Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Młode Siewie Matematyka po polsku

Matematyka po polsku

Wielu polityków odetchnęło z ulgą – oni matury już pisali i matma ich ominęła. Gdyby była obowiązkowa może deficyt byłby mniejszy a oszczędności większe? Ale co tam może wiedzieć marny humanista... W dodatku dręczony i prześladowany przez państwo! Wszystko dlatego, że całkiem niedawno matura została przywrócona jako obowiązkowy przedmiot na maturze. Ku ogólnemu przerażeniu uczniów uczęszczających na kierunki tzw. „chóamnistyczne”. To są takie, że na matmie słabe oceny tłumaczy się swoim rzekomym humanizmem i wrodzoną nieumiejętność rachowania w ramach tabliczki mnożenia i liczenia do tysiąca. Glony z polaka usprawiedliwia się zazwyczaj przemęczeniem i nawałem prac z zupełnie niepotrzebnej matmy (bo na co to humaniście się w życiu przyda!?). Ocen z innych „rozszerzonych” przedmiotów, jak WOS czy historia, nie tłumaczy się w ogóle. Po co komu te daty pamiętać…

Niemały orzech do zgryzienia przed „chómanistami” postawiło 23 listopada wydawnictwo OPERON pod postacią próbnej matury. Brać uczniowska musiała zmierzyć się z ciężkimi zadaniami, wymagającymi takich umiejętności, jak liczenie do stu, dodawanie, odejmowanie oraz, o zgrozo, mnożenie! Pod kreskę! No ale żeby już nie dobijać przyszłych maturzystów wysokim poziomem trudności arkusza, przedstawię może pokrótce jakie metody rozwiązywania zadań wypracowali moi znajomi.

Zacznijmy może od metody „zastosuj w praktyce”. W tym roku idealnie przydała się gdy trzeba było obliczyć prawdopodobieństwo, że przy drugim rzucie kostką wylosujemy mniejszą liczbę oczek niż za pierwszym. Zdziwił mnie widok Kingi. Dziewczyna dobrze kombinując, po prostu wyciągnęła kostkę i zaczęła rzucać. Zauważyłem ją przy sześć tysięcy pięćset siedemdziesiątej dziewiątej próbie:

- Kinga, ale to się robi inaczej! Pokaże ci, wystarczy, że… - zagaiłem cichuteńko, żeby nie słyszał ten za biurkiem.

- Próba: sześć tysięcy pięćset osiemdziesiąt. Wypadło trzy (tutaj szybka notatka). Próba: sześć tysięcy pięćset…- mantrowała dalej dziewczyna. No cóż…

I w tym momencie zostawiłem ją samą. A niech rzuca jak lubi. Się nauczy i w przyszłości może się przyda. Nie wiadomo jakich umiejętności będzie się wymagało za dziesięć lat na rynku pracy? A nuż rzucania kostką do celu? A może na określony wynik? Albo w ogóle hardcorowo – rzucania dwoma kostkami do dwóch albo nawet trzech celów?

Skoro zadania z prawdopodobieństwem mamy za sobą, omówmy teraz bryły. Tutaj „metodą obrazową”. Arkusz Gniewomira przetrwał wiele. Pozwolił się złożyć w graniastosłup, walec, stożek, samolot (?) oraz piramidę. Na koniec został kulą. Podobno bryła pozwoliła chłopakowi zobrazować pomysły i ułatwiła działanie. Sam autor osobliwego sposobu był dumny ze swego dzieła. Ciężki zgryz mają teraz egzaminatorzy. No bo jak tutaj wpisać punkty, gdy kula cały czas ucieka po nierównym stole? Mają za swoje! Zrobili tak ciężką maturę, to Gniewko odbił piłeczkę i niech teraz oni się martwią! Takie cwaniaki byli…

Idealnym sposobem w klasach z ociężałymi umysłami humanistycznymi może być metoda zaczerpnięta z języka polskiego. Zamiast żmudnie stawiać te mongolskie (a właściwie to arabskie) cyferki można zadanie opisać. Tak jak w jednym zadaniu z okręgiem wpisanym w trójkąt. Przecież to było logiczne! Dzielimy trójkącik wedle własnego uznania, piszemy, że korzystamy z podobieństwa trójkątów i wychodzi nam genialnie trójkąt egipski. Ot i jest odpowiedź! W iście humanistyczny sposób opracowana. Jak widać, humaniści też mogą. Wystarczy czasami użyć do myślenia galarety pod kopułką potocznie zwanej u niektórych mózgiem.

Jeżeli i z tym ciężko, zawsze można wydrapać jakiś ładny kwiatek dla sprawdzającego z prośbą o 30 procent. Zapewne pozytywnej oceny nie zagwarantuje, ale egzaminator momentalnie poczuje się doceniony i może przejrzy arkusz raz jeszcze. A wtedy znajdą się jakieś małe punkty. Może chociaż cofnie te odjęte punkty za totalne głupoty w początkowych zadaniach? Próbować można.

Gdy brakuje podobnych zdolności, zawsze można spróbować nauczyć się tej czarnej magii-matematyki. Święta inkwizycja przestała istnieć, na stosach nie palą od dawna… Jak donosi nas informator z frontu polsko-polskiego, nauka matmy stała się bezpieczna! Lekarze badają, czy podobny wysiłek nie szkodzi zdrowiu. Wyniki już wkrótce!

Dla niechętnych nauce mam szowinistyczną maksymę: Matematyka jest jak kobieta. Nie trzeba jej rozumieć, wystarczy umieć ją wykorzystać.


Tomek Kaczmarek
II LO w Sieradzu

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u