Nigdy specjalnie nie interesowałam się sportem. Dziwiłam się tym, którzy całe dnie mogli wpatrywać się w telewizor i patrzeć na dwudziestu dwóch facetów biegających za piłką, albo siedzieć na stadionie i krzyczeć razem z innymi kibicami. Tym bardziej nie potrafiłam pojąć, dlaczego również niektóre kobiety są tak zafascynowane sportem. Teraz już wiem.
12.12.2012 r., godz. 12.12. Stawiam kubek gorącej kawy przy komputerze i siadam do pracy. Za oknem delikatnie prószy śnieg. Zupełnie jak minutę temu. Pewnie i o 12.13 będzie prószył tak samo. Mimo tak magicznej konstelacji cyfr w dacie, nie zdarzyło się nic niezwykłego.
Podobnie jak rok temu już w najbliższy czwartek zduńskowolanie będę mogli zobaczyć inscenizację historyczną na ulicach miasta. Z okazji 31. rocznicy ogłoszenia stanu wojennego. Inscenizacja nosić będzie tytuł ,,Stan wojenny - grudzień'81''.
Historia lubi się powtarzać. Przynajmniej w Zduńskiej Woli. W kwietniu tego roku wprowadzano zmiany w składzie komisji konkursowej, która miała wyłonić nowego dyrektora Muzeum Historii Miasta. Marka Kępskiego, dyrektora Miejskiego Domu Kultury w Zduńskiej Woli zastąpiła w ostatniej chwili Violetta Bryl-Szlagowską, dyrektorka biura edukacji zduńskowolskiego magistratu. Zmianę wymusił fakt, że jedna z kandydatek startujących w konkursie była podwładną Kępskiego w MDK-u.
Bez większych obaw jestem gotów jeździć po politykach jak po wypastowanej podłodze, narażać się feministkom, biegać w mrozie bez spodni, a nawet powiedzieć „spieprzaj dziadu” silniejszemu ode mnie nie mając przy tym ochrony BOR-u. Nie boję się co ludzie powiedzą gdy nie wpuszczę kolędującego księdza, ani tego, że jak mi raz do roku nie pokropi mieszkania, to zalęgną się w nim szczury, zgaśnie domowe ognisko, mój jakże miły kot zmieni się w Behemota i wkręci mnie na bal u szatana, na którym Adolf Hitler złoży mi jakąś homo-propozycję. Są jednak rzeczy, których cholernie się boję...
Młodzież. To taka część społeczeństwa. Stereotypowo postrzegana jako banda niewychowanych, rozpieszczonych, cechujących się infantylnym zachowaniem grupa młodych ludzi. Dlaczego właśnie tak? Cóż, sama się dziwię. Na pewno jest jakieś uzasadnienie, tylko jakie? Tych pytań nasuwa się mnóstwo. Żadne z nich nie ma konkretnej odpowiedzi. Jednak nie ma takiego, na które odpowiedź znalazłaby się tylko w pozytywnym świetle…
Dopingowali co sił siatkarzy Skry Bełchatów, która w minioną środę pokonała 3:0 drużynę Tomisu Konstanca w ostatnim meczu klubowej fazy siatkarskiej Ligi mistrzów. Wśród pięćdziesięciu trzech uczniów I LO im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu, którzy zasiedli na trybunach hali Atlas Arena w Łodzi, dziewiętnastu znalazło się tam dzięki Piotrowi Góreckiemu, przedsiębiorcy z Szadku. To on był tego dnia sportowym Mikołajem i obdarował uczniów bezpłatnymi biletami.
Ponad 10 lat tworzy literaturę dziecięco-młodzieżową. Wydała blisko 30 pozycji. Zaczynała od opowiadań dla dorosłych. Publikowała je w Stanach Zjednoczonych, Austrii, Australii, na Białorusi, no i oczywiście głównie w Polsce. Jest laureatką wielu nagród literackich: Sosnowieckie Pióro' 89, O Rubinową Hortensję (1990), Polaków Pamiętnikarskich Portret Własny (1998). Jej ,,Pamiętnik nastolatki" został laureatem Portalu Literackiego ,,Granice" w kategorii: Najlepsza książka na jesienno-zimowe wieczory (wybór jury i wybór internautów) oraz jako Najlepsza książka na gwiazdkę. To także autorka opowiadań dla dzieci z dysleksją.
Dzisiaj nie będzie Pozytywnie, bo muszę napisać o sprawie smutnej, wręcz wstydliwej... Pytanie:Ile razy w mijającym roku byłaś/byłeś na Koncercie? Ile razy ? Policz dokładnie. Nie pamiętasz? Nic dziwnego. A może właśnie Bardzo Dziwnego. Na to pytanie 19 proc. Polaków odpowiedziało : kilka razy. A kilka, to przecież raz na 3-4 miesiące !!! To jest o 6 procent mniej niż odpowiedź na analogiczne pytanie dotyczące czytania książek. Podobno ponad 55 proc. obywateli RP nie chodzi wcale lub co najwyżej 1-2 razy uczestniczy w jakimś przypadkowym koncercie. Oczywiście, za darmochę, bo jak mawia mój kolega: ,,Jeśli coś jest za darmo, to ludzie nie biorą tylko gorącego żelaza i rzadkiego g......''.
Sieradz ma wirtuoza gitary Romualda Erenca, Magdę Wasylik z głosem jak dzwon, czy Annę Dzierzgowską, która opowieściami o swoich podróżach rozkłada Martynę Wojciechowską na obie łopatki. Mamy też pewnie dziesiątki „perfekcyjnych pań domu” i setki kobiet gotujących o niebo lepiej niż pani Gessler. Mimo to, jeśli już kogoś z Sieradza pokazuje ogólnopolska telewizja, to zazwyczaj mamy powody do wstydu.
|