Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Bulek – sieradzki malowany ptak

Bulek – sieradzki malowany ptak

sieradzkie_peerelki2Ktoś powiedział – sieradzki menel. Być może... A ja dodałem, ale jakżesz barwny. 26 stycznia zmarł Grzegorz Ptaszyński – Bulek, barwna postać starego Sieradza. Człowiek, który żył po swojemu. Człowiek luźny, umarł cichutko na ławce, na swojej ulicy Warszawskiej. Po prostu zamarzł. Miał 67 lat.

Grzesia poznałem na początku lat 70. ubiegłego wieku. Imponował. Wysoki, przystojny, grał na gitarze basowej w zespole – jak to wówczas nazywano – mocnego uderzenia. Zespół ciekawy, zespół który nie miał nazwy, tworzyli: wspomniany Bulek na basie, Zbigniew Zawidzki i Karol Nawrocki na gitarach oraz śpiewający Zbigniew Szafarz na perkusji. Rzeczywiście, uderzenie było mocne, bo na szkolnej zabawie w Liceum Ogólnokształcącym im. Kazimierza Jagiellończyka chłopcy brawurowo grali fantastyczne kawałki The Beatles, The Rolling Stones, czy The Kings. Szał na holu liceum, gdzie obowiązywały granatowego garnitury z paskami i tarczą na rękawach dla chłopców, bądź podobne ubranka dla dziewcząt, którym nie wolno było się malować! Dzięki takim zespołom i – oczywiście – dzięki dziewczętom szkolne zabawy to nie tylko moje najprzyjemniejsze wspomnienia czterech lat nauki (1970-1974) w ,,Jagiellończyku’’.
Ale tak naprawdę, bliżej poznałem Bulka w latach 80., kiedy byłem dziennikarzem tygodnika ,,Nad Wartą’’ a potem ,,Głosu Robotniczego’’. Nie pamiętam w jakich to było okolicznościach. Przypominam sobie jednak, że na pewno dosyć dobrze znałem go w czasie, kiedy razem z innym moim kolegą, też artystą, Zbyszkiem Godlewskim, wirtuozem gitary ze Zduńskiej Woli prowadzili sklep muzyczny ,,Nutka’’ w Rynku 18, gdzie obecnie znajduje się Centrum Informacji Kulturalnej Sieradzkiego Centrum Kultury. Sklep Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego w Sieradzu powstał w 1987 roku z inspiracji jego ówczesnego dyrektora, Stanisława Jewiarza, który posłuchał rady swojego kolegi, melomana i nauczyciela fizyki we wspomnianym ,,Jagiellończyku’’, Marka Adamczyka: - Stasiu, w Sieradzu nie ma sklepu muzycznego! No i Staś otworzył taki sklep. W specjalistycznej placówce zatrudniono… specjalistów muzyków, Zbyszka i Bulka, który z zawodu był ślusarzem-tokarzem, absolwentem SP nr 2 i ZSZ nr 1 w Sieradzu. Ale – jak wspomina jego bliski kolega, Jurek Czarnowski (poznaliśmy się w ,,Jagiellończyku w latach 70.) – Bulek uczęszczał do wielu szkół, m.in. do zasadniczej szkoły zawodowej budowy okrętów w Gdyni! A czego Bulek nie robił? Był ratownikiem, rymarzem (robił pasy dla ciężarowców m.in. dla reprezentacji Polski), kaletnikiem (robił damskie torebki, ponoć piękne i bardzo pożądane przez panie), rzeźbiarzem, ochroniarzem (złośliwi mówili, że cieciem…), muzykiem (grywał na gitarze, gitarze basowej i harmonijce ustnej), rekwizytorem w Wytwórni Filmów Fabularnych w Łodzi, gdzie przez wiele lat statystował w filmach. Tę robotę załatwił mu Andrzej Jaworski ,,Siwy’’, jeden z jego najbliższych kolegów, z ulicy Dominikańskiej, operator kamery, obywatel RP i Republiki Federalnej Niemiec, który zmarł 26 listopada 2003 roku w Mannheim. Praca w filmie na przełomie lat 70. I 80. To był chyba najlepszy czas w życiu Bulka. Całkiem przyzwoicie zarabiał, ubierał się w Pewex-się i żył na cały gaz… Nie da się ukryć, że ten gaz oznaczał także alkohol, który towarzyszył Mu niemal przez całe życie i walnie przyczynił się do Jego śmierci…
Anegdot o Bulku jest wiele, bardzo wiele, bo to niesłychanie barwna postać. Jedną z nich opowiadał mi Jurek Czarnowski. W latach 70. Wyjechali na Śląsk, na imieniny do jednego z kolegów, który uczył się tam w szkole zawodowej przy kopalni Rydułtowy. Popili, wspominali, grali na gitarze, śpiewali, a z nimi miejscowy kolega, Ślązak o imieniu Franek. W pewnym momencie Bulek podał mu gitarę i poprosił, żeby zagrał. Franek na to: - Nie umiem… A Bulek: - A grałeś kiedyś? – Nie! – No to skąd wiesz, że nie umiesz… Kilkanaście lat temu Bulek handlował… wódeczką. Gorzałka była ruska, miała akcyzę, ale… jakoś dziwnie smakowała. Dałem się namówić, kupiłem dwie butelki o nominale 0,7 litra. Właściwie to chciałem kupić tylko jedną, ale Bulek tak zachwalał… Wypiłem jedną (nie sam) i to też nie całą, bo smak był rzeczywiście dziwny, no i bałem się, że mogę nie przeżyć konsumpcji większej ilości trunku mocno niewiadomego pochodzenia. Powiedziałem o tym Bulkowi. – Niedobra, niemożliwe, mnie smakuje! Eee, dobra jest, bo wypiłeś i żyjesz…, chory też nie jesteś…
Na wszelki wypadek, zawartość drugiej butelki zużyłem do tworzenia nalewki z tarniny. Był Bulek, nie ma Bulka… Ale wspomnienia zostaną. Bo to tęsknota za młodością i za wolnością, a Bulek uosabiał i jedno i drugie… Nawet wtedy, kiedy o lasce wędrował po sieradzkim Rynku i prosił o wsparcie…

Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING

LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u