Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Radosna muzyka nad Dunajcem, czyli XVII Baszta Jazz Festiwal w Czchowie

Radosna muzyka nad Dunajcem, czyli XVII Baszta Jazz Festiwal w Czchowie

skrzyzowanie

Tam można się przekonać, że jazz jest radosną muzyką do tańca, do słuchania rodzinnego, czy w gronie znajomych, ze szklaneczką piwa w dłoni! Jazz ze sceny na rynku, jazz z samochodowej platformy, jazz na wodzie i nad wodą. Tak było na XVII Baszta Jazz Festiwal w Czchowie, gdzie 8-10 lipca bawiłem się znakomicie!

Miał rację Wojciech Dybek, nauczyciel muzyki ze Zduńskiej Woli, kiedy już wiele lat temu zachwalał mi ten festiwal, zapraszał abym pojechał tam razem z nim. Nie układało się, nie pojechałem. Ale w tym roku dałem radę i znalazłem się w Czchowie wraz z innym zduńskowolskim nauczycielem muzyki, Andrzejem Woźniakiem, a on – podobnie jak Wojtek – już któryś raz delektował się jazzem nad Dunajcem. Jacek Mazur, dyrektor artystyczny i spirytus movens Festiwalu, znakomity instrumentalista krakowskiego zespołu Jazz Band Ball Orchestra jest przekonany, że: - Baszta Jazz Festiwal to formuła stworzona do prezentacji jazzu tradycyjnego, tego ,,wpadającego w ucho'', który porywa nogi do tańca, rozwesela dusze, a nie tego, który to ,,rzeźbi bębenki uszne'' przez szorstkie i niezrozumiałe dla przeciętnego słuchacza skomplikowane harmonie i frazy. I to nam się udało w Czchowie, tego się trzymamy. 
Miałem przyjemność się o tym przekonać, zwłaszcza podczas koncertu na rynku w Czchowie, w sobotę 9 lipca. Malowniczy był przejazd samochodu - platformy, na którym muzycy zespołu Funny Fellows ze Słowacji wraz przyjaciółmi Festiwalu objeżdżali miasteczko i okolicę, zachęcając do uczestnictwa w tym wydarzeniu. Zrobili to skutecznie, bowiem na rynek przybyły setki fanów jazzu i zwyczajnych słuchaczy, którzy przy piwie i przekąskach z grilla słuchali, tańczyli i bawili się setnie! A znakomitą zabawę i jazzową ucztę zapewnili: Big Band Jazz Combo Volta pod dyrekcją Wojciecha Kulczyckiego z Warszawy, Five O'Clock Orchestra z Częstochowy, Dixieland Society ze Szwecji, z Andrzejem Nebeskim na perkusji, legendarnym muzykiem polskiego big beatu (Polanie, Niebiesko-Czarni, ABC), znakomity, jak zwykle Jazz Band Ball Orchestra z Krakowa z kalifornijskim wokalistą Stanleyem Breckenridge, wokalistką Mayą i równie legendarnym Wiktorem Zydroniem na bandżo. Swingującą zabawę na rynku zakończył zespół Sami Swoi z Wrocławia, który w 1968 roku założył znakomity trębacz Julian Kurzawa. Była także aukcja na rzecz renowacji słynnej baszty w Czchowie oraz prezentacje młodych artystów Festiwalu. Jury w składzie: Marek Michalak z JBBO, przewodniczący oraz członkowie Stanley Berckenridge, Tadeusz Ehrhardt Orgielewski i Bogdan Wysocki wyróżniło... wszystkich uczestników przeglądu! Jak podkreślał M.Michalak, młodzież była tak dobrze przygotowana, a poziom prezentacji tak wysoki, że trzeba było nagrodzić wszystkich.
A podział nagród był następujący: I miejsce - Rafał Dubicki (trąbka), II miejsce - Justyna Curyłło (wokal) i Marcin Rączka (gitara), III miejsce - Artur Jargiło (trąbka). Wyróżnienie przyznano wokalistce Wiktorii Próchnickiej. Niestety, nie mogłem uczestniczyć w pierwszym wieczorze Festiwalu, więc z dziennikarskiego obowiązku wymienię, że w Cafe Oranżeria Hotelu Łaziska (Czchów Zapora) wystąpili: Big Band Rożnów, The Warsaw Dixielender's, Hot Jazz Trio and Maya z Krakowa oraz Joanna Morea and Her Swinging Boys z Warszawy.
Natomiast znakomicie bawiłem się podczas niedzielnego (10 lipca) koncertu na przystani Hotelu Łaziska, gdzie wystąpili Big Band Jazz Volta, Leliwa Jazz Band z Tarnowa oraz Funny Fellowa i Dixieland Society. Te dwa zespoły grały w trakcie rejsów po zbiorniku czchowskim stateczkiem turystycznym o dźwięcznej nazwie ,,Pstrąg''. Miałem wielką przyjemność odbyć taki muzyczny rejs wraz zespołem Dixieland Society z Geteborga. Peter Malton rodem z Bytomia na puzonie wraz z synami – Robertem na saksofonie i Mikaelem na trąbce, Andrzej Nebeski na werbelku i Jacek Mazur na klarnecie fantastycznie rozkołysali stateczek jazzowymi standardami. Tak, że będę miał co wspominać przytakując ochoczo Jackowi Mazurowi, że był to jazz z najwyższej półki, jazz do zabawy, bo z tego słynie Baszta Jaz Festiwal.

Ps. Na tym festiwalu miałem też swego rodzaju rodzinną satysfakcję. Twarzą imprezy był bowiem mój kuzyn, znakomity kontrabasista JBBO, Teofil Lisiecki. Bez wątpienia najbardziej zapracowany muzyk festiwalu. Grał bowiem nie tylko z krakowskim bandem, który za rok będzie świętował 55-lecie jakże zauważalnej obecności na estradach świata, ale także z Five O'Clock Orchestra z Częstochowy i z laureatami młodzieżowych prezentacji Festiwalu.

Lek.

 

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u