Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Lekkość bytu? Wstydź się wyborco!

Lekkość bytu? Wstydź się wyborco!

Czy wprowadzić obowiązkowe glosowanie w wyborach? Jak karać tych obywateli, którzy czują się obywatelami tylko wtedy, kiedy potrzebują czegoś od państwa? Państwo – dobro wspólne i niedojrzała demokracja? Pytań jest dużo, trudniej o roztropne odpowiedzi.

W takich sytuacjach mawiam, że ideał (czy aby?) możliwy był jedynie w starożytnej Grecji, gdzie wykształcona i bogata elita mogła zajmować się demokracją, doskonalić ów system i hołubić, bowiem miała czas i materialne warunki do tej zabawy. My nie mamy. Mamy za to prawie 2 mln 200 tysięcy ludzi, którzy żyją w biedzie, czyli brakuje im nawet na chleb, bo dochody na jednego członka rodziny nie przekraczają u nich 400 zł miesięcznie. A ilu mamy urzędników? Pewnie więcej, bowiem w tej konkurencji prześcignęliśmy Sycylię, która ma ponoć największy wskaźnik urzędników na tysiąc mieszkańców na świecie.

Jakby się tak dobrze przyjrzeć wybrańcom narodu, to znowu koń by się uśmiał, nawybieraliśmy dziwnych. Pomijam Annę, która jeszcze niedawno była Ryszardem, pomijam Biedronia homoseksualistę, ale Jana Tomaszewskiego, człowieka, który zatrzymał Anglię, a było to niemal dokładnie 38 lat temu na Wembley, pominąć nie mogę.

Kiedyś pan Jan był całkiem dobrym bramkarzem, choć nigdy nie błyszczał jako sportowy intelektualista, a przecież mieliśmy takich, że wspomnę choćby Waldemara Baszanowskiego (w końcu osiłka), Ryszarda Szurkowskiego, czy Włodzimierza Lubańskiego. Byli to wielcy sportowcy, których niemal w każdej sytuacji warto było posłuchać. Wymienić można nawet paru bokserów, a przecież oni dostawali tyle ciosów w głowę, że...

Mój znajomy stawia śmiałą tezę, że Jan Tomaszewski jest dziwny od czasu, kiedy niejaki Alan Clark, angielski napastnik, kopnął go w głowę podczas słynnego meczu na Wembley w 1973 roku. Swojego czasu rozmawiałem o Janie Tomaszewskim z Grzegorzem Lato. Obaj panowie nie lubią się bardzo. Ta obustronna niechęć wzmaga się i pewnie teraz osiągnie apogeum, bowiem pan Janek jako poseł będzie pewnie chciał rozwiązać PZPN, a większość jego działaczy postawić do dyspozycji prokuratora. Wracając do rozmowy z Grzegorzem lato. Nie chcę powtarzać, co wówczas mówił mi Grzegorz o koledze z boiska! Ale gdyby nawet połowa tych informacji była prawdą, czyli na co to pan Janek jest za głupi, to ludzie nie powinni wybrać go nawet na sołtysa wioski o kilku dymach... A wybrali na posła. Cóż, jakość elektoratu jest wprost proporcjonalna do jakości parlamentarzystów. Sto tysięcy wyborców, a wśród nich, jak to mawiają, będzie któryś tysiąc głupków, zawsze wybierze kogoś, kto nie ma kwalifikacji umysłowych nawet na portiera w sejmie. Cóż, każda nacja obywateli powinna mieć tam swoich przedstawicieli...

Zatem wstydź się wyborco, wstydź! Nie dość, że nie poszedłeś gremialnie do urn, to nawybierałeś wielu przypadkowych ludzi, których partie zupełnie nieprzypadkowo wystawiły na czołowych miejscach na listach wyborczych. Bo dla nich mniej ważne kto, ważne, aby pozyskał jak największą liczbę głosów.

Zaprzeczeniem tej tezy jest profesor Michał Seweryński, który zdobył mandat senatora, startując jako kandydat partii Jarosława Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość. Co prawda, stało się to w nieco innych wyborach, bo w okręgu jednomandatowym do senatu, ale zawsze satysfakcja, że ludzie pokroju tych, którzy potrafili wybrać na posła pana Janka, potrafią też wybrać na senatora wybitnego prawnika.

Wstyd elektoratu powinien brać się i stąd, że jego ogromna część jakby omyłkowo traktuje wybory parlamentarne, jako coś w rodzaju wyborów miss, czy mistera. Najlepszym tego przykładem może być Iwona Guzowska z PO, kick-bokserka, która została posłanką tylko dlatego, że jest znaną sportsmenką, a w minionej kadencji Sejmu RP zajmowała się ,,promocją sportu i akcjami charytatywnymi''. Nie zdziwię się zatem, kiedy już w następnych wyborach wygra tancerka na rurze ,,zajmująca się uprzyjemnianiem czasu majętnym panom''. I w taki oto sposób kolejna grupa zawodowa będzie mieć w sejmie swojego reprezentanta...

Zasadniczą różnicę między poetą a politykiem opisał wiele lat temu mój ulubiony poeta, Jonasz Kofta. Myślę, że teraz taki Jego wiersz miałby jeszcze mocniejszą wymowę!

,,Okoliczności zbiegu wynikiem
Szedł raz poeta z politykiem
Idziemy razem! - rzekł polityk
Poeta odparł – Mam sposobność
Wyjaśnić panu (to nie przytyk)
Idziemy razem... lecz osobno
To drażni i drażniło wielu
Pana też złości lecz pan nie wie
Polityk zmierza do celu
Poeta podąża przed siebie''


LEK.

Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u