Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Dziwka na telefon

Dziwka na telefon

LEKKOSCBYTUTelefon rozbił już wiele małżeństw. Zazwyczaj telefon i komputer bywają w centrum zainteresowania zazdrosnych współmałżonków lub innych życiowych partnerów, którzy – choć ,,jadą z nami na kartę rowerową’’ - bywają często bardziej zazdrośni niż ci połączeni węzłem, łączącym kobietę i mężczyznę bardziej niż miłość. I ja miewałem takie sytuacje, które nazwałbym kryzysami małżeńskimi o dziwne numery telefonów lub zagadkowe połączenia…

 

Działo się tak jakoś na początku ery telefonów komórkowych. W pamięć aparatu wpisywałem wyłącznie bardzo ważne numery oraz imiona i nazwiska ich posiadaczy. Ale niekoniecznie. Często dla skrótu było to dziwne ksywy. Na przykład ,,Dziwka’’. Dawało to raczej złe świadectwo o mojej wyobraźni, ale kto w pośpiechu myśli o konsekwencjach wcześniejszych działań czy decyzji? Bynajmniej nie przez przypadek żona moja Maria znalazła jeden z takich zapisów, który dosłownie rozpalił jej wyobraźnię. Każdy, a zwłaszcza każda zrozumie, że słusznie, bowiem w telefonie stało słowo ,,Dziwka’’. - Bezczelny jesteś bezgranicznie – usłyszałem od ukochanej żony, która bardzo dbała o to, żeby żadna inna nie uściubiła nawet kawałeczek jej ukochanego męża. - Żeby tak zapisać tą k…., ,,Dziwka’’. Jak ONA się nazywa, mów mi zaraz! - To jest ON wyjąkałem wystraszony, bo jak ,,on’’ to jeszcze gorzej dla mnie… Ale małżonka nie poszła tym tropem myślenia. - Jaki on, gadaj mi tu zaraz, co to za szmata! - To nie żadna szmata, tylko Janek W., specjalista od telefonów, który zakładał nam telefony w studio parę lat temu. Facet, żywy facet, jak chcesz mogę do niego zadzwonić, dam Ci telefon i posłuchasz sobie, że ON, to on… Żona chwilę się zastanawiała, ale w końcu zrezygnowała z dalszego sprawdzania. Czy kiedykolwiek wpadłem na takim trefnym numerze czy odebranym telefonie? Tak, wpadłem. Jeśli miało się w domu UOP (skrót: Urząd Ochrony Ptaka), to wpadka musiała się zdarzyć prędzej czy później.
Pewnego pięknego kwietniowego popołudnia jechaliśmy do bliskich znajomych w Tomaszowie Mazowieckim na spotkanie - kolację imieninową. Wielce zadowolony po całym tygodniu ciężkiej pracy z przyjemnością prowadziłem bolid o pięknej nazwie ,,Punto’’ (co po włosku znaczy dorożka), uskrzydlony myślami, że oto za kilkadziesiąt minut będę z apetytem zajadał pyszności przygotowane przez panią domu – Grażynę S. zwaną z czasów studenckich Prezesem, wielką moją koleżankę ze studiów, no i pił doskonałą cytrynówkę, też jej wyrobu. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Zobaczyłem kto się do mnie dobija, i od razu powiedziałem, że oddzwonię później. Żona najpierw zapytała, kto dzwonił Ale zawiedziona odpowiedzią, że to pewna pani redaktor Ewa (nazwiska nie pamiętam…) z TVP, głosem nie znoszącym sprzeciwu poprosiła o telefon. Zanim wyjąłem aparat z kieszeni marynarki, znowu zacząłem plątać się w zeznaniach. Usłyszałem krótkie: - Nie brnij, proszę, nie brnij daj mi natychmiast telefon! Wolałem raczej się przyznać, niż przekazać aparat w ręce mojej żony, która w szale intensywnego, natychmiastowego śledztwa gotowa była podjąć dramatyczną decyzję o natychmiastowym powrocie do domu. I żegnaj cytrynówko…
Przyznałem się, kto dzwonił, co żona skwitowała krótkim oświadczeniem: - Jeśli ta ku… jeszcze raz zadzwoni do ciebie, biorę rozwód! I natychmiast usuń ten numer z telefonu! Nie usunąłem, zmieniłem tylko kryptonim w tak zwanym kontakcie; z ,,Ewa redaktorka’’ na ,,Edward S.’’. Zastanawiacie się Panie zapewne, po co my mężczyźni to robimy? Ano po to, żeby nie ranić żon, narzeczonych, konkubin, czy kochanek. Przecież i tak mają z nami urwanie głowy…

Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u