Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności "Nikifor" ze Zduńskiej Woli doczeka się wreszcie pozycji książkowej

"Nikifor" ze Zduńskiej Woli doczeka się wreszcie pozycji książkowej

nikifomojeW grudniu tego roku ma się ukazać książka "Sekrety Sieradza i Zduńskiej Woli", którą wyda Wydawnictwo Księże Młyny. Jej autorem jest sieradzanin Andrzej Sznajder, przez żonę związany ze Zduńską Wolą. Bohaterem części poświęconej Zduńskiej Woli, nie nagłaśnianym do tej pory wątkom i tajemnicom z miasta będzie Herman Bertold. Malarz prymitywista, zwany przez przez mieszkańców tego miasta "zduńskowolskim Nikiforem" (więcej na: http://siewie.tv/artykuly/aktualnosci/341-nie-ma-grobu-zdunskowolskiego-nikifora-ale-zachowaly-sie-obrazy). Zebrany materiał do druku Sznajder przekazał wydawnictwu w lipcu. Trwają korekty i przed Bożym Narodzeniem tego roku planowana jest promocja książki i możliwość jej zakupu na terenie całego kraju.

Urodzony w Zduńskiej Woli Herman Bertold i Nikifor Krynicki urodzony w Krynicy, postać znana doskonale od 12 lat ze wspaniałej roli Krystyny Feldman z filmu "Mój Nikifor", mają wiele wspólnego. Feldman wcieliła się w rolę malarz żyjącego samotnie i w nędzy przez większość życia. Podobny los miał Bertold. Znany powszechnie i od dawna ceniony na dziesiątki złotych za obraz, Nikifor Krynicki uważany był za upośledzonego psychicznie kalekę. Mówił ponoć bełkotliwie i niewyraźnie. Był pochłonięty pasją malarską. Dopiero pod koniec życia został doceniony i uznany niemal na całym świecie za jednego z najwybitniejszych prymitywistów. Takiego szczęścia nie miał w końcówce życia Herman Bertold, nazywany także "zduńskowolskim Nikiforem". Był o 10 lat starszy. Urodził się, jak ustalił przed laty Jerzy Chrzanowski, były dyrektor Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola, według jednego źródła 5, a według innego 6 marca 1885 r. Krynicki urodził się 21 maja 1895 r. - Zduńskowolanin był na pewno wyznania ewangelicko-augsburskiego. W wieku 45 lat, w dokumentach urzędowych określano go jako człowieka bez zawodu, umysłowo chorego, będącego na utrzymaniu w Domu Starców Ewangelickiego Towarzystwa Dobroczynności. Był synem Juliusza i Luizy Emilii z domu Kunkel. Herman miał na pewno siostrę Marię Zofię, urodzoną również w naszym mieście 15 sierpnia 1882 roku, która w 1943 roku mieszkała w Szamocinie przy ulicy Ratuszowej 6. Po wojnie mieszkała pod tym samym adresem co brat. Przyjechała z miejscowości Chruścin w powiecie wieluńskim. Nie wyszła za mąż. Czy Herman miał jeszcze inne rodzeństwo? Tego do tej pory, mimo wieloletnich starań, nie udało mi się ustalić i z tego co wiem mojemu następcy w muzeum też nie - przypomina Jerzy Chrzanowski. Zasłużony dla miasta historyk i muzealnik dodaje, że dzięki życzliwości odwiedzających muzeum, którym kierował przez dwie dekady, powiększyła się gromadzona w placówce kolekcja obrazów "zduńskowolskiego Nikifora" - Hermana Bertolda. Wśród nich znalazł się m.in. kolejny niewielkich rozmiarów obraz tego malarza (na zdjęciu).
- To kolorowy malunek na kartoniku pakowym. Takim kartonowym, które zazwyczaj trafiały do śmieci. Pejzaż z drzewami, w tonacji zielono-błękitnej, dopełniony szarością i czernią, czyli w kolorystyce charakterystycznej dla tego twórcy. Podarowała go muzeum Urszula Bednarek, córka Heleny z Bieleckich Wróblewskiej. Obrazek ten otrzymała z kolei Józefa Władysława Welguś z domu Czarnecka podczas jednego ze spotkań z autorem w miejscowym PSS ,,Społem''. Przekazała go koleżance, z którą pracowała. Pani Urszula zapamiętała Hermana Bertolda chodzącego w długim, burozielonym płaszczu i ciemnym kapeluszu. Nam wyznała, że strój jego podobny był do jego obrazów - uzupełnia wiedzę o H. Bertoldzie Jerzy Chrzanowski.

Fotografie prac Bertolda zgromadzonych w zduńskowolskim muzeum znajdą się w grudniowym wydaniu. Jak dodaje Andrzej Sznajder, znajdą się tam także anegdoty o malarzu. Dotarł m.in. do wspomnień zmarłego w ubiegłym roku malarza Stanisława Klingera, który jako mały chłopak podpatrywał "zduńskowolskiego Nikifora", kiedy ten rysował lub malował na skwerze przy pl. Wolności. Sznajder dodaje, że w zimowym wydawnictwie znajdzie się także wątek związany ze zduńskowolskimi cyklistami oraz, jeśli starczy mu czasu, a wydawnictwu cierpliwości, wątek związany z nigdy wcześniej nie publikowanymi tajemnicami karczmy na Frajszycy, na fundamentach której stoi obecna parafia św. Antoniego.

- Oj, można by oddzielną książkę napisać. O bijatykach, pijatykach, wręcz mordobiciach po wyszynku i o tym, jak tam, w tej karczmie pod koniec XIX wieku niejedna dziewczyna straciła swe dziewictwo - dodaje pisarz. Zapowiada, że jeśli te wątki nie trafią do tegorocznego wydania postara się, aby znalazły się w następnym. Wówczas chciałby je połączyć z legendą o tunelach między szadkowskimi kościołami oraz historią rodu Nenckich, z podszadkowskich Boczek, z której pochodzący Marceli Nencki współpracował z na Uniwersytecie Berlińskim z Adolfem Bayerem, późniejszym wynalazcą słynnej aspiryny. - A i ta współpraca do końca nie jest jasna. Bo wciąż nie wiadomo, komu powinno się przyznać prym w odkryciu tak dziś popularnego leku. Także wielu nie wie, że to właśnie prace tego naukowa spod Szadku miały duży wpływ na walkę z dżumą, dyfterytem czy cholerą - mówi A. Sznajder.

Mika S

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u