Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony STUDNIÓWKA, i co dalej? - pyta nauczyciel

STUDNIÓWKA, i co dalej? - pyta nauczyciel

OCZAMI_BLONDYNKIA potem imprezy ciąg dalszy! Skąd pochodzi tradycja studniówek w Polsce, nie wie nikt. Może to historyczne nawiązanie do słynnych stu dni Napoleona, który otrzymał od Opatrzności swoją ostatnią w życiu szansę na odrestaurowanie cesarstwa? Tylko dlaczego grono pedagogiczne z uporem maniaka wciąż przypomina mniej sumiennym uczniom o klęsce pod Waterloo?

 

Działo się to w Sieradzu za czasów rządu „czarno - białego terroru”. Uczniowie zostali postawieni przed pierwszym w życiu wolnym wyborem: albo masz ubranie w barwach szachownicy, albo też zostajesz wykluczony społecznie aż do matury! Większość obywateli, jak łatwo się można było domyślić, chętnie dostosowała się do nowego systemu władzy, szukając w tym zamyśle wzniosłych idei przywódców. Znam jednak przypadki nielegalnego przemytu czerwonej odzieży i to wcale nie erotycznej! Koleżanka działająca w oportunistycznym afekcie zakupiła bowiem krwisto czerwone buty specjalnie na tę okazję, a na domiar złego usta pomalowała na kolor niepochlebnie kojarzony z wiadomym zawodem. Ale bunt był? Był. Pożar w burdelu również, bo nikt z zebranych nie wiedział jaką kategorię zaszeregowania przyznać butom: jest to już odzież, za której posiadanie wylatuje się z imprezy czy może jeszcze inna galanteria skórzana klasyfikowana wyłącznie jako nieobyczajny wybryk? Ku zdumieniu wodzów nikt nie zatrzymał fali czerwonej rewolucji… .

Zapewne w tym momencie posypią się pytania o wiek Blondynki. Tu odpowiem słowami klasyka: „Młodość trwa zawsze tam, gdzie istnieją marzenia”. A że starość jest etapem, bądź - jak kto woli - elementem dojrzałości, wiedział na pewno Benjamin Button z filmu „Ciekawy przypadek…”. Tak się składa, że znam wielu dwudziestolatków o mentalności czterdziestokilkulatka oraz niewielu emerytów o ciekawości świata dziecka. Na szczęście, nie jesteśmy więźniami swojego umysłu. Wystarczy go tylko na chwilę otworzyć a świeże powietrze samo zrobi przeciąg. Ja póki co, marzeń mam wiele i będę pewnie ich mieć jeszcze więcej. Wszystko przez długie zimowe wieczory, padający śnieg za oknem sprzyja bowiem lekkiemu stanowi umysłu, gdy piętrzą się pragnienia odpychające depresję związaną z chronicznym brakiem słońca. SORRY, ale taki mamy klimat! - pani minister Bieńkowska przemówiła do mnie z telewizora ściągając boleśnie na ziemię. Nie ma co kombinować - trzeba mieć plan na każdą porę roku. Z marzeniami jest jak z wędrówką po górach. Wszystko wspaniale się układa, gdy jesteśmy u podnóża kamiennego zbocza. Ekscytacja, wyzwanie, lęk przed nieznanym napędzają do działania (przynajmniej mnie). Przed nami kotłuje się jakaś wizja, czasem zaplanowana, czasem bardziej spontaniczna, ale jest. Nawet nieźle idzie, gdy jesteśmy w połowie drogi na szczyt, bo postawiliśmy sobie przecież za punkt honoru zdobyć go właśnie dziś, bo tak chcemy! Nie ma racjonalnej odpowiedzi na to pragnienie, byleby zdążyć przed deszczem… .

A co się dzieje, jak już na tym szczycie staniemy? Piękne widoki, piętrzące się chmury ponad wierchami i ta… przerażająca otchłanią cisza - że nic już dalej nie ma. Koniec. Góra zdobyta - schodzimy w dół… ?! Kochani Maturzyści! Pozostało wam jedynie sto dni szansy na maturalny sukces. Słyszycie to pewnie na każdym kroku. O ile przed studniówką termin ten wydaje się być nieco odległy, po balu jednak nie jest już tak wesoło. Czyżby? Według mnie impreza dopiero się rozkręca, martwić się nie trzeba zbyt wcześnie, bo potem będzie przecież tak samo! Kreacja - każdego roku krótsza, szyta na miarę, albo też sprowadzana z coraz odleglejszego zakątka globu. Fryzura - prawdziwe żniwa dla stylistów. Pierwsze, drugie, trzecie alkoholowe odurzenie - teraz już za społecznym przyzwoleniem. Tak, w końcu jest to nieodłączny element rzeczywistości dorosłych. Ponadto abiturienci niczym ludzie wykształceni i już dojrzali powinni przestrzegać pilnie kilku przesądów, które mają im zapewnić sukces w życiu. Wiedza wiedzą, ale pech każdego przecież spotkać może. Nie wolno obcinać włosów przed egzaminem, ani spotkać na swojej drodze czarnego kota, należy też mieć czerwoną podwiązkę na kolokwium. Zastanawiam się po co w ogóle bielizna jest potrzeba na takim balu? Trzy sznureczki zwane stringami ograniczają gibkość ciała, a kocie ruchy są przecież podstawą sukcesu w dorosłym życiu. Bowiem przyszły student powinien zawsze lądować jak kot na cztery łapy. Zdarza się, że po egzaminie ląduje jednak z powrotem w bibliotece, a jak dobrze pójdzie to już jego kumple mają z nim problem… Dziwny ten studniówkowy zwyczaj u nas. Na Zachodzie popularne są bale absolwentów, czyli po maturze jak ktoś zda, cieszy się z sukcesu, jeśli nie - przynajmniej ma imprezę. W Polsce najpierw stajemy się dojrzali, potem wykształceni, świętując przed, po, a co ambitniejsi, i w trakcie egzaminu.

Byłam w swoim życiu na kilku studniówkach i za każdym razem zdumiewało mnie święte przekonanie nauczycieli, którzy z pełną uczciwością w oczach twierdzili, że nigdy wcześniej nie bawili się na lepszej imprezie. Szczerze? Widać chyba nie byli na porządnej hulance, na przykład: w akademiku - tam co sesja organizuje się „studniówki” wedle zasady: sto dni pijemy, potem miesiąc przerwy - na egzaminy.

Prawie zapomniałam: w polskich szkołach obowiązkowa jest jeszcze coroczna pielgrzymka na Jasną Górę w intencji maturzystów. Jak powiadała nasza nauczycielka od historii, przodowniczka pracy u podstaw: „Jesteście niereformowalni jak gospodarka socjalistyczna, ale może modlitwa uratuje wasze zbłąkane umysły”. My na to: show must go on, nie chcemy Waterloo!

Ewelina - coroczna absolwentka sieradzkiego LO

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u