Dopiero po wielu latach zrozumiałem, jak ważną osobą dla naszej rodziny była ciotka Janka, rodem Majaczewic, a po wojnie aż do śmierci – mieszkanka Łodzi, czyli łodzianka, bo tak ją niektórzy w rodzinie nazywali. Jedna trzech sióstr mojej babci, Walentyny Płaczek – Bączyk. Absolutnie oryginalna, ukształtowana w dwudziestoleciu międzywojennym, jawiła się jako osobowość szlachecko-mieszczańska. Choć była tylko córką bogatych chłopów, których z trudem stać było na jej wykształcenie.
Chopin był homoseksualistą, generał Pułaski interseksem, Konopnicka lesbijką, a geja Słowackiego pochowali na Wawelu i przez to święty Lech Kaczyński leży tam teraz w towarzystwie pederasty. Powtórzmy: Chopin, Konopnicka i Słowacki to ludzie LGBTQ, a generał Pułaski był mężczyzna i kobietą w jednym.
,,Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu się zajmować kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec praw kościoła. Żadna religia nie może im przeczyć odwołując się do prawa boskiego, przeciwnie, każda religia powinna być podległa prawom ustanowionym przez naród!’’ To Memoriał Tadeusza Kościuszki z roku 1815.
Pomyłki i nieoczekiwane zdarzenia możliwe są nawet w trakcie najlepiej przygotowanych koncertów, a taką przecież była XIX Gala Jazzowa Grand Prix Melomani w Teatrze Wielkim w Łodzi. Wszystko układało się znakomicie, była niewielka przestrzeń na improwizacje. Ale zupełnie przypadkowe qui pro quo (?) w trakcie wręczenia nagrody Ewie Bem, gwieździe wieczoru, sprawiło, że przez chwilę poczuliśmy przykry zapach polskiego piekiełka.
Było lato 1988 roku, kiedy w drzwiach mojego pokoju redakcji Oddziału ,,Głosu Robotniczego’’ przy ul. Armii Czerwonej 14 (dziś Jana Pawła II) w Sieradzu stanęła młoda, bardzo ładna kobieta. Natychmiast minęło mi znużenie letnim, nieciekawym dniem. Zastąpiło je zainteresowanie. I błyskawicznie pojawiło się pytanie: skąd znam tę fertyczną blondynkę o wyrazistych ustach i ciekawym spojrzeniu. Szybka odpowiedź mojej pamięci: tak, to Małgosia Kowalska z Warty, jedna z sióstr-kuzynek Kowalskich, zaliczanych w tym czasie do najładniejszych dziewcząt tego miasteczka. Wszystkie trzy chodziły ze mną do ,,Jagiellończyka’’. W dwóch z nich podkochiwałem się bez większej wzajemności.
Był rok 2010 kiedy Radek Wojtas, najzdolniejszy bodaj reporter, jaki zaistniał w Telewizji Sieradz Studio Filmowe w XXI wieku, zaczął namawiać mnie usilnie na stworzenie portalu telewizyjnego. Czynił to natrętnie i tak przekonującą, że końcu uległem. Ale dopiero wtedy, kiedy w mojej głowie poszedł dym z komina, jak pisał Adam Mickiewicz. Kiedy wymyśliłem tytuł siewie.tv, czyli Portal Telewizji Sieradz Studio Filmowe Sieradzkie Wieści i przekonałem się, że znajdę firmy chcące wspomagać nas finansowo. Tak się stało. Tymi firmami są nadal Grupa Tubądzin, OSM Wart-Milk i NZOZ Zdrowie.
„Kazachstanie, niech Cię Pan Bóg błogosławi i zachowa na wieki!” Takimi słowami zakończył swoją wizytę państwową w Kazachstanie we wrześniu 2001 roku Papież Jan Paweł II. Dokładnie 20 lat temu, w dniach 22-25 września 2001 roku, w historii młodego niepodległego Kazachstanu miało miejsce wyjątkowe wydarzenie: na osobiste zaproszenie Pierwszego Prezydenta Kazachstanu – Elbasy Nursułtana Nazarbajewa kraj z oficjalną wizytą odwiedził Papież Jan Paweł II.
W Widłakowie świętują odpust. U Sobczaków goście bawią się na weselu młodszej córki Marysi. Władek - w tej roli Wiesław Gołas - narzeczony starszej córki, Zosi, posiadacz jedynego auta w miasteczku, ma dosyć pracy, wysługiwania się u przyszłego teścia. A Widłakowo zastanawia się, kto zamieszka w pokoju zmarłej nauczycielki? W pierwszym, niesłusznym zakończeniu filmu, Władek i Zosia zostają w Widłakowie. W drugim, zgodnym z linią partii i ówczesnych władz polskiego filmu, wyjeżdżają gdzieś daleko budować nową rzeczywistość PRL-u. Oczywiście posiadam obie wersje realizowanego w Sieradzu filmu ,,Miasteczko’’.
Od czasów, kiedy z ukochaną babcią Walentyną słuchałem na początku lat 60. ubiegłego wieku ,,Muzycznych wędrówek po kraju’’, jestem miłośnikiem wędrowania, muzyki oraz gier z czasem. W tej ostatniej dziedzinie każdy przegrywa, ale mniej ten, któremu po wędrówkach pozostają wspomnienia. Zaś ze słuchania muzyki czerpie przyjemność, zwaną przeze mnie wyższą, bowiem nie ogranicza się do stukania stopą w podłogę.
Afgańska tragedia, którą tym razem wywołali Amerykanie, a my razem z nimi, nieoczekiwanym wyprowadzeniem wojsk z kraju kwitnących maków, konopi indyjskich i sam Allah nie wie czego jeszcze, wywołała u mnie sentymentalne wspomnienia sprzed 45 laty. To wtedy, w Dzień Kobiet, piłem spirytus na jednym z korytarzy ,,Małpiego gaju’’, bo tak nazywano akademik i studium języka polskiego przy ulicy Kopcińskiego w Łodzi.
|