Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony JAK CHWILOWO ZAGINĄŁ TOWARZYSZ BARCIKOWSKI

JAK CHWILOWO ZAGINĄŁ TOWARZYSZ BARCIKOWSKI

sieradzkie_peerelki2Tak zwane niezapowiedziane wizyty Ważnych Towarzyszy z Centrali stawiały tak zwany teren do pionu. I to niezależnie w jakim okresie PRL-u to się działo. Zresztą, zapowiedziane wizyty takoż. Te drugie pozwalały jednak na pewien margines luzu. Zwłaszcza wtedy, kiedy Bardzo Ważny Towarzysz miał trochę czasu na, nazwijmy to, nieformalne kontakty z Mniej Ważnymi Towarzyszami.

 

Nie tylko w latach 80. takim miejscem do nieformalnych kontaktów była Państwowa Szkółka Leśna, której dyrekcja mieściła się dworku w Edmundowie nieopodal Wróblewa. Miejscem wręcz idealnym, bo i odludnym nieco, i malowniczym ze względu na park otaczający dwór, no i… smakowitym, a to głównie ze względu na znakomite nalewki (nie pijałem, ale wiele mi o nich opowiadano), tudzież inne spirytualia, które z maestrią przyrządzał dyrektor tego wówczas państwowego przybytku, wielkiej zacności towarzysz Makota. Ten leśnik co się zowie przez długie lata był z tego powodu wręcz skazany na owe ,,nieformalne kontakty’’. Co i rusz zwożono mu Bardzo Ważnych Towarzyszy, więc czasem było to dla niego udręką. Nie tym razem. Bo oto (było to gdzieś w połowie lat 80.) do Edmundowa zajechał wraz ze świtą województwa sieradzkiego tow. Kazimierz Barcikowski, członek Biura Politycznego KC PZPR i sekretarz KC. Po długiej, męczącej dla niektórych biesiadzie, tow. Barcikowski zniknął. Okazało się, że bynajmniej nie wyszedł do toalety za potrzebą. Po sprawdzeniu pomieszczeń dworu zrobiło się straszno, bo okazało się, że w ferworze biesiady zaginął, na dodatek nietrzeźwy, członek Biura Politycznego, a to coś tak, jakby teraz co najmniej członek Episkopatu Polski! Kiedy już coraz bardziej gorączkowo planowano przeszukiwanie parku, jeszcze bez powiadamiania służb, tow. Barcikowski, jakby nigdy nic, wrócił na salę biesiady w całkiem dobrym stanie i humorze, bo przecież pochodził z wiejskiego (urodził się w Zglechowie, pow. Mińsk Mazowiecki), więc w lesie nie czuł się obco.

Wrócił, ale natychmiast poprosił, aby wszyscy udali się z nim do parku. Nie podał, oczywiście, przyczyny tej nocnej wycieczki. Do czasu, kiedy biesiadnicy znaleźli się przed niewątpliwej urody kapliczką Matki Boskiej, którą właściciele Edmundowa herbu Cietrzew postawili w 1934 roku. I pod tym obiektem sakralnym, ciemną nocą tow. Barcikowski wygłosił przemówienie o tym, że partia bynajmniej nie walczy z Kościołem. Dowód? – Ta oto piękna kapliczka. Jest, stoi i nikt jej nie zlikwidował. Jeśli ktoś nie wierzy, to będą go przewoził tu, do Edmundowa!

Człowiek, który mi opowiadał tę historię, nie potrafił powiedzieć, czy tow. Barcikowski dotrzymał słowa. Cóż, może nawet wtedy nie było chętnych, aby przekonywać się, że partia nie walczy z Kościołem. Przynajmniej nie za pomocą kapliczki w Edmundowie.

LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u