Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Odchodzimy, odchodzimy..., czyli biorą z naszej półki

Odchodzimy, odchodzimy..., czyli biorą z naszej półki

LEKKOSCBYTUDo naszego wagonu weszła śmierć. Weszła i już z niego nie wyjdzie – mawia jeden z moich przyjaciół, starszy ode mnie, bardziej doświadczony przez życie. Wiedziałem, że ma rację. Teraz czuję, że strasznie i trafnie ocenił czas, w który nie wiadomo kiedy się znaleźliśmy. Poczułem to jeszcze bardziej, bo tak się zdarzyło, że w czasie niespełna miesiąca zmarło trzech bliskich mi kolegów.

 

W końcu stycznia odszedł Jarek Rojek, znajomym z przeszłości znany jako Harry, a tym z teraźniejszości z tego, że był świetnym prawnikiem, adwokatem i znakomitym, mądrym partnerem do rozmowy. Znałem Go od ponad 45 lat. Z ,,Jagiellończyka'', gdzie niemal od pierwszej klasy zaliczany był do najzdolniejszych i najlepszych uczniów. Tak było! Dwa lata spędziliśmy w jednej klasie, bo Jarek przeniósł się z matematycznej klasy e, do zwykłej klasy d. I bardzo ją wzmocnił! Pewnego razu na lekcji biologii podjął zakład z nauczycielką, że w czasie dziesięciu minut nauczy się stronicy tekstu z podręcznika. Szło o to, czy pani profesor zrobi klasówkę, czy nie. Klasówki nie było, Jarek powtórzył tekst bez jednej pomyłki.

Na studiach Harry tylko rok mieszkał w akademiku, w słynnej ,,Trójce'' na Lumumbowie, gdzie i ja pomieszkiwałem dwa lata. Przeniósł się na prywatną kwaterę, bo – jak wielokrotnie podkreślał – w akademiku nie sposób było uczyć się efektywnie. Kiedy Go wówczas spotykałem, miał konkretne plany na przyszłość; chciał studiować prawo międzynarodowe i zostać prawnikiem – dyplomatą lub adwokatem. Proza życia sprawiła, że wybrał to drugie i rodzinny Sieradz. W połowie lutego zmarł Jurek Podeszwa, sieradzanin rodem z Wichernika pod Wieluniem. Człowiek, któremu medycyna podarowała ponad 17 lat życia. Tyle żył z przeszczepionym sercem młodego człowieka po śmiertelnym wypadku samochodowym. Żył niemal pełnią życia; pogodny, jak zawsze dowcipny, czasem dowcipnie złośliwy... Trzeba mieć nie lada poczucie humoru, aby po ukończonych studiach z geografii, Wyższej Szkole Partyjnej w Kijowie, po okresie pełnienia ważnych funkcji w Komitecie Wojewódzkim PZPR w Sieradzu (był zastępcą kierownika Wydziału Polityczno-Organizacyjnego i kierownikiem Wydziału Administracyjnego KW) zostać... kioskarzem ,,Ruch-u''! Był to wtedy najweselszy kiosk (przy ul. Piłsudskiego, dawniej XX-lecia PRL) w Sieradzu. Zawsze tam ktoś stał przy okienku lub przy otwartych drzwiach. I niekoniecznie kupował. Rozmawiał, a najczęściej słuchał dowcipów i barwnych, filozoficznych niemal wywodów Jurka. Takim Go zapamiętam! 22 lutego zmarł Mirek Hajduk. Nader przyzwoity człowiek, zdolny i pracowity radca prawny. W ostatnich latach myślałem o nim tak: On chyba tylko pracuje i gra w ping ponga? Bliżsi jego znajomi dodawali, że jeszcze... grywa w szachy i w brydża. Mało kto wiedział, że Mirek pisywał wiersze, całkiem udane wiersze, które śmiało można było nazwać poezją...

Ja znałem Go najbardziej z tej sportowej, tenisowej strony. Można powiedzieć, że od jesieni 1970 roku, czyli od czasów nauki w ,,Jagiellończyku'' łączyła nas celuloidowa piłeczka i rakietka. Najbardziej tzw. krzywka, bo takową Mirek jako pierwszy grywał w szatni obok sali gimnastycznej sieradzkiego LO, bo tam stał wtedy stół do tenisa stołowego. Mało tego, ponieważ był pierwszą rakietą ,,Jagiellończyka'' przez całe cztery lata (nieskromnie napiszę, że ja byłem drugą rakietą, ale czasami z Mirkiem wygrywałem), chęć do gry miał przeogromną. Każdą wolną chwilę przeznaczał na trening i grę w ping ponga lub w szachy (królewską grę najczęściej smakował ze Stasiem Kolińskim, zwanym Prezesem). Dzięki Mirkowi poznałem chyba wszystkie stoły tenisowe, dostępne w pierwszej połowie lat 70. ubiegłego wieku w Sieradzu. Najczęściej grywaliśmy w szkole i w PSS ,,Społem'' przy ul. Warszawskiej. Szybko wyłowił nas ś.p. Kazimierz Januszkiewicz – sławetny Mecenas. Dzięki temu kilkakrotnie reprezentowaliśmy szkołę, a nawet powiat w różnych zawodach sportowych. Oczywiście, Mirek znacznie częściej i z większymi sukcesami. Do kolejnych kontaktów tenisowych doszło między nami na początku tego stulecia, w gronie panów w średnim zwanych też oldbojami. Przede wszystkim z inicjatywy Mirka założyliśmy bodaj w 2006 roku Klub Tenisa Stołowego Sieradz, którego właśnie Mirek został prezesem. Drużyna KTS Sieradz z mniejszym lub większym (niestety, raczej mniejszym...) powodzeniem grała w IV, a nawet w III lidze tenisa stołowego! Bywało, że Mirek był tych lig najstarszym, a przynajmniej jednym z najstarszych zawodników, znanym niemal w całej Polsce, o czym przekonałem się będąc w sanatorium z Iwoniczu Zdroju. Spotkałem tam weterana ping ponga i brydża z Koła. Jedno z pierwszych jego wspomnień o Sieradzu zaczęło się od słów ,,...Mirek Hajduk, ojej, pasjonat...''.
I takim Mirka zapamiętają koledzy z KTS Sieradz, którzy niemal w komplecie (plus koledzy ze Zduńskiej Woli) pożegnali Go na starym cmentarzu w Sieradzu.

Odchodzimy, odchodzimy
Jeszcze wczoraj urodziny
A już jutro...
Ech, jak smutno

Ktoś pomyśli
Ot, byliśmy
Było mocno
Czasem cienko
Ale jakoś
Króciusieńko

Odchodzimy, odchodzimy
Może jeszcze się spóźnimy?
Jeszcze jutro i pojutrze
Jakoś się Jej nosa utrze?

Odchodzimy, odchodzimy
Jeszcze wczoraj urodziny
A już jutro...?
Ech, jak smutno...

Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u