Godzina 9.45. Budzę się. W powietrzu unosi się zapach papierosów i alkoholu. Otwieram oczy. Po prawo śpi jedna, a po lewo druga koleżanka. Są zupełnie w innym świecie. Nie mogę ich dobudzić. Chcę pić!

Przypomina mi się, że całą noc spędziłam na domówce. Kołdra na trzy osoby, to zdecydowanie za mało. Kładąc się spać szczególnie nas to nie obchodziło, lecz teraz rozumiem błąd. Zimno mi. Myślę sobie: Ech, znowu to samo. Nie mija sekunda, a słyszę dzwonek do drzwi. Ktoś zbiega ze schodów i wpuszcza gościa. Okazuje się, że to tata naszej kochanej Oli - organizatorki imprezy. Na znak palca skierowanego do góry próbujemy zachować ‘’ogar’’. Udajemy, że oglądaliśmy filmy, jednak zarzygany dywan, łazienka i łóżko pozbawiają nas zbędnego tłumaczenia. Tata Oli każe nam to szybko sprzątać, bo w przeciwnym razie wyjawi prawdę rodzicom. Czyścimy dom na błysk, ale pragnienie nie maleje. Kac męczy - nie ma serca. Kończymy i pijemy wodę. Mmmm… szkoda, że niektórzy jeszcze ‘’odchorowują’’ szalone kilka godzin, lecz tym razem już na zewnątrz.

Przyjeżdża mój tata, który zadaje pytanie czy dobrze się bawiłam. Odpowiadam skinieniem głowy twierdząco, bo przecież nigdy bym go nie okłamała. Nie mówienie całej prawdy to zupełnie inna sprawa. Wracam do domu i idę spać. Po kilku godzinach jestem jak nowo narodzona. Całe szczęście, to był babski wieczór. Przesadziłyśmy, zrobiłyśmy trochę szalonych rzeczy, wypowiedziałyśmy o kilka słów za dużo. Powstały więzi i wspomnienia, które zapewne zostaną w nas do końca życia. Boli mnie głowa i noga, na której jest pełno siniaków i drobnych ran. Okazuje się, że skakałyśmy z tarasu, a później biegałyśmy po łące. Nagle przypominam sobie, że nie mam telefonu. I co teraz? Przecież mama mnie zabije! Wchodzę na facebooka, piszę do koleżanki i okazuje się, że zguba znalazła się w... mikrofalówce. Tyle radości, bo telefon działa! Ufff… i po stresie. To kiedy znów się bawimy?

Każdy z nas potrzebuje rozrywki, zabawy, oderwania się od rzeczywistości. Jakoś odreagować musimy, bo przecież stres w szkole i w domu może nas wykończyć psychicznie. Czasami ludzi ponosi ‘’melanż’’, ale jak imprezuje współczesna młodzież? Jest kilka piątkowych lub sobotnich opcji, bo w niedzielę czy w środku tygodnia raczej się one nie zdarzają. Musimy ciężko pracować, ucząc się pilnie całe ranki, popołudnia i nocki. Odliczamy dnia do kolejnego ‘’frajtagu’’. W wolnych chwilach, na lekcjach opracowujemy szczegółowy plan weekendu. Wraz z ostatnim piątkowym dzwonkiem czujemy wolność. Cieszymy się jak dzieci w piaskownicy. Pędzimy do domu i żyjemy oczekiwanym wieczorem. Ale którą propozycję wybrać? Oto kilka przykładów:

*Klub - Wychodzimy tam najczęściej z grupką znajomych. Alkohol, papierosy i narkotyki nie są w tym miejscu obce, lecz My, młodzi, potrafimy bawić się bez tego. No, może nie wszyscy... Dobry humor i odpowiednie towarzystwo potrafią zdziałać cuda. To ogromna szansa na spotkanie nowych ludzi i chwilę beztroskiej zabawy.

*Domówka - Pojawiają się znane i te mniej znane osoby. Taka domowa impreza jest jedyną w swoim rodzaju i już nigdy się nie powtórzy. Często kończy się tak zwanym ‘’przypałem’’, czyli wymiotami lub wezwaniem policji przez sąsiadów. Mała liczba osób przeradza się w niekontrolowaną gromadę.

*Wyjście na miasto, na przykład pub - Mamy nadzieję, że to będzie spokojny wieczór otoczony najbliższymi, lecz wychodzi - jak zwykle - alkohol, mnóstwo ludzi, zaskakujące pomysły i niespodziewane zakończenie. Młodzi ludzie imprezują różnie, ale to przecież jedna z form tak potrzebnej w tym wieku rozrywki. Kontakt, byle nie płciowy (?), jest wskazany. Musimy uczyć się życia nie tylko z książek. Przykre są sytuacje, gdy przesadzimy, ale zabawa z użyciem mózgu to sama przyjemność. Pamiętajmy, że niebezpieczeństwo czyha na nas za rogiem i należy mieć oczy szeroko otwarte! Nie warto wierzyć przypadkowym osobom, a także poddawać się negatywnym emocjom, negatywnym wpływom otoczenia.

Korzystajmy z rozsądkiem z zabawy, a na pewno imprezę zaliczymy do udanych.

Natali