Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Młode Siewie Odpocznijmy od szkoły

Odpocznijmy od szkoły

Czwartek, 22 marca 2012, godzina 11.49. Wracam już do domu.

Dlaczego? Bo skończyłem lekcję wcześniej. Moja klasa była na tyle wspaniałomyślna, że wybrała się do Częstochowy na piwo. Dlaczego aż tak daleko? Bo szkoła, utraciwszy nadzieję na zachowanie twarzy po otrzymaniu wyników tegorocznych matur, zaczęła wysyłać podopiecznych do Boga z próbami o oświecenie.

Szkoda że placówka na mszę nie dała. Najlepiej do świętego Judy Tadeusza (dostanę za tę wiedzę „piątkę” z religii?) - on jest patronem spraw beznadziejnych. A za taki przypadek najwidoczniej postrzega nas szkoła. Zastanawia mnie dlaczego ludzie jadą się modlić (przynajmniej jakaś część osób normalnych i poważnych jedzie w tym celu) o oświecenie zamiast samemu na to zapracować, idąc w ten dzień do szkoły... Dziwna logika. Ale co do tej mszy to zaczynam już rozumieć. Na Jasnej Górze odprawienie takiej opłaca się nawet za darmo! Turyści i tak przywiozą ze sobą sporo pieniędzy. A okazję żeby je zostawić znajdą się niewątpliwie. Później straganiarze zapłacą coś w postaci haraczu i wszyscy będą szczęśliwi.

Tak się czepiam tej pielgrzymki, ale przyznam, że jestem w stanie zrozumieć osoby, które się tam wybrały. Jedne żeby odpocząć, inne żeby się pomodlić. Pytanie jakie się nasuwa: ile można odpoczywać? Wczoraj był pierwszy dzień wiosny. W związku z nawałem przekładanych sprawdzianów (przekładanych, bo uczyć się nie chce i w związku z tym ucieka się z lekcji) moja klasa stwierdziła, że nie ma głupich i trzeba odpocząć, chociaż raz na jakiś czas. No tak... jakby te nieusprawiedliwione godziny, liczone indywidualnie od początku roku w setkach, to było mało. A i nawet głupi się pojawili - korytarze nie świeciły zupełnymi pustkami. Co prawda lekcję były rozbite, ale były.

Szkoły były zaludnione w podobnym stopniu co sieradzka galeria, o czym się przekonałem idąc po lekcjach na zakupy. Byłem tam około czternastej i zastałem mały tłum. Nie pytam ile osób było tam wcześniej. W dzień wagarowicza to ławki w galerii stały się miejscem dla towarzystwa macająco-liżąco-mizdrzącego się. Stwierdzam, że nauczyciele, gdyby chcieli iść z duchem czasu, powinni się przenieść właśnie tam. I tam gonić za obściskiwanie się i wpisywać uwagi. Można by też przeprowadzić kilka lekcji. Na przykład lekcję chemii w „Piotrze i Pawle”, albo matematykę w „House” (ostatnio podrożało). Ewentualnie informatykę w sklepie elektronicznym, którego nazwy nie wymienię, aby nie robić reklamy, bo ich nie lubię - zakupione tam MP4 częściej jest w naprawie niż u mnie. Na przenosinach uczniów i tak najlepiej wyszła budka z „ciepłymi psami”.

Jeszcze dzisiaj rano słyszałem żalenie się:
- Jak to nie usprawiedliwią tych godzin? Przecież moja mama wiedziała, że nie idę do szkoły.
- No, ale wymagają od nas w tej budzie... Też im się zachciewa.
- Ja i tak przyniosę usprawiedliwienie. I będę się kłóciła jak coś.

Tak właśnie wyglądają współczesne wagary. Wyjść ze szkoły, a później skamleć o usprawiedliwienie. I pomijam fakt, że wagary kiedyś to były grupowe wyjścia, żeby się rozerwać i odpocząć od szkoły. Dzisiaj dzieciaki uciekają ze sprawdzianów do szatni lub po prostu zostają w domach i nazywają to wagarami. Wszystkiemu przyklaskują dumni i czasami bezradni rodzice.

„O tempora, o mores!”. Młodzież potrafi wypaczyć nawet instytucję wagarów...


Tomek Kaczmarek

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u