Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Najdłuższy okupacyjny strajk studencki w Europie Wspomnienia uczestnika (cz.III)

Najdłuższy okupacyjny strajk studencki w Europie Wspomnienia uczestnika (cz.III)

Mija 35. rocznica najdłuższego i największego strajku w Polsce, a nawet w Europie, mam na myśli okupacyjny strajk studencki w Łodzi (i dalej w Polsce) ze stycznia i lutego 1981 r. Spójrzmy na sytuację w jakiej znalazło się środowisko studenckie tuż przed strajkiem. Kiedy latem 1980 roku wybuchły strajki w zakładach pracy, aby następnie rozlać się po całej Polsce, środowisko studenckie w swojej masie smacznie spało. W PRL-u funkcjonowało wtedy 91 wyższych uczelni zapełnionych rzeszą około 450 tysięcy studentów.

Strajk był również swoistym festiwalem z łakociami, muzycznie utalentowani śpiewali do dźwięków gitar popularne piosenki, inni próbowali szczęścia w oswajaniu co wdzięczniejszych studentek, jeszcze inni w zaciszu wkuwali do zbliżającej się sesji egzaminacyjnej. Co kilka godzin wpadał kolejny łącznik z kolejnym komunikatem, wszyscy porzucaliśmy dotychczasowe zajęcia i zamienialiśmy się w słuch. Dziewczyny przyrządzały przepyszne kanapki, oczywiście obdarowanie powłóczystym, pełnym uwielbienia uśmiechem i dodanie kilku słodkich komentarzy zapewniało dodatkowe pyszności…

Ale wróćmy do sytuacji ogólnej, w ciągu trzech dni liczba strajkujących łódzkich studentów sięgnęła 3,150! 23 stycznia Ogólnopolski Komitet Założycielski NZS wezwał swoich członków w kraju do informacyjnego wspomagania i przystąpienia do strajku. Studencki Komitet Jedności i Międzyuczelniana Komisja Porozumiewawcza ostro ruszyły do pracy, przygotowano 40 postulatów, z czego 15 ogólnospołecznych. Postulaty dotyczyły, jak już wyżej wspomniałem, autonomii uczelni oraz ograniczenia cenzury, zaprzestania represji z powodów politycznych i przywrócenie wyrzuconych z pracy nauczycieli, rejestracja NZS etc…

25 stycznia wystąpił kryzys, do Łodzi przybył OKZ NZS Bikont (później kolega z więzienia), Cieśla, Osiński, Bogaczyk, Kozłowska) i poddał ostrej krytyce dotychczasowy układ sił kierownictwa strajku przypuszczając totalną krytykę na SZSP. Padły określenia “koń trojański”, “Front Jedności Narodu” itp. Doszło do tego, że OKZ zagroził czarną propagandą i odebraniem poparcia dla strajkujących. Celem tych ataków było również wysunięcie na pierwszy plan postulatów ogólnospołecznych. Niewątpliwie OKZ miał również wielki apetyt na przejęcie kierownictwa całym strajkiem. Na poszczególnych wydziałach SKJ zarządziła wiece na których strajkujący studenci potwierdzili, że na pierwszym miejscu stoi autonomia uczelni, strajkujący jednocześnie uznali wagę postulatów ogólnospołecznych. W ferworze sporów ZU NZS UŁ (W. Walczak, W. Urbański, J. Michaluk, J. Kozieł, T. Mysłek) ostro potępił destrukcyjne działania spadochroniarzy z OKZ. W nocy doszło do prewencyjnego aresztowania niedoszłych “zamachowców” z OKZ przez szefa służb porządkowych strajku Wojtka Dyniaka (później kolega z ZK Łowicz i Kwidzyn), który odciął ich od kontaktów ze światem zewnętrznym. “Stan wyjątkowy” zakończył się następnego dnia, okazało się, że jeden z “internowanych” (Leszek Pieniężny), zdołał uciec przez okno, po dachu i na wolność. Sytuację załagodził cieszący się autorytetem Benedykt Czuma (ROPCIO).

Powstały bałagan i kryzys zaufania postanowiła wykorzystać SZSP, przystępując do ataku na OKZ NZS. W konsekwencji kiedy kurz opadł, z SKJ usunięto K. Olejnika, którego następnie z ramienia SZSP zastąpił Rysiek Podladowski (znany mi z II DS-u, członek KPN-u), zaś na jego miejsce w MKP wysunięto W. Potocznego z NZS. W skład SKJ wchodziło 31 osób: 21 z NZS, 6 z SZSP i 4 niezrzeszonych. W dodatku siejąc popłoch rektor R. Skowroński ogłosił rozpoczęcie zimowej sesji egzaminacyjnej już 26 stycznia! Po prośbach i groźbach rozszerzenia strajku, rektor odroczył termin do zakończenia strajku. Ogólnie biorąc podobnie jak i na innych strajkujących wydziałach mieliśmy dobre, a nawet serdeczne stosunki z nasza kadra naukową, co podobno nie podobało się ministerstwu…

Na naszym Wydziale Filozoficzno-Historycznym również były gorące chwile, wieczorem 27 stycznia na wiecu poparliśmy postulaty ogólnospołeczne i uchwaliliśmy wotum nieufności dla Marka Malisiewicza, tym samym odwołując go z SKJ. Związany z PAX-em Malisiewicz, który był jednym z założycieli NZS i w SKJ reprezentował skrzydło umiarkowane, zbytnio zbliżył się do stanowiska SZSP, dlatego utracił nasz mandat zaufania. 28 stycznia Komitet Wykonawczy Rady Naczelnej SZSP otwarcie wystąpił z poparciem strajku (nawet przedtem spornych postulatów ogólnospołecznych), w sumie popierał nas cały kraj! W samej akademickiej Łodzi w pięciu uczelniach strajkowało już ok. 10 000 studentów! Wreszcie 29 stycznia do strajkujących studentów z wielkim szumem i pompą przybyła z Warszawy delegacja na czele której stał były łódzki profesor i były rektor UŁ, minister NSWiT prof. Janusz Górski. Negocjacje w barwnym stylu trwały do 31 stycznia. Minister, który operował bardzo kwiecistym, bez mała “gazdowym” językiem, stał się tematem setek dowcipów, komentarzy, plakatów, satyr, wierszy i piosenek. W rozmowach nastąpił impas głównie z powodu statusu języka imperialnego, czyli rosyjskiego i służby wojskowej. Górski poprosił o zawieszenie strajku, na co nie uzyskał zgody. Ogłoszono, że II tura rozmów rozpocznie się 3 lutego…

Przypominam sobie pewien epizod z życia strajkowego. Otóż nasza silna grupa (Karol Kozłowski, Marek Goździkowski (“Kojak”), Zbyszek Natkański (“Prezydent”), Andrzej Martula i ja) po krótkiej nocy schodziła na dół po schodach, pewnie jeszcze nie “domyci”, potargani i hałaśliwi raptem stanęliśmy jak wryci, porażeni niecodziennym widokiem nie z tej ziemi. Na dole klatki schodowej otworzyły się drzwi i stanął w nich uśmiechnięty facet w średnim wieku nienagannie ubrany w czarny garnitur, śnieżnobiałą koszulę ze sporego rozmiaru muszką w grochy, w lśniących czarnych lakierkach. Przez kilka sekund zamarliśmy w absolutnej ciszy, mężczyzna uśmiechną się i z zadowoleniem ruszył ku nam w górę. Za chwilę jednak porażony histeryczną salwą trudnego do opanowania śmiechu, biedny padł potknąwszy się na pierwszym schodku. A my wprost rycząc pokładaliśmy się, nie mogąc poradzić sobie z współistnieniem ze sobą tych dwu tak diametralnie różnych światów. Naszego i tegoż eleganckiego gościa, który podniósł się, otrzepał i zrezygnowany cicho zamknął drzwi zostawiając nas w naszym rewolucyjnym świecie studenckiego strajku. To było nasze pierwsze spotkanie z... Januszem Korwin-Mikke!

Oczywiście, że tak długi strajk groził nudą. Byłem przez koleżanki i kolegów trochę rozpieszczany, na ścianach instytutu na obszernych arkuszach papieru dziewczyny wypisywały i wieszały aforyzmy mędrców, jak i moje fraszki, które z nudów pisywałem. Chyba 28 stycznia nasz kolega z roku, szalony zgrywus o niepospolitym poczuciu humoru, Andrzej Martula, przyniósł jakąś gazetkę strajkową z jednego ze strajkujących wydziałów. Naturalnie rozpoczął próbę agitowania w celu stworzenia podobnej, ale lepszej gazetki na naszym wydziale. Widząc, że nie ma z nami wielkich szans, sam wyprodukował satyryczne prowokacyjne pisemko w kilku egzemplarzach, chyba pod nazwą “Mały Kolaborant”. Był śmiech, krytyczne uwagi i sugestie, i tak powoli daliśmy się namówić na stworzenie strajkowej gazetki, którą ochrzciliśmy (po konkursie) imieniem “NOWSZE DROGI”. Tytuł nawiązywał do organu wewnętrznego biuletynu KC PZPR “Nowe Drogi” i rozpościerał się na leżącym znaku dolara przeciętego dwiema drogami w lepszą przyszłość….

29 stycznia wypuściliśmy pierwszy dziesięciostronicowy numer, a w nim komentarze, materiały strajkowe i moje fraszki z grafiką Bolka Samca-Domińskiego. Blisko 40 proc. numeru zajmował “Prowokator” - zupełnie niezależny dodatek Martuli. Czego tam w nim nie było! Od totalnej krytyki strajku przez ideologicznie zatroskanych i oburzonych obywateli Łodzi, przez złośliwe informacje i ogłoszenia, niektóre antysowieckie: “Agencja TASS otrzymała światowy znak jakości “Q”. Należy pamiętać, aby nazwę tego znaku stawiać zawsze przed nazwą agencji…”. Głównym motywem “Prowokatora” w każdym z dziesięciu strajkowych numerów była relacja z burzliwej działalności rzekomo powołanego przez Martulę KPIR-u, czyli Komitetu Poparcia Islamskiej Rewolucji w Polsce, na którego czele stanął sam inicjator przyjąwszy imię imama El-Martulau. Nie miejsce tu na cytowanie rewelacyjnego programu wysłannika Teheranu, który miał zaprowadzić pokój społeczny w Lechistanie i przekształcić go w wolną od wieprzowiny i alkoholu republikę islamską. Kiedy ktoś dzisiaj czyta te barwne kreacje będąc świadom zagrożeń w Europie ze strony islamu, to może zobaczyć drugie dno. Oto kilka ogłoszeń: “W związku z planowaną przebudową Instytutu Historii na meczet poszukuje się wykonawców dokumentacji technicznej oraz przedsiębiorstwa budowlanego wyspecjalizowanego w budownictwie sakralnym. KPIR”. Oto inne: “Poszukuję dużego, reprezentacyjnego budynku nadającego się na harem. KPIR”. To tylko próbka z pierwszego numeru Nowszych Dróg, wszystkie numery (22) i inne druki ulotne zdeponowałem w BUŁ-le (biblioteka UŁ)…

Niespodziewanie, dziwnym zrządzeniem losu przyjąłem odpowiedzialność za coś co stało się już później patriotycznym obowiązkiem, aż do stanu wojennego. Redagowanie, organizowanie ludzi, zdobywanie informacji, matryc najpierw białkowych, później “blach”, zdobywanie papieru, wypad na miasto do zakładowych Solidarności w poszukiwaniu drukarni, drukowanie, następnie kolportowanie po strajkujących budynkach uniwersytetu, Politechniki i innych uczelni, nawiązywanie znajomości, wymiana strajkowej prasy. Zajmowaliśmy się na poważnie strajkiem, ale przecież wiedzieliśmy o stresie i zmęczeniu strajkujących i z obowiązku chcieliśmy też dostarczyć rozrywki.

W redakcji współdziałało wiele osób: Andrzej Martula, Gosia Ziarek (Oracz), Bolek Samiec-Domiński, Ewa Żurek, Zbyszek Natkański, Marek Goździkowski, Elżbieta Pawłowska, Mirek Wasiewicz, Andrzej Budziłło, Wojtek Barczak, Krzysztof Tarczyński, Jola Babińska, Z. Wdowiak, Kasia Kurowicz, Bogusław Maryniak, Janusz Frenkiel, Andrzej Staroń i inni. Drukowaliśmy zwykle późnym wieczorem obydwaj z Martulą w ,,Marchlewskim'', dzięki życzliwości Jurka Dłużniewskiego, szefa zakładowej Solidarności. Matryce, czy papier, a nawet pieniądze zdobywaliśmy u braci Hemplów, w Fonice, ZPB im. “Harnama”, ZPB “Feniks”, ZAE “Ema-Elester”, ZPB“Lido” i innych zakładach pracy…
Kiedyś podejmę się przejrzenia “Nowszych Dróg” i ich omówienia.

Po zakończeniu strajku wróciłem do ludzi z którymi współpracowałem w innych przedsięwzięciach i wtedy stworzyliśmy dobrze pracującą niezależną redakcję, a byli to głównie studenci Prawa, m.in: Andrzej Goździkowski, Darek Sowiński, Jan Widuliński i inni. Wracając na strajk, 30 stycznia na plenum Komitetu Łódzkiego PZPR wystąpił czołowy przedstawiciel komunistycznego betonu z najwyższej półki, Stefan Olszowski z Biura Politycznego KC PZPR. W czasie obrad elity komunistycznej padło słynne: “głodem wziąć skurwysynów”. Cóż, zawsze nas uczono, że konflikt klasowy zaostrza się w miarę postępu socjalizmu… (C.D.N.)

Autor: Jacek Matysiak
Z wykształcenia i zamiłowania - historyk. Mieszka w USA. W Polsce wydawał opozycyjne, studenckie pismo "Nowsze Drogi". W stanie wojennym był internowany w Łowiczu, a następnie w Kwidzynie.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u