"Skarpetkowa potęga", czyli ZPDz WOLA w Zduńskiej Woli w upadłości - zdaniem syndyka - walczą o życie. A byli pracownicy walczą o... przeżycie i odzyskanie swoich ciężko zarobionych pieniędzy. Syndyk mówi o 3 mln skarpetek. Po 1 zł za parę dałoby 3 mln zł
Na łamach /businessinsider.com.pl/gospodarka/skarpetkowa-potega-walczy-o-zycie/qwgxrv5 ukazał się kilka dni temu, a dokładnie 16 czerwca artykuł poświęcony Zakładom Przemysłu Dziewiarskiego "WOLA" w Zduńskiej Woli w upadłości. Od niemal roku blisko sto osób z byłej załogi firmy nie może odzyskać swoich zaległych wynagrodzeń, a także odpraw i nagród jubileuszowych za wieloletnią pracę w Zakładach. Mowa o tych, którzy w "WOLI" przepracowali 20, 25, 30 i nawet 40 lat. Od 15 stycznia br. Sąd Rejonowy dla Łodzi – Śródmieścia ogłosił upadłość WOLA sp. z o.o. z siedzibą w Zduńskiej Woli (KRS: 0000221003). Postępowanie upadłościowe prowadzone jest pod sygnaturą akt LD1M/GUp/2/2024.
„Skarpetkowa potęga” walczy o przetrwanie- artykuł Business Insider"
"Firma Wola Sp. z o.o. została postawiona w stan upadłości. W rozmowie z Business Insider Polska syndyk Krzysztof Piotrowski przedstawia natomiast plan uratowania słynnego zakładu. W grze jest ok. 100 etatów. I fabryka o wspaniałej tradycji.- Upadłość firmy sąd ogłosił już w połowie stycznia
- - Przedsiębiorstwo moim zdaniem warto uratować, bo ma wspaniałe tradycje, sięgające lat 40. XX w. — mówi BI natomiast Krzysztof Piotrowski.
- Jeszcze rok temu w firmie pracowało 300 osób. Pozostała jedna trzecia. A jak podczas spotkania pod ZPDz Wola mówią zwolnieni pracownicy pewnie i mniej.
Rajstopy i skarpetki ze Zduńskiej Woli — to było coś w czasach PRL. Produkty marki kupowano w całym kraju, fabryka zatrudniała nawet kilka tysięcy osób.
To już przeszłość. Fabryka walczy o życie, a jeszcze niedawno sprawa wydawała się beznadziejna. W połowie stycznia sąd ogłosił upadłość Woli i wyznaczył syndyka masy upadłościowej.
Szansa dla Woli?
Syndyk w rozmowie z Business Insider Polska mówi natomiast, że walczy o to, by zakład przetrwał.
— Sąd ogłosił upadłość zakładów Wola, ale jako syndyk wierzę, że restytucja jest możliwa. Na ten moment mamy dwóch potencjalnych inwestorów. Możliwa jest tu dzierżawa z prawem pierwokupu — mówi nam Krzysztof Piotrowski z kancelarii Kancelaria Piotrowski i Wspólnicy, która specjalizuje się w restrukturyzacjach.
— Przedsiębiorstwo moim zdaniem warto uratować, bo ma wspaniałe tradycje, sięgające lat 40. XX w., ale nie tylko dlatego. Znak towarowy zakładów Wola jest bardzo rozpoznawalny, a produkt — bardzo dobry jakościowo. Są to skarpety bardzo wysokiej jakości, wykonywane z nici hinduskich. Zakład ma też naprawdę świetnych specjalistów, na przykład mistrzów farbowania. Jest też tam jedna z dwóch farbiarni skarpet w Polsce. Gdy się wchodzi do zakładu, naprawdę czuć tę wspaniałą tradycję. Warto, by Wola przetrwała — dodaje Krzysztof Piotrowski.
Jak mówi, jeszcze rok temu w Woli pracowało ok. 300 osób. Teraz jest ich ok. 100. — Zakład pracuje na ok. 20 proc. możliwości. Chciałbym, aby te 100 osób zachowało swoje etaty. Liczę, że do końca roku wyklaruje się przyszłość zakładu — i odpowiednie umowy zostają podpisane jeszcze w 2024 r. — dodaje prawnik.
Nie jest też tajemnicą, że obok działa inna znana firma z branży tekstylnej —Ferax, która jest zresztą powiązana z zakładem Wola.
— W Zduńskiej Woli funkcjonowały dwa zakłady obok siebie. Obie te firmy z czasem popadły w problemy. W Ferax zawarto układ, który jest aktualnie realizowany — opowiada Krzysztof Piotrowski.
3 mln skarpetek? Po 1 zł za parę daje 3 mln zł - tak sumują byli pracownicy. I byliby spłaceni...
Przedstawiciele spółki Ferax przyznają w rozmowie z Business Insider Polska, że ich firma dzierżawi składniki majątku Wola. Podkreślają jednak, że "decyzje dotyczące dzierżawy majątku zakładów Wola podejmuje syndyk masy upadłości".
Krzysztof Piotrowski dodaje, że w magazynach Woli "zalega nawet 3 mln par skarpetek". — Zdaję sobie jednak sprawę, że gdyby taka liczba produktu trafiła nagle na rynek, spowodowałoby to prawdziwy wstrząs dla tej branży.