(Nie)Pobożne życzenia świąteczne
Nadeszły święta. Powiadają, że to czas permanentnej radości będącej następstwem religijnej potrzeby. Są i tacy, którzy ową potrzebę, czasem wręcz ekstazę, przeżywają cały rok, bowiem uniesienia połączone z utratą rzeczywistości stanowią dla nich chleb dni powszednich. Skutkiem ubocznym owej ekstazy jest tworzenie rzeczywistości alternatywnej i światów równoległych, które w żaden sposób i pod żadnym kątem nie przecinają się z rzeczywistą rzeczywistością.
Swego czasu, gdy byłam studentką, dużo słuchałam, czytałam i pisałam o narracji. W narracji, a dokładniej w sposobie jej prowadzenia tkwi siła i moc sprawcza. Dobrze poprowadzona narracja zmienia słowo w ciało. Ma moc stwarzania i powoływania do życia bytów wszelakich. Każda narracja ma swojego autora. Przedmiotem sporów i debat wśród ciała polonistycznego pozostaje nieprzerwanie kwestia intencji autora. Jedni są jej zwolennikami, inni przeciwnikami. Problematyczną pozostaje również sprawa wspólnoty interpretacyjnej i określenia jej liczebności, by można było o niej w ogóle mówić. Jeżeli powyższe kwestie odnieść do nierzeczywistej rzeczywistości, to nasuwa się stwierdzenie, że liczebność wspólnoty w żaden sposób nie przekłada się na jej jakość. Prowadzona narracja zmierza zaś w kierunku realizmu magicznego i religijnego. Cóż poradzić, taka karma.
Moja narracja powoli dobiega końca. Jej zakończeniem będą (pobożne) życzenia. Z tego miejsca, mojego środka świata, życzę prawa do wolności i dowolności. Niechaj zmartwychwstanie mądrość! Doszukiwanie się intencji autorskich w powyższym tekście nie jest koniecznym. Autorka zapewnia, że jej intencją nie było obrażenie kogokolwiek.
bogu(nie)miła