Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Młode Siewie Zagrożenie upadkiem

Zagrożenie upadkiem

PIORNIK1Wszystko zapowiadało się cudownie. Miało być pięknie, wygodnie i przyjemnie. Czyli w skrócie: lepiej. A zaczęło się jak zwykle niewinnie. W moim przypadku od zwykłej potrzeby wstania z krzesła. Skąd mogłam wiedzieć, że ta myśl sprowadzi na mnie niebezpieczeństwo? Ona była tam przez cały czas. Czekała na mój najmniejszy moment zawahania czy roztargnienia. Wystarczyła chwila nieuwagi i wszystko posypało się niczym klocki domina.

 

Najpierw zrodziła się myśl, która następnie ,,weszła w życie''. Później wstałam. Potem noga zahaczyła o nią – okrutną i zdradziecką kartkę papieru, leżącą na podłodze w moim pokoju. W dalszym ciągu próba uratowania się przed upadkiem, skierowała moje kroki na plecak. Niedoświadczeni przez los zakrzyknęliby właśnie z przerażenia. Plecak jest przecież znacznie większy niż mój poprzedni przeciwnik. Skoro coś tak małego jak świstek papieru było w stanie zaburzyć moją równowagę, w starciu z potęgą plecaka powinnam być bez szans. Nic bardziej mylnego! Moja podświadomość zdążyła zarejestrować zagrożenie jeszcze zanim nastąpiło i tak udało mi się przetrwać raz jeszcze. Ale to nie był koniec nieszczęść. Na mojej drodze stanął nikczemny klapek. Dlaczego piszę o nim w taki negatywny sposób, spytacie? Ponieważ klapek był sprytny i chociaż jego gabaryty znacznie przewiększały wielkość kartki, wykorzystał swoją obecność przy plecaku, by sprawić wrażenie mniejszego. Tym samym zmącił mój umysł i zniknął mi z oczu. Niebieski klapek zapomniał jednak, że to nie wystarczy by mnie pokonać. Kiedy zawiodły mnie wszystkie przewidywania i nie miałam pewności czy następny krok nie okaże się zdradziecki, zadziałała moja ostatnia deska ratunku. Na szczęście natura wbudowała człowiekowi przycisk bezpieczeństwa, który nazwano instynktem. Skorzystałam więc z niego automatycznie i również tym razem udało mi się przetrwać. Nie upadłam, ale gdyby tak się stało, nie poddałabym się tak łatwo. Mogłabym podjąć próbę zamortyzowania upadku, a gdyby to również zawiodło, spróbowałabym się podnieść i w końcu wstałabym z czyjąś pomocą lub bez.

Moje myśli zaprząta w tej chwili jednak coś zupełnie innego. Dla zrozumienia potęgi problemu musimy cofnąć się do mojego pokoju sprzed tygodnia. Podłoga wyglądała wtedy zupełnie inaczej niż teraz. Walały się po niej różnego rodzaju klamoty, książki, długopisy, notatki, rachunki i sama nie pamiętam co jeszcze, czyli same najpotrzebniejsze rzeczy, bez których nie jestem w stanie żyć. Można sobie zatem wyobrazić jak wyglądała moja codzienna wędrówka po pokoju. Ciągłe unikanie punktów kolizyjnych, przeskakiwanie ze strefy bezpiecznej do względnie bezpiecznej, krótko mówiąc – rutyna. Udawało mi się przechodzić przez pokój bez szwanku w sposób całkowicie bezwiedny, nie zastanawiając się nad kolejnym krokiem. Nawet wędrując nocą, będąc w stanie pół snu, nie spotkały mnie żadne przykrości. Dlatego proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy w momencie, gdy uprzątnęłam wszystkie przedmioty z podłogi, chwilę po tym jak położyłam na niej kartkę papieru, plecak i klapki (drugi klapek znajdował się pod biurkiem i nie mógł stanowić ważnego elementu tej historii, chociaż dopuszczam możliwość jego współudziału w zdarzeniu), omal nie upadam. Jak to możliwe, że kiedy znajdowała się na niej niezliczona ilość rzeczy wszystko było w porządku, a gdy miałam do czynienia z trzema przedmiotami (wykluczam drugiego klapka ze względu na chwilowy brak dowodów, potwierdzających moje przypuszczenia), o mały włos nie wylądowałam na podłodze?

Uważam, że ktoś powinien zająć się tą sprawą, niewykluczone, że doprowadzi kogoś do niesamowitych odkryć i nie piszę tak tylko dlatego, że zależy mi na uzyskaniu odpowiedzi. Tymczasem pozostaje zadowolić mi się własną teorią, którą potwierdzi założona przeze mnie komisja, złożona z zaufanych mi osób, a konkretniej jednej osoby – mnie. Pragnę nadmienić, że jej wnioski zostały potwierdzone przez niezależnego eksperta, który przypadkiem okazał się być również mną, ponieważ jak już pisałam, zależy mi na opinii jedynie zaufanych osób. Każdy zainteresowany może spróbować odwołać się od tej decyzji przed wybranym przeze mnie sądem w określonym przeze mnie dniu i porze. Niestety, może się okazać, że termin będzie przypadał na zeszły wtorek o czym informuję, zatem nikt nie będzie miał podstaw by odwołać się od tej decyzji. Dziękuję. Wracając do koncepcji, którą niniejszym uznaję za jedną z możliwych prawd, dochodzę do wniosku, że instynkt odgrywa w życiu człowieka o wiele większą rolę niż jesteśmy skłonni przysiąc, porządek nie zawsze ma pozytywny wpływ, życie stawia przed nami wyzwania, z których należy czerpać naukę, a na mojej podłodze nadal znajduje się kartka, o którą mogę się potknąć. Zastrzegam sobie jednak prawo do zmiany zdania na ten temat, co spowoduje jedynie wzrost ilości prawd.

I znowu okazuje się, że niewielkie zdarzenia mogą stać się zalążkiem czegoś większego. Nigdy nie mamy bowiem pewności, czy doświadczenia te nie przydadzą się nam później, w przyszłości. Niniejszym pragnę udokumentować fakt, że udało mi się potknąć o wszystkie możliwe przedmioty w pokoju i... przetrwałam, a na podłodze już nie ma kartki. A jakie jest Twoje osiągnięcie dnia?

Zapętlona

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u