Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Młode Siewie Wolne? To nie problem!

Wolne? To nie problem!

Gdy byłam mała, zawsze budziłam się w lany poniedziałek jako pierwsza, spod łóżka wyciągałam pistolet na wodę i biegłam do rodziców zrobić im „mokrą” pobudkę. Czasem tata się ,,mścił'' i gdy tylko wychodziłam z pokoju, dostawałam wodą w twarz.

Jednakże moje zapędy w tym kierunku, zmniejszyły się bardzo kilka lat temu.

 

Usłyszałam kiedyś, że nie można wyrosnąć z Dyngusa. Powiem – a jednak... Któregoś roku, gdy byłam jeszcze w gimnazjum, w drugi dzień świąt Wielkanocnych wybrałam się z koleżanką na spacer. Pogoda była jak marzenie – ciepło, słońce grzało w plecy, a delikatny wiaterek owiewał nam twarze. Sielanka trwała i trwała, aż do momentu, gdy znalazłyśmy się obok górki w sieradzkim parku. Nagle, ni stąd ni zowąd zaczęło padać. Obie byłyśmy w szoku, bo na niebie ani jednej chmurki, a my tu całe mokre. Cóż, okazało się, że to nasz kolega z klasy wraz ze swoim małym fanem biegali po mieście z wiadrami z wodą i strzykawkami. Niestety, jako jego znajome dostałyśmy podwójną porcję. Byłyśmy mokre od stóp do głów, dosłownie. Następne dwie godziny spędziłyśmy na ławce próbując się wysuszyć. Do domu wróciłam cała zmarznięta i zdenerwowana. Tak, tak, niby lany poniedziałek – ale bez przesady. Rzucać się z wodą na niczego nie podejrzewające osóbki, które sobie spokojnie spacerują…

Wcale nie jestem zrzędą, broń Boże! Sama lubię od czasu do czasu wywinąć znajomemu jakiś kawał. Równie dobrze mogę go oblać wodą licząc się z tym, że sama nią dostanę. Jednak, naprawdę, bez popadania w skrajności proszę. Zaraz, zaraz, jak to było? Ach tak, już pamiętam – Można wszystko, ale w rozsądnych ilościach i bez przesady. Mój kolega przesadził w tego dyngusa. Przyznaję szczerze, od tamtej pory wzajemne polewanie się wodą jakoś nie jest dla mnie już tak ekscytujące jak kiedyś. Całe szczęście, że nigdy nie podzieliłam losu mojego brata – nie zostałam wrzucona do wanny z lodowato zimną wodą. Tak, czasem dobrze jest być dziewczyną…

Przekonałam się jednak, że Dyngus to nie tylko lany poniedziałek. Co to to nie! Święta minęły i czas do szkoły. Każdy mruczy pod nosem jakieś wyzwiska, że jak to on by jeszcze pospał do tego południa. Wszystko co dobre, szybko się kończy. A jednak nie zawsze! Stoję sobie z koleżankami na przerwie, rozmawiamy jak kulturalni ludzie. Odwracam się i widzę dziewczyny, z którymi będę pracować przez najbliższy rok. Przepraszam moje ,,psiapsióły'' i chwilę rozmawiam z nowoprzybyłymi. A obok nas jakieś zamieszanie. Odwracam się i widzę uciekającego wyrostka z mojej klasy. Myślę sobie – o co kaman? Spoglądam w drugą stronę, a moja przyjaciółka cała mokra – grzywka, twarz, nawet na bluzkę zdążyło skapnąć. W pierwszej chwili nie pojęłam co się dzieje. Dopiero, gdy chłopak stojący przy przeciwległej ścianie dostał wodą z gustownego, różowego jajka prosto w twarz (a w dłoniach trzymał telefon i pisał sms-a – dobrze, że schował go za siebie) zimną wodą. Taaak, śmingus-dyngus atakuje. Już miałam nadzieję, że moja klasa dorosła. Uhm, nadzieja matką głupich (choć ja wolę powiedzenie, że nadzieja umiera ostatnia). Jak zwał, tak zwał.

Sęk jednak w tym, że jeśli się bawimy, to niech każdy ma jednakowe szanse. I nie popadajmy w skrajności, bo zalewanie komuś oczu wodą naprawdę nie jest śmieszne. To mi przypomniało pewien tłusty czwartek, gdy kolega wsadził mi wysmarowany smalcem palec do oka. Kurczę, to bolało. Jednak wracając do tematu. Woda niby nikomu nie szkodzić. Ale tak ją marnować, gdy ludziom brakuje jej nie tylko w Afryce? Toż to marnotrawstwo w imię tradycji. Oby i takiego było jak najmniej.

kocimiętka

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u