Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Preppering – czyli co, kiedy nastanie czas małej apokalipsy?

Preppering – czyli co, kiedy nastanie czas małej apokalipsy?

swiatW Polsce nie zawsze możemy się bronić wystrzałem z Colta czy Mausera więc pozostaje obrona, która testuje naszą wytrzymałość, odpowiedzialność i wiedzę – dosyć wymagające elementy ,,wyposażenia” ale da się je z siebie wydobyć. Czy zatem wiemy do czego może posłużyć w sytuacjach kryzysowych krzak jałowca, latarka na korbkę albo srebrna taśma? Kiedy zawodzi państwo, komunikacja, służba zdrowia? Straszne scenariusze a jednak mogą się spełnić… w każdym momencie.

 

Nigdy więcej wojny – taki napis widnieje na Westerplatte. Nikt z nas nie chce kataklizmu, kryzysu gospodarczego, ani wewnętrznych zamieszek. Nawet przez myśl nie chce przejść, że mogłoby się wydarzyć coś tak dramatycznego, co popchnęłoby nas do opuszczenia rodzinnego gniazda. To ostateczność. Właśnie. Ale ostateczność może nas zaskoczyć w każdej chwili; kiedy zmywamy talerzyki po imprezie, wylegujemy się w wannie, pijemy kawę podczas oglądania dobrego filmu. Nikt nie zna dnia ani godziny. Każdy może jednak złagodzić skutki kryzysu, wypracować własną najlepszą metodę, plan działania i przygotować do niego siebie i własną rodzinę. Jak to zrobić? Są w Polsce ludzie, którzy wiedzą jak uniknąć chaosu, kiedy zawodzi państwo.

Preppering – cóż to jest? I dlaczego nie należy się z tego śmiać? Genezę prepperingu znajdziemy za oceanem. To w Ameryce podczas zimnej wojny narodził się ruch, który zrzeszał tysiące osób chcących przygotować się na najgorsze, aby móc przeżyć ,,fallout” po wybuchu bomby atomowej i odbudować populację kiedy zagrożenie minie. Nasi dziadkowie i babcie też byli preppersami, bo czy my dzisiaj potrafimy konserwować kiełbasę tak, żeby była zdatna do spożycia po 20 latach? Las rąk. Niestety, większość z nas współcześnie miałaby problem aby przeżyć zimę na wsi w razie kryzysu gospodarczego, a co dopiero w czasie wojny, czy po kataklizmie. Smutne. Ale powiedzmy sobie może o lżejszym kalibrze apokalipsy; kiedy zamykają sklepy, nie działa komunikacja, nie działają linie energetyczne albo po prostu pali nam się dom. Krótko mówiąc preppering to pełna gotowość do szybkiej i dobrze zorganizowanej ucieczki z potencjalnego miejsca zagrożenia. Czy jest to czwarte piętro w bloku, czy dom na przedmieściach, preppers zawsze wie jak wydostać się z kotła bez zbędnej paniki, która potrafi skutecznie doprowadzić do tragedii. Preppersem jest ktoś kto potrafi korzystać z piwnicy - żadna szafka w jego domu nie jest pusta. Każdą zna jak własną kieszeń, wie gdzie są zapasy fasoli, gdzie jest kasza a gdzie puszki z konserwami. Jego plecak ucieczkowy BOB z ang. Bug out bag zawsze jest przygotowany na najgorsze – znajdziemy w nim rzeczy, które przez 72 godziny pozwolą przeżyć bez pomocy państwowych służb ratowniczych.

Oczywiście znamy zestawy poglądowe, roi się od nich na stronach z domowym survivalem, każdy ma jednak własne potrzeby, wie co mu się przyda a co nie. Najważniejsze jest by nie dźwigać na plecach skorupy żółwia z Galapagos ale najpotrzebniejsze przedmioty, które uratują życie. Nie wiemy czy trzeba będzie udać się do lasu, do schronu, czy do domku letniskowego oddalonego o kilka kilometrów od domu. Dlatego warto wcześniej opracować sobie plany działań dostosowane do każdego z konkretnych kierunków ucieczki.

Najsłynniejszy polski preppers ze świętokrzyskiego, Adolf Kudliński zaczynał od zwyczajnej działalności agroturystycznej: kozy, krowy, świnki, własny staw; skończyło się na własnej kuźni, 20 tysięcy litrach wody zakopanej w ziemi, betonowych bunkrach, które zdołają pomieścić ponad 35 osób, agregatach, solarach, mnóstwie roślin zdatnych do spożycia… Jednym słowem żadna katastrofa nie zaskoczy gospodarstwa w małej miejscowości gdzieś pośród gór świętokrzyskich. I pomyśleć, że to są tylko podstawowe elementy, które pomogą przeżyć w razie katastrofy energetycznej, opadu pyłu radioaktywnego, awarii wodociągów czy konfliktu zbrojnego. Samowystarczalność. I nie ma z czego się śmiać, bo niestety media pokazują preppersów jako oszołomów trzymających w domu nielegalnie broń sprzed II wojny światowej, paradujących w wojskowych ciuchach z kijem włóczykija po państwowych laskach. Jest to rzecz jasna fałszywy i przejaskrawiony obraz. Ale jak to mówi znane i zaskakująco aktualne przysłowie: kto się śmieje ten się śmieje ostatni. Nigdy nie bądźmy na łasce rządów, pozornych sojuszników czy ,,urzędasów’’. Może warto zacząć od zwykłej marchewki w doniczce, na parapecie?

Polecam linki dla zainteresowanych:
http://domowy-survival.pl/2013/07/zestaw-ucieczkowy-ewakuacyjny/
https://www.youtube.com/user/adolfkudlinski

(MalG)

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u