Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Najdłuższy okupacyjny strajk studencki w Europie. Wspomnienie uczestnika. (cz.2)

Najdłuższy okupacyjny strajk studencki w Europie. Wspomnienie uczestnika. (cz.2)

Zbliża się 35 rocznica najdłuższego i największego strajku w Polsce, a nawet w Europie, mam na myśli okupacyjny strajk studencki w Łodzi (i dalej w Polsce) ze stycznia i lutego 1981 r. Spójrzmy na sytuację w jakiej znalazło się środowisko studenckie tuż przed strajkiem. Kiedy latem 1980 roku wybuchły strajki w zakładach pracy, aby następnie rozlać się po całej Polsce, środowisko studenckie w swojej masie smacznie spało. W PRL-u funkcjonowało wtedy 91 wyższych uczelni zapełnionych rzeszą około 450 000 studentów.

12 stycznia na rozmowy z ministrem J. Górskim pojechała studencka delegacja: W. Walczak, D. Matysiak, Z. Żołnierczyk i M. Malisiewicz. Komisje problemowe formułowały nasze postulaty, które 15 stycznia dostarczyli ministrowi w Warszawie R. Krauze, M. Sobieszczański i M. Perliński. Wreszcie 21 stycznia do Łodzi przyjechała delegacja z wiceministrem prof. Stanisławem Czajką. Na negocjacyjny stół wróciły wcześniejsze postulaty, w Prezydium SKJ: W. Walczak, M. Perliński, P. Gniazdowski. Sprawami informacji kierowało Centralne Biuro Prasowe; Grzegorz Grabowski i Marzena Rybicka, które wydawało komunikaty z prowadzonych negocjacji, roznoszone przez kurierów, łączników (również nagrania audio i video) na strajkujące wydziały. Na strajk przybył też OKZ NZS z Jackiem Czaputowiczem, Piotrem Bikontem i Małgorzatą Drewiczewską. Rozmowy rozbiły się jednak o brak zgody Czajki na możliwość wyboru obcego języka, czyli chodziło o pozycję języka rosyjskiego, prawo do strajku i warunki rejestracji NZS. Wojtek Walczak i Wiesiek Urbański (wiceszef KU NZS UŁ) ogłosili okupacyjny strajk.

Na osiedlu studenckim pracujące radio KIKS (w którym działali m.in. Mirek Kuliś, Marek Palczewski, Robert Luft) podawało informacje o załamaniu się rozmów i o strajku okupacyjnym. Trzeba przyznać, że krytyka postawy ministerstwa była powszechna, krytykę przypuściła Solidarność, UK SD UŁ, a nawet KU PZPR! O uzgodnionym czasie zameldowaliśmy się ze śpiworami, książkami, przyborami do osobistej higieny i posiadanymi zapasami żywności w Instytucie Historii, który (żeby było śmieszniej) mieścił się przy ul. Mariana Buczka 27A. Oczywiście atmosfera na strajku była niezwykła, coś jakby skrzyżowanie towarzyskiego pikniku, festiwalu z uczestnictwem w pielgrzymce kościelnej. Pełną parą zaczęły funkcjonować służby porządkowe, straż strajkowa, służby żywieniowe, informacyjne, a nawet medyczne, które składały się z studentów Akademii Medycznej i lekarzy z “S”.

Będę szczery i przyznam, że jeśli ktoś obudziłby mnie w środku nocy i zapytał, co tak naprawdę najbardziej wryło mi się w pamięć i podświadomość z tego strajku, to musiałby powiedzieć: paniczna reakcja delikatnych obszarów ciała na akt mycia się w lodowatej styczniowej wodzie, bo był czas, kiedy ciepłą nam odcięli. Tego nigdy nie zapomnę…

Strajkującym najbardziej we znaki dawała się straż strajkowa, nasza rodzima SB, tzw. bramkarze, czy “powstańcy”, gwardia. Romantycznie mówiąc na strajku byli panami życia i śmierci, u nas na ich czele stał M. Bonusiak. To w ich posiadaniu były listy strajkujących i tych co mieli prawo do wychodzenia. To oni regulowali przypływy i odpływy strajkujących udających się na przepustki kontrolując wszelaki ruch z zewnątrz, w tym wizyty łączników, dziennikarzy, kurierów, gości, w tym np. rodziców i bliskich strajkujących studentów, czy pracowników naukowych. Gasili nawet światła! Generalnie przepustki wydawane były przez komitety strajkowe i uczelniane KS, w obrębie budynku takie przepustki mogli również wydawać szefowie gwardii. W czasie kryzysów i przesileń przepustek nie wydawano. Na Historii były przepustki rotacyjne, jedna dla 3-5 osób, ludzie potrzebowali je aby się wykąpać, odespać, odwiedzić rodzinę. Zwyczajowo na przepustki wypuszczano nie więcej niż 20 proc. stanu strajkujących.

Straże stały nie tylko przy drzwiach budynku, ale jak pamiętam już w bramie ogrodzenia. Gwardia bywała okrutna, nieugięta i nieprzekupna. Obowiązywał całkowity zakaz spożywania i posiadania alkoholu. Kolega, który wracał z przepustki ze swoich urodzin, czy imienin, chciał wnieść “odrobinę” wódki dla kolegów. Niestety, został przez gwardię zrewidowany i z żalem patrzył jak jego koledzy z roku wylewają drogocenną ciecz z “piersiówki” na śnieg…

Straże spełniały również funkcje informacyjne. Kierowały odwiedzających, czy też darczyńców przynoszących nam żywność, papier toaletowy, a nawet gotówkę! Niezbędne do strajkowego życia dobra dostarczały osoby prywatne, Solidarność z zakładów pracy, czasem przybywali okoliczni patriotycznie nastawieni rolnicy, a nawet zakonnice z gorącą zupą! Niektórzy ludzie przychodzili pogadać. Pamiętam w późniejszym okresie strajku do redakcji dostarczył bardzo patriotycznie wzniosły list jeszcze przedwojenny nauczyciel historii. Mam ten list gdzieś w swoim domowym archiwum. Jak wyglądał strajk od wewnątrz? Brać studencka była ożywiona przekonaniem, że uczestniczy w czymś specjalnym, czymś co jest ważne tu i teraz i będzie ważne w przyszłości. Co więcej, uważaliśmy, że to jest nasz wkład w szerszy pejzaż budowanej przez Solidarność nowej Rzeczypospolitej. Nasza działka, satysfakcja i nadzieja. Sytuacja zmieniła się o tyle, że dotąd mieliśmy sporadyczne spotkania na zajęciach i w poszczególnych grupach na ćwiczeniach, teraz obcowaliśmy ze sobą całodziennie w zupełnie innej sytuacji. Więc bladły stare gwiazdy, rodziły się nowe. Oczywiście był bałagan, improwizacja, ciągłe dyskusje, pokorne wsłuchiwanie się w nagrania z rozmów, roztrząsanie wypowiedzi i akcentów, spory, życie w grupach towarzyskich i wspólne oglądanie dotąd nieosiągalnych filmów… (CDN.)

Jacek Matysiak - USA

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u