Na szczęście, strzały nie były śmiertelne. Zraniona ręka i... pośladek
Nadgorliwość bywa niebezpieczna. Przekonał się o tym 37-letni mieszkaniec Sieradza. W niedzielę 20 bm. zamiast odpoczywać wziął się do roboty. Jak się okazało, on i jeszcze jedna osoba cudem uniknęli śmierci, a już na pewno poważnego kalectwa.
Około godziny 16.40 w zakładzie rusznikarskim przy ulicy Działkowej w Sieradzu w doszło do przypadkowego wystrzału, w wyniku którego obrażenia ciała odniosły dwie osoby. 37-letni mieszkaniec Sieradza, licencjonowany rusznikarz zajął się wyceną broni krótkiej jednego z klientów. Nagle doszło do niekontrolowanego strzału. W jego wyniku pocisk przeszedł przez lewą dłoń sieradzanina.
Po przebiciu ręki rusznikarza, kula trafiła również w siedzącą nieopodal 34-letnią kobietę. I to tak fatalnie, że zraniła ją w... pośladek. Musiało boleć!!!! Oboje zostali zabrani do sieradzkiego szpitala. Za nieumyślne narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, nieostrożnemu rusznikarzowi grozi kara pozbawienia wolności do roku.