ¿ Czy należy zatem uznać’ że artysta to osoba’ która zna i potrafi przestrzegać wszystkie zasady interpunkcji i ortografii’ i celowo ich nie przestrzega’ aby wywrzeć określone wrażenie na czytelniku¿ Ale przecież historia zna już przypadki artystów z dysleksją jak Adam Mickiewicz’ Agatha Christie’ Pablo Picasso’ Mozart czy Leonardo da Vinci• Ten ostatni prócz dysleksji pisał swoje teksty „w odbiciu lustrzanym” ze względów praktycznych )był leworęczny’ a taki sposób pisania sprawiał’ że świeżo naniesiony na papier atrament zwyczajnie się nie rozmazywał(. Jest’ jednak jedna rzecz’ która łączy wyżej wymienionych twórców. (och na miłość boską skończ już z tym obrazowaniem tego, co wolno artyście, wszyscy już zrozumieli konkluzję*). Zanim mój wywód został przerwany przez istotę bez ułańskiej fantazji (to nie była fantazja tylko głupota*). MÓWIŁEM o czymś, co łączy większość ludzi uznawanych za artystów, a mianowicie sława. Czy należy definiować artystę, jako osobę, której utwory zyskały popularność? Odpowiedź nasuwa się sama – nie. Dlaczego? Ponieważ idąc tą drogą rozumowania, do świetnego grona wielkich światowych twórców należałoby zaliczyć autorki „współczesnych harlekinów” np. E. L. James, czy Blankę Lipińską. Obie panie zyskały na swoich „tworach grafomańskich” sławę i pieniądze. A jeżeli ten argument wciąż nas nie przekonał, to wystarczy powołać się na przykład Cypriana Kamila Norwida, który według teorii „popularność czyni artystą” przez całe swoje życie nim nie był. Poeta został, bowiem doceniony dopiero po śmierci za sprawą Zenona Przesmyckiego, który dał jego twórczości drugie życie drukując je w czasopiśmie „Chimera”. Czyli co? Norwid stał się artystą dzięki „Miriam”, czy raczej był nim przez całe życie? Wizja, że Norwid za życia był jedynie grafomanem, zaś dopiero po śmierci stał się artystą jest równie absurdalna, jak stwierdzenie... (A byłem pewien, że chcesz powiedzieć, że aby zostać artystą trzeba umrzeć.*) Tak, więc, wniosek jest taki: nie można oceniać twórcy po jego sławie. I znów jesteśmy w punkcie wyjścia: Co sprawia, że człowiek przestaje być „zwykłym zjadaczem chleba”, a staje się „przywódcą narodu”? Może, zatem należy rozumieć artystę, jako osobę, której przeciętni ludzie zwyczajnie nie rozumieją? Idąc tą drogą każdy XYZ byłby artystą, ponieważ czuje się niezrozumiany. A zatem? Jako osobę samotną w tłumie?
W takiej sytuacji wszyscy jesteśmy artystami (z wyjątkiem ciebie drogi Leonie*). Przysięgam, że zaraz wypcham tym ptaszyskiem poduszkę! Wracając, mimo wszystko myślę, że to jest właśnie najlepsze rozumowanie. Wszyscy jesteśmy artystami, niektórzy bardziej docenianymi, inni mniej, ale wszyscy w pewnym sensie nimi jesteśmy. Oczywiście, można znaleźć w tym rozumowaniu luki (notabene wielkości dziur w szwajcarskim serze*), jednak felieton to wyjątkowo krótka i luźna forma, a więc ani to miejsce, ani czas na faktyczne i drobiazgowe rozważania na ten jakże interesujący temat.

Leon & Kruk

*komentarze kruka, czyli ptaka rozumnego, a więc głosu rozsądku w duecie Leon & Kruk

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u