Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Mamo, dlaczego mój tornister jest taki, kur.., ciężki?

Mamo, dlaczego mój tornister jest taki, kur.., ciężki?

FELIETONTakie pytanie zadał mi syn, idąc któregoś dnia do szkoły. - Bo ojczyzna wymaga od ciebie poświęceń każdego dnia – powiedziałam dziecku. Ale rzeczywiście, następnego dnia położyłam tornister na wadze łazienkowej. Nie wierzyłam własnym oczom. jedenaście kilogramów! Tak, jedenaście kilogramów książek, zeszytów, kapci, fasolek, kanapek, gumek (do gumkowania żeby była jasność), ołówków, ekierek i czego tam jeszcze. Samo pytanie przełknęłam jakoś z trudem, ponieważ zawierało w sobie element uważany powszechnie za obraźliwy. Na mój zarzut, że tak się nie mówi, dziecko odpowiedziało szybko i rezolutnie: - Przecież wszystkie chłopaki tak mówią.

 

Ręce mi opadły. – A pani też tak mówi? – zadałam nieśmiało pytanie. - Eeee, pani jeszcze nie, no chyba że na korytarzu jak się ganiamy” – odparł Antoś. Zaczęłam sytuację analizować. Przecież nie może być tak, by sześcioklasista szedł do szkoły wygięty w pałąk, z brzuchem do przodu jak brzemienna kobieta. Kiedyś przestrzegaliśmy dzieci przed garbem, a teraz okazuje się, że to tyłozgięcie kręgosłupa jest największym zagrożeniem. Myślę, jak to głupia matka - jest wywiadówka, powiem o wszystkim pani wychowawczyni. No i wreszcie walę prosto z mostu – nam rodzicom wydaje się, że nasze dzieci mają za ciężkie tornistry i czy można coś z tym zrobić. Pani popatrzyła na mnie jak na debila. – Nie, dzieci muszą znosić trudy nauki. W końcu podstawówka, to tylko sześć lat. A program wymyśliło ministerstwo, a z ministrem to nikt nie wygra. Mówiąc inaczej – jedenaście kilogramów na plecach to podstawowy obowiązek ucznia – usłyszałam w odpowiedzi zza okularów.

No i tu chciałam użyć wyrazu, którym posłużył się mój syn, a który uważam za mało cenzuralny. Ale niech tam. Mam przecież w zanadrzu jeszcze jedno pytanie do pani wychowawczyni więc pytam: - Czy zamiast dwóch godzin religii i jednej godziny historii nie można zrobić odwrotnie. I tu, gdyby wzrok pani od dzieci mógł zabijać, nie żyłabym od tygodnia, a Ty – drogi Czytelniku nie czytałbyś tego felietonu. – Jak to, przecież religia jest ważniejsza niż jakaś tam historia, nawet naszej ojczyzny. Na takie dictum spuściłam pokornie oczy, a w myślach znowu miałam ten okropny ,,wyrazek'' użyty przez mojego kochanego syna. Idąc po wywiadówce do domu zaczęłam myśleć. Przecież, jak sięgam pamięcią, zawsze ktoś majstrował przy naszym szkolnictwie. Z siedmiu klas podstawówki zrobiono osiem, potem religię z sal katechetycznych przeniesiono do szkół, następnie stworzono gimnazja, które nowa władza chce likwidować, itd.

A podręczniki? Onegdaj z jednego elementarza korzystały trzy, cztery roczniki uczniów. Dzisiaj – co roku nowe książki. Wyprawka dziecka do szkoły to wydatek 500 – 700 złotych. Tak się chyba nazywa prorodzinna polityka państwa polskiego albo inaczej „rodzina na swoim”.

Widocznie Ojczyzna woli by polskie dzieci uczyły się literek po angielsku, holendersku, niemiecku, a nawet po islandzku. W tamtych krajach dzieci zostawiają podręczniki w szkole, a najcięższym ekwipunkiem plecaka jest termos z herbatą. No cóż. Powiem za kanclerzem Zamojskim jako matka Polka - takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie. Nie dziwmy się więc za bardzo naszej rzeczywistości. Prawdopodobnie rację miał były poseł i minister Mirosław Drzewiecki, który odważnie powiedział – To jest dziki kraj, proszę państwa. No bo jest faktycznie dziki.

(zyg)

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u