Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Mówisz "Tuszyński”, myślisz „kino”. Abraham wraz z żoną zduńskowalnką a potem z jej siostrą tworzył pierwszą sieć kin w Europie i świecie

Mówisz "Tuszyński”, myślisz „kino”. Abraham wraz z żoną zduńskowalnką a potem z jej siostrą tworzył pierwszą sieć kin w Europie i świecie

kinotuszynski77Holender na pytanie, z czym mu się kojarzy nazwisko Tuszyński, odpowiada szybko i bez zastanowienia: "– Z najlepszym kinem i darmowym piwem!”. Mieszkańcom Zduńskiej Woli, czy podłódzkich Brzezin nazwisko „Tuszyński” nie mówi wiele, a najczęściej nie mówi NIC...
 Choć z tymi miastami wiąże się historia twórcy pierwszej sieci kin w Europie i świecie. Jedno z nich jest perełką architektoniczną Amsterdamu. I wciąż działa. Dziś nosi nazwę Pathé Tuschinski. Pierwszy człon nazwy "Pathé" to dodatek od francuskiej korporacji, która przejęła kino kilka lat temu, natomiast "Tuschinski" pochodzi od nazwiska założyciela i pierwszego właściciela kina Abrahama Icka Tuszyńskiego.

To kino działa od 28 października 1921 roku. Wówczas sam pomysłodawca otworzył je pod nazwą Theater. Dziś w Polsce, Europie, na świecie królują w podawaniu widzowi nowych obrazów sieci kin. Ale kto pamięta, że bieda po ślubie z niezbyt zamożną zduńskowolanką doprowadziła żydowskiego krawca kamizelek do tego, aby stworzył pierwszą sieć kina na początku XX wieku? W centrum Amsterdamu, kilka minut spacerkiem od placu Dam, znajduje się jedno z najstarszych i najsławniejszych kin w Holandii i świeci. Zaprojektował je i wybudował w latach dwudziestych ubiegłego wieku polski Żyd Abraham Icek Tuschiński (Tuszyński). Mało kto wie, że Tuszyński do Holandii wyjechał ze... Zduńskiej Woli. Choć plany miał dużo śmielsze. Chciał wyjechać do Ameryki, ale po drodze zatrzymał się z braku pieniędzy na dalszą podróż w Holandii. Pieniądze uzbierane po ślubie w Zduńskiej Woli okazały się za małe, aby wyjechać za ocean. W Zduńskiej Woli pozostawił swojego teścia Rafała i teściową Pessę Gitlę Ehrlichów. Ślub z ich córką Maryem (Mariem) Esterą zawarł właśnie w tym mieście około 1905 roku.
 Kilka miesięcy po wyjeździe sprowadził do Holandii do Rotterdamu żonę. Dojechał do niego także brat Devi z żoną Hayą, która była... siostrą Maryem. Obaj ciężko pracowali. Abraham w dzień pracował jako krawiec w holenderskiej firmie, a wieczorami dorabiał już na własny rachunek. Zyskał uznanie klientów, choć sam ponoć miał kłopoty z pisaniem i czytaniem. Maryem urodziła mu syna i bliźniaki. Dzieci jednak zmarły, co też doprowadziło do rozpadu małżeństwa. Abraham ulokował wtedy swe uczucia w szwagierce. Nawet z nią zamieszkał, choć z jej siostrą, a swoją żoną nigdy się nie rozwiódł. W końcu dorobił się jednak wielkiej fortuny. Całą zainwestował w sieć kin! W kinie i fotoplastikonie widział przyszłość! I gdyby nie II wojna światowa pewnie by swą sieć rozwijał, co miał w planach za życia...

Interesy emigranta rodem z Brzezin, ale ostatecznie ze Zduńskiej Woli „szły” od roku 1905, z roku na rok bardzo dobrze, więc postanowił się rozwijać. Na początku założył hotel „Polska”, który stał się „przystanią” dla polskich emigrantów w drodze do Ameryki. Początkowo był to pensjonat dla 50-60 osób. Później jednak mieścił już nawet 300 gości. Abraham przestał szyć i zajął się prowadzeniem największego hotelu dla emigrantów w Rotterdamie. Przedsięwzięcia przynosiły korzyści, jednak jego fascynacja kinem i wiara w jego wielką przyszłość spowodowały, iż Abraham Tuschinski postanowił zainwestować zarobione pieniądze w... swoje marzenia. Wraz ze szwagrami Hermanem Ehrlichem i Hermanem Gerschtanowitzem założył koncern filmowy. W 1911 roku otworzył pierwsze kino Thalia w Rotterdamie. Później powstały kolejne trzy: Cinema Royal, Scala oraz Olympia. Na początku, kiedy biznes Tuschinskiego dopiero się „rodził”, właściciel poszukiwał różnych form reklamy. Wyszedł ze swą kampanią - teraz to jakby oczywiste - reklamową na ulice Rotterdamu, gdzie rozdawał bilety zniżkowe, rozwieszał informacje i rozdawał bilety za darmo. Akcja przyniosła oczekiwany skutek i bez większych problemów pozyskał klientów. Abraham Tuschinski był odważnym przedsiębiorcą i wprowadził wiele innowacyjnych pomysłów w swoich kinach. W jego czasach pojęcie public relation nie było znane, on jednak szukał sposobów, aby przyciągnąć uwagę klienta i zatrzymać go przy sobie. Pierwszą nowością było zatrudnienie kobiet w kasach biletowych. Dotychczas praca ta należała wyłącznie do mężczyzn. Drzwi wejściowe do kina były złote, a gości częstowano kawą, szklanką piwa, czy lemoniadą oraz ciastkami. Pierwsze kino w jego czasach było nieme. Oprócz orkiestry Tuschinski zatrudniał też osobę, której zadaniem było tłumaczyć niemy film. Jej rola była bardzo ważna, bo ona kreowała atmosferę kina. Na przykład tłumacz zatrudniony w Scali był Francuzem i doskonale wiedział jak trafić do publiczności o mniejszych wymaganiach. Jego występ zawsze wywoływał aplauz publiczności i szef to doceniał. Tuszyński miał opinię wspaniałego pracodawcy, który przejmował się kłopotami pracowników i cieszył się ich radościami. Gdy komuś na przykład urodziło się dziecko otrzymywał kosz smakołyków i pieniądze. Był - jak ustaliła po latach członkini jego rodziny Vivi Engelman-Ehrlich - człowiekiem hojnym i pomagał polskim Żydom w potrzebie. Nie zapomniał skąd pochodził. Nie zapomniał Brzezin, Zduńskiej Woli i Łodzi. – Kiedy pracowałem w muzeum w zbiorach znajdowało się wiele informacji o rodzinie Ehrlichów. O samym Tuszyńskim zaś tylko informacje śladowe, choć po opuszczeniu rodzinnych stron, zapisał się w kartach europejskiej kinematografii. Był twórcą sieci kinoteatrów, z których najstarszy znajduje się w Amsterdamie. Podobne w latach dwudziestych i trzydziestych zaprojektował w Rotterdamie i Hadze – przypomina Jerzy Chrzanowski, były dyrektor Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola. Z kolei obecny dyrektor zduńskowolskiego muzeum, Tomasz Polkowski podkreśla, że na początku XX wieku małżeństwa żydowskie były aranżowane. Swatka swatała parę, nawet z różnych miejscowości, ale parę o podobnym statusie społecznym. A zatem zeswatała braci Tuszyńskich ze średnio zamożnej rodziny handlowców z siostrami Ehrichównymi ze Zduńskiej Woli. - To była taka gra w ciemno. Stąd może po latach Abraham skłonił się bardziej ku siostrze wyznaczonej mu wcześniej żony - uważa Tomasz Polkowski. Budowla kina Tuszyńskiego w Amsterdamie, jedyna do dziś ocalała, jest jakby żywcem przeniesiona z Łodzi z przełomu XIX i XX wieku. – Przypomina kamienice w stylu art déco z ulicy Piotrkowskiej. Być może duży wpływ na taką właśnie formę architektoniczną holenderskich kin Tuszyńskiego miał jego związek z Łodzią. Urodził się bowiem w podłódzkich Brzezinach i z mojej wiedzy wynika, że właśnie w mieście fabrykantów się potem kształcił – przypomina z kolei Jerzy Chrzanowski.

W Muzeum Regionalnym w Brzezinach potwierdzają fakt urodzin Tuszyńskiego w tej miejscowości. Przyszedł na świat 14 maja 1896 roku w rodzinie handlowców brzezińskich.
 – Mamy wiedzę o jego dokonaniach w Holandii. Wyjechał tam na pewno przed pierwszą wojną światową. Nawet nie wiedziałem, że rodzinnie związał się ze Zduńską Wolą. On i jego brat Devi. I, że obaj ożenili się z siostrami Ehrlichównymi. On z Marią (Maryem), a drugi z Hayą – mówi Jan Kołodziej. W ostatnich latach zaledwie kilku badaczy historii kinematografii w Holandii pojawiło się w Brzezinach. – Pod koniec lat dziewięćdziesiątych przybyła tu mieszkanka Amsterdamu, która na zlecenie potomków Abrahama Tuszyńskiego, przygotowywała genealogię tego rodu. Miała to szczęście, że udało jej się dotrzeć do aktu urodzenia i kilku zdjęć rodzinnych. To cud, że się zachowały, bo Abraham przyszedł na świat w drewnianej chałupie, którą jego rodzina dzieliła z sześcioma innymi. Sfotografowała wówczas podobną, jaka ocalała w Brzezinach. Zdjęcie znalazło się w wydawnictwie o brzezińskich Żydach, którą wydano już w Holandii – dodaje J. Kołodziej.
 Abraham Tuszyński na sieci kin dorobił się fortuny. Nie dane mu jednak było z niej korzystać. W 1942 roku podzielił los tysięcy Żydów mieszkających w Holandii, których Niemcy wywieźli do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Tam został zamordowany w tym samym roku.

– To taki paradoks historyczny. Wyjechał z Polski, zdobył sławę. Potem tu wrócił i tutaj zginął – mówi Jerzy Chrzanowski. Kino w Amsterdamie, scheda po Tuszyńskim to perełka tego miasta. Robi wrażenie już na wejściu, zdobienia ścian, sufitów i ręcznie tkane dywany, odpowiednio wprowadzają nas w świat iluzji. Główna sala mieści 1.290 widzów, którzy mają możliwość siedzenia na wygodnych fotelach, w lożach lub na balkonach umiejscowionych na dwóch poziomach. Oprócz sali głównej w kompleksie znajduje się kilka mniejszych sal. Kino było zbudowane w stylu Art Deco choć z dużym wpływem osobliwego smaku samego właściciela. Elewacja budynku wyróżnia się spośród innych, które otaczają kino, co można dostrzec nie będąc znawcą architektury. Architektura tego kina jest zasługą Tuszyńskiego, prostego krawca kamizelek który stał się milionerem i połączył ówczesną modę art deco w architekturze z własnym kiczowatym smakiem "nowobogackiego" - co czyni z tego kina dzisiaj tak unikalny obiekt o niepowtarzalnym stylu. Jeszcze przed ukończeniem budowy Tuschinski wyrzucił architekta i zatrudnił dwóch nowych, którzy dokończyli gmach. W latach 1998 -2002 przeprowadzono remont kina, odświeżając a tym samym ukazując dawną świetność. Obecnie teatr Tuszyński jest miejscem galowych premier bardziej znamienitych filmów z kina światowego i wszystkich holenderskich produkcji.

ReKs

FOTO: Do dziś zachowało się oryginalna elewacja i wnętrze Theater Tuschinski z lat 20. XX wieku. Placówka uchodzi za jeden z najpiękniejszych przykładów architektury stylu art déco. W środku można obejrzeć film lub spektakl teatralny. W cenę biletu (15-21 euro) wliczone jest wciąż darmowe piwo.

fot. ReKs

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u