Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Młode Siewie Przedstawienie trwa…

Przedstawienie trwa…

Chleba i igrzysk wołała rzymska gawiedź. U nas z chlebem ostatnio gorzej, ale igrzysk pierwszorzędnie dostarczają nam wytatuowani gladiatorzy w tak zwanych sportach walki. Gdzie leży fenomen? Polska jeszcze stygnie po niedawnej, osiemnastej już, Konfrontacji Sztuk Walki. Impreza się rozwija i przyciąga przed ekrany nowych sympatyków. Czym?

Wejścia do ringu są - krótko mówiąc - kiczowate. Przy energicznej muzyce wchodzi napakowany fighter. Z poziomu maty niemiłosiernie drze się nieogolony, ale za to „drogo” ubrany Waldemar Kieliszak, a w tle wiwatuje publiczność. Przy czym wiwatuje tylko w ostatnich rzędach. Na te pierwsze, siłą przyciągnięto celebrytów - Michalczewskiego, Khalidova czy Pudzianowskiego. Ci pozwalają sobie jedynie na oklaski.

Pierwsze co rzuca się w oczy to tatuaże. Znajdą się na każdym elemencie ciała. Różnokolorowe dziary „poprawiają” wygląd gladiatorów. Robią z nich „niepokornych” bojowników, co akurat na ringu w ogóle nie przeszkadza. A spróbujcie się przejść z takim tatuażem po ulicy dla odmiany… Nie trzeba dodawać, że główni bohaterowie wieczoru to ludzie wysportowani i umięśnieni. Do ringu kroczą śmiało, ale powoli. Zachęca ich do tego energiczny trzask wydobywający się z profesjonalnego nagłośnienia. Po wejściu obowiązkowe ukłony, gesty braterstwa wobec trenerów i tak zwanych promotorów oraz rozbieranie się. Często trwa to dłużej niż jedna runda walki. Ale gawiedź nie narzeka. Gawiedź ogląda show...

Walka jest zazwyczaj brutalna, ale towarzyszą jej wielkie emocje i kilkanaście minut realizmu. Rywalizacja nabiera dodatkowego smaczku, gdy „tłucze” się nasz z obcokrajowcem. Patriotyczne względy biorą górę i aż ręka świerzbi, gdy Obcy zyskuje przewagę w parterze. To wszystko przy zachwycie komentatorów, którzy zapewniają nas, że to piękne i że to trzeba podziwiać. Walka kończy się „odklepaniem” albo „na punkty”. Przy czym pierwszy sposób jest niewspółmiernie sprawiedliwszy. Znane są przypadki, gdy czołowi polscy fighterzy wygrywali będąc gorszymi w ringu. Akurat cezar, przez przypadek, uniósł kciuk w kierunku nieba…

Po walce znowu drze się "Kasta", a później na wpół naga pani wnosi na scenę trofeum. Po ceremonii jest czas na wywiady. Tutaj króluje pan Borek, którego osobiście bardzo szanuję, ale nie mogę czasami słuchać, gdy łapie się za mikrofon. Z erudycją bokserów i im podobnych sportowców najczęściej bywa różnie. Zaskoczył mnie Marcin Różalski, który bez większych problemów wysłowił się po polsku. Ale zaczęło się od pseudopytań pana redaktora, które tak naprawdę były twierdzeniami (jak większość). Fighter zamiast odpowiedzieć, przez moment nie reagował. Zacząłem się głowić, co się dzieje. Głowiłem się jeszcze bardziej, gdy Różalski zaczął całować kciuki i podnosić ręce do góry. Po chwili uświadomiłem sobie, że to gest pozdrowienia tudzież podziękowania. Owszem, za moment zaczął się wywód, w którym słowo „dziękuję” zostało odmienione przez siedem przypadków (a niektórzy potrafią nawet przez osiem lub więcej!). Tak skończyła się gala.

Wielkie gesty zawsze towarzyszom tego typu spędom. Walczący na każdym kroku podkreślają swoje przywiązanie do promotorów, do bliskich, do przyjaciół, wiernych kibiców i tak dalej. To nic innego, jak tylko zwykły „pijar”. Niezłomna i agresywna postawa (wszystkie zdjęcia ukazujące rozdziawioną paszczę w krzyku, czy te z rotwailerami u nóg), ale także postawa honorowa, gdzie liczą się piękne wartości, jak przyjaźń, wierność i oddanie. To wszystko elementy show, które finalne akty znajduje w ringu. Kilkaset osób zaczyna dopingować i krzyczeć, bo w ringu walczy "nasz" – swój chłopak, honorowy, dzielny i szczery. Nikt nie dostrzega, że gesty są puste. Jaki bowiem ma sens uczynienie znaku krzyża przed brutalnym, często piętnastominutowym obijaniem mordy rywala? Czy wspomniane obijanie mordy, a później serdeczne uściski po walce? Sport sportem, ale kopanie piłki różni się nieco od kopania twarzy. Chyba, że umknęły mi jakieś „szczegóły”… W walce doping zapewne również pomaga, ale najbardziej przydaje się poza ringiem – gdy przychodzi do liczenia kasy. A kto nie wesprze dzielnego wojownika, prawie że honorowego rycerza naszych czasów? Takich ludzi przecież w Polsce potrzeba – dzielnych, niezłomnych i honorowych… Ale czy aby na pewno akurat takich?

Konfrontacja Sztuk Walki to impreza, która się rozwija. Niewątpliwie rozwinie się jeszcze bardziej, gdy już niedługo pomiędzy liny wkroczą kobiety. Zastanawia fenomen tego sportu. Gladiatorzy zabijali się w Koloseum, które było najwspanialszym amfiteatrem antyku. Dzisiaj jego rolę, po części, przejęły ringi. Ludzie z lubością oglądali tamte spektakle. Dzisiaj ich miejsce jest na galach. Co prawda bez zabijania, ale z brutalnymi zagraniami, krwią, potem a często i łzami. Takie wydarzenia przyciągają setki tysięcy widzów przed telewizory i na Konfrontacje. Katharsis przez kiczowate obijanie mordy. Można? A jak dobrze za to płacą…


Tomek Kaczmarek

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u