Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności JACEK WALCZAK – KOMBATANT KLASY ,,S''

JACEK WALCZAK – KOMBATANT KLASY ,,S''

FELIETON_prowincjonalny,,Moja przygoda ze związkiem rozpoczęła się razem z pierwszymi wolnymi wyborami do samorządu w 1990 roku. Wtedy tworzyły się Komitety Obywatelskie. Jeszcze nikt nie wiedział, jakie będą konsekwencje wolnych wyborów. Potem przez wiele lat byłem przewodniczącym Komisji Zakładowej w jednym z sieradzkich zakładów, członkiem zarządu NSZZ Solidarność Ziemi Sieradzkiej i delegatem za Zjazd Delegatów Ziemi Łódzkiej. Nosiłem sieradzki związkowy sztandar i brałem udział w życiu związkowym poświęcając mu swój wolny czas. Tego nie mogę i nie chcę przekreślić. Bo każde doświadczenie człowieka wzbogaca. Mnie ta praca dla innych wzbogaciła. Wiem, że nigdy nie stałbym się takim człowiekiem jakim jestem, gdyby nie Związek Zawodowy „Solidarność”.''

 

Tak oto pisał cztery lata temu o swojej walce o wolność w szeregach ,,Solidarności'' Walczak Jacek. Ten kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Sieradza pisał też wtedy na swoim blogu o tym, jak to wprosił się na uroczystość 30-lecie ,,S'' w Sieradzu, jak przywitał go (jednak!) przewodniczący Krzysztof Sokołowski. Cóż mimo, że prosty człowiek, ma chłop trochę kultury, bo przecież mógł olać prezydenta lub posłać won, jak to już wiele razy w ,,S'' bywało. Nie zrobił tego, bo przecież pan Jacek nie raz nosił związkowy sztandar (po 1990 r., czyli wtedy, kiedy odwaga staniała, a rozum podrożał), no i brał udział w życiu związkowym, poświęcając mu swój wolny czas! Pisze też pan Jacek: ,,... przez wiele lat byłem przewodniczącym Komisji Zakładowej w jednym z sieradzkich zakładów...''. Nie pisze w jakim, więc my napiszemy, a przy okazji przypomnimy największe ,,osiągnięcie'' Jacka W. na polu związkowym.

Tamże, czyli w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska Delegatura w Sieradzu, pan Jacek przez wiele miesięcy usiłował zwolnić swoją przełożoną, czyli Antoninę Wojtczak. Wspominałem już o tym przy innej okazji, ale napiszę jeszcze raz, dokładniej, bo pan Jacek tyle wysiłku włożył w te działania, że warto przypominać ów okres w jego życiu wiele razy. Przecież i tam wykuwała się kombatancka karta przyszłego prezydenta dwóch kadencji, jego ,,legitymacja'' do składania w 30. lat później wiązanki kwiatów pod tablicą poświęconą męczennikowi ,,S'', księdzu Jerzemu Popiełuszce.

W 1999 r. solidarnościowcy ze wspomnianej Delegaturze rozpoczęli bezpardonową walkę z komuszą dyrektorką, która tyle lat wysługiwała się obrzydliwej władzy ludowej, gnębiła pracowników, no i niemal bezboleśnie przetrwała wielki przełom. Komisja Zakładowa ,,S'' pod przewodnictwem Jacka Walczaka wysunęła przeciwko niej kilka zarzutów, spośród których najważniejszy był ten, że pani dyrektor ,,jest przeciwna związkom zawodowym i utrudnia pracę przewodniczącemu''. Nic to, że pan Jacek przewodniczący wychodził z firmy kiedy chciał i gdzie chciał, oczywiście w celach związkowych. Nic to, że jeździł w delegacje ,,S'' za firmowe, czyli państwowe pieniądze (np. w 1997 r. - dziesięć razy), zawsze otrzymując na czas zwrot kosztów podróży.

W celu odwołania dyr Antoniny Wojtczak KZ ,,S'' zorganizowała referendum. Na karcie referendalnej były tylko dwa pytania. Pierwsze brzmiało: Czy pracownicy powinni zająć stanowisko w sprawie obsady kierownika Delegatury w Sieradzu Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi? A drugie: Jeżeli odpowiedziałeś na pierwsze pytanie ,,tak'', to czy jesteś za udzieleniem poparcia na to stanowisko dla pani Antoniny Wojtczak? Na pierwsze pytanie, na 40 pracowników 35 odpowiedziało ,,tak'', zaś 5 - ,,nie''. Na drugie pytanie 32 głosujących odpowiedziało na ,,tak'', 2 osoby na ,,nie'', a jedna nie wyraziła zdania.

Jacek Walczak nie komentował publicznie wyników referendum. Dość szybko zmienił pracę; partyjni koledzy znaleźli mu zajęcie w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Łodzi. Pani Antonina Wojtczak jest do dziś dyrektorem sieradzkiej Delegatury WIOŚ w Łodzi!

,,Dziękuję Przewodniczącemu NSZZ „Solidarność” Ziemi Sieradzkiej Panu Krzysztofowi Sokołowskiemu za to, że przy pomniku przy składaniu kwiatów mimo, że nie spodziewał się mojej obecności, to przedstawił mnie zebranym. Pewnie nie wszyscy byli z tego powodu zadowoleni. Te osoby chciałem zapewnić, że nadal jestem tym samym człowiekiem'' – pisał dalej na swoim blogu Jacek Walczak. Pisał, a wtedy mnie, nie wiem czemu, przypomina się jeden z bardziej śmierdzących epizodów minionego 30-lecia w Sieradzu. Otóż niewiele brakowało, aby pierwszego września 1984 r. nie odbyła się uroczystość otwarcia nowej Szkoły Podstawowej nr 10 w Sieradzu. Jak opowiadał mi ś.p.Bolesław Zwoliński, dyrektor tej szkoły w latach 1984-1991, zaś od 1994 r. - jej Patron, na kilka godzin przed otwarciem okazało się, że ktoś zasmarował ludzkimi odchodami wszystkie zamki do kilku drzwi wejściowych. Dyrektor Zwoliński sprawił, że wszystko odbyło się jak trzeba, zaś o przykrym incydencie wiedziało niewiele osób.

Tak się złożyło, że po latach, w trakcie dyskusji nad kandydaturą Bolesława Zwolińskiego na patrona SP nr 10, przeciwnicy tej kandydatury wywodzili się spod znaku ,,S''... Teraz dyrektorem tej szkoły jest kandydatka PiS na prezydenta Sieradza. Cóż, można powiedzieć, że historia zatoczyła koło, a ja uraczyłem Państwa historiami o ludziach z późnego styropianu...

ZYG.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u