Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Ojciec Jakub Kubica, franciszkanin będzie uhonorowany medalem im. Poznerowicza

Ojciec Jakub Kubica, franciszkanin będzie uhonorowany medalem im. Poznerowicza

jakubOjciec Jakub Kubica, franciszkanin od 1958 roku, ma 85 lat i nadal mieszka w zakonie franciszkanów w Wieluniu. Znany jest przede wszystkim starszemu pokoleniu wielunian. W czasie PRL-u wspierał działalność Solidarności. Jak poinformowało Radio Ziemi Wieluńskiej, decyzją Rady Miejskiej Wielunia zostanie uhonorowany medalem im. Poznerowicza.

 

Wspierał słowem – jego płomienne kazania wielu pamięta do dziś. Ojciec Kubica potrafił komunizm nzawać trądem, za co musiał się wielokrotnie tłumaczyć. Dziś mówi, że nie żałuje niczego co zrobił, że się nie bał, choć nie były to łatwe czasy. Chce być pochowany w Wieluniu na terenie zakonu franciszkanów.

- Pomagałem solidarności, żeby się u nas gromadziła, bo nie mieli gdzie. Ubowcy chodzili, czekali aż wyjdą. Ja po dwóch wyprowadzałem przez ogród, a oni do rana chodzili po ul. Reformackiej czekając aż wyjdą, a nikt nie wychodził. Pomogłem im pomnik postawić i to wszystko. Pomagałem im, bo tu mieli zebrania. Tyle pamiętam. Ryzykowałem, ale ja się komuny nie bałem. Prosto w oczy im mówiłem i na kazaniach im mówiłem swoje – wspominał ojciec Jakub Kubica, którego RZW pytało o to, jak zareagował na informację o przyznaniu medalu.

- Dawno o tym słyszałem, a tak to się długo wlokło (śmiech). Jednak się dokonało, ale to dzięki naszemu szefowi od Solidarności. Starał się o to. Bardzo mnie to cieszy, dlatego, że z Solidarnością miałem tak dużo do czynienia i ogromnie się cieszyłem, że nareszcie przewrócimy komunę, bo to był zły system. Ojciec Jakub Kubica spędził w wieluńskim klasztorze wiele lat. Z przerwami, bo delegowany była także do innych miejsc tego zakonu. Ale to ten wieluński umiłował sobie najbardziej: -Wróciłem tu, żeby umrzeć. Tu chce być pochowany i mam kłopoty. Nie chcą mnie przy grocie pochować, tylko na cmentarzu. Będę się starał u przełożonych moich, aby dali pismo, żebym tu został pochowany. Jestem związany z Wieluniem od 1957 roku. Jako kleryk tu przyjeżdżałem, później jako ojciec. Bardzo ten klasztor kocham, bo jest prawdziwie franciszkański, a te inne takie nowoczesne. Wiesław Mulas, były przewodniczący NSZZ Solidarność w Wieluniu tak mówi o o.Kubicy:

- Dzięki ojcu Jakubowi Kubicy mogliśmy dotrwać do 1989 roku, Było ciężko, ale mieliśmy duchowe wsparcie. Mogliśmy się spotykać, usłyszeliśmy, że zło trzeba dobrem zwyciężać, a komuna kiedyś padnie. Zbieraliśmy składki, co było zakazane. Do 1989 roku tu się spotykaliśmy i nadeszła chwila, gdy mogliśmy reaktywować Solidarność. Spotkaliśmy się tu jako grupa inicjatywna i potem w poszczególnych zakładach były kierowane pisma, że powstaje związek zawodowy. On nie powstawał de facto, bo był zdelegalizowany. Jestem zadowolony, że ojciec otrzyma ten medal. Należy mu się.

- Czekają, żebym kazanie jeszcze powiedział, a już jestem za stary, by iść na ambonę – powiedział RZW o.Kubica. - Nigdy nie mówiłem kazań z kartki, tylko z głowy. Teraz nie wiem, czy dał bym rade z głowy powiedzieć. Ojciec Jakub Kubica pochodzi z Radlina koło Wodzisławia Śląskiego. W młodości planował wstąpić do zakonu bonifratrów, ale trafił do franciszkanów. Nie żałuje. Po wojnie jako młody człowiek pracował w Czechach m.in. w Pradze. Rozmowy z ojcem Kubicą i Wiesławem Mulasem można posłuchać na stronie Radia Ziemi Wieluńskiej.

(opr.KJB)

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u